Śledztwo ws. dworca we Włoszczowie
Komenda Wojewódzka Policji w Kielcach pod nadzorem prokuratury rozpoczęła śledztwo w sprawie budowy dworca kolejowego we Włoszczowie. Śledztwo ma wyjaśnić, czy inwestycja nie naraziła spółek kolejowych na straty.
To nie pierwszy przypadek, kiedy dworcem we Włoszczowie interesuje się prokuratura. W listopadzie ubiegłego roku, w ramach postępowania sprawdzającego, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpiła do Polskich Kolei Państwowych S.A. o dokumentację budowy stacji. Doniesienie w tej sprawie złożyła Platforma Obywatelska.
Inicjator budowy dworca minister Przemysław Gosiewski - powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia i nie boi się o wynik śledztwa. Jego zdaniem inwestycja ma uzasadnienie ekonomiczne. Mówił, że budowa kosztowała 900 tys. zł - z czego 300 tys. zł. wydały na inwestycję samorządy, a 580 tys. zł kolej. Gosiewski sądzi, że wydatki te nie poszły na marne. Jak powiedział - fakt, iż kilkanaście do trzydziestu osób dziennie korzysta z dworca we Włoszczowej świadczy o tym, że istnieje zainteresowanie tą linią kolejową.
Szokująca jest wartość inwestycji ok. 3,5 mln zł w zestawieniu z liczbą podróżnych korzystających z nowej stacji. To przedsięwzięcie gospodarcze, realizowane przez spółki prawa handlowego, w ocenie posłów, członków sejmowej komisji infrastruktury, musi być źródłem strat - napisano w zawiadomieniu.
Według rzecznika prasowego PKP S.A. Michała Wrzoska, koszt budowy peronu wyniósł 909 tys. zł; oświetlenie peronu - 156 tys. zł, zabudowa wiaty peronowej 43 tys. zł, wykonanie dojścia i pochylni dla niepełnosprawnych - 120 tys zł. Podkreślił, że część kosztów nie była związana z budową przystanku kolejowego, ale z pracami modernizacyjnymi drogi kolejowej, które byłyby wykonane niezależnie od budowy dworca.
Nowoczesny peron, na którym zaczęły się zatrzymywać pociągi ekspresowe relacji Warszawa-Kraków, jadące centralną magistralą kolejową, powstał w 11-tysięcznej Włoszczowie z inicjatywy ministra Przemysława Gosiewskiego.