Koronawirus na świecie. "Europa Środkowo-Wschodnia w pułapce wirusa"
Niskie oficjalne liczby przypadków koronawirusa są na rękę rządom na wschodzie UE, które zaczęły otwierać gospodarki – pisze "Die Welt”. Zauważa jednak pewne niebezpieczeństwa.
Niemiecki dziennik opisuje reakcję wschodnioeuropejskich krajów UE, w tym Polski, na pandemię koronawirusa. Przypomina, że już sześć dni po tym, jak Ministerstwo Zdrowia w Warszawie poinformowało 4 marca o pierwszym przypadku COVID-19 w Polsce, władze "cios za ciosem” zakazały organizacji imprez masowych, zamknięto szkoły i uczelnie a także granice, a potem wprowadzono radykalne restrykcje dotyczące poruszania się. Podobnie szybko i drastycznie zareagowały pozostałe kraje na wschodzie UE, jak Czechy, Węgry czy Rumunia i kraje bałtyckie – zauważa korespondent dziennika Philipp Fritz.
Dodaje, że kraje te odnotowują dziś znacznie niższe liczby przypadków koronawirusa niż państwa na zachodzie i południu Europy. "Były one, jak powiedział polski premier Mateusz Morawiecki, gotowe na to, by szybko się odizolować. A za to jako pierwsze wypróbowały łagodzenie ograniczeń i nowy start gospodarek. Wielu Europejczyków z Zachodu ze zdumieniem patrzy na Wschód i zadaje sobie pytanie, czy Praga albo Budapeszt nie mogłyby służyć za wzorce zarządzania podczas pandemii koronawirusa” – pisze Fritz.
Gospodarka czy zdrowie?
Próbując wyjaśnić powody tak zdecydowanej reakcji dziennikarz "Die Welt” ocenia, że kraje środkowowschodniej Europy stoją przed poważnym dylematem, bo jako gospodarki zorientowane na eksport mogą ucierpieć bardziej przy dłużej utrzymującym się stanie wyjątkowym, a z drugiej strony grozi im szybkie przeciążenie szpitali. "Przy wzroście przypadków koronawirusa szpitale szybko osiągnęłyby swoje granice wytrzymałości. Węgry czy Rumunia stoją dlatego przed ogromnym wyzwaniem, jak chronić zdrowie obywateli przy jak najmniejszych szkodach dla gospodarki” – pisze niemiecki dziennik.
Przypomina, że w krajach regionu brakuje personelu medycznego, bo od rozszerzenia UE w 2004 roku tysiące lekarzy i pielęgniarek wyemigrowało ze wschodnioeuropejskich krajów UE na Zachód. "Pracownicy szpitali w Polsce czy Czechach skarżą się też, że od początku koronakryzysu brakuje im sprzętu i środków ochronnych” – zauważa.
Fritz zastrzega też, że niską liczbę przypadków koronawirusa "należy widzieć w kontekście”, bo niektóre kraje regionu przeprowadzają znacznie mniej testów niż na Zachodzie. "Trzeba liczyć się z tym, że liczba nieujawnionych przypadków jest wysoka” – ocenia autor.
Ryzykowna strategia
Jego zdaniem oficjalna niska liczba przypadków jest na rękę władzom tych krajów, bo przy wyższych liczbach trudno byłoby sprzedać decyzje o łagodzeniu restrykcji. "Gospodarka wywiera presję na rządy” – pisze autor. "W Polsce kryzys dotknął ważne branże meblarską i logistyczną. Także Polacy czy Rumuni, którzy pracują na Zachodzie, nie przesyłają w czasie kryzysu pieniędzy do domu. Wiedeński Instytut Międzynarodowych Analiz Gospodarczych zakłada, że po koronakryzysie Europę Środkowo-Wschodnią czeka najtrudniejszy okres od światowego kryzysu finansowego w 2008 roku” – dodaje dziennikarz "Die Welt”.
Ocenia, że decyzje o otwieraniu gospodarek w krajach regionu są "ryzykowne”, bo "już nawet niewielki wzrost zachorowań może przeciążyć systemy służby zdrowia”. "Na razie jednak Europa Środkowo-Wschodnia może wygrać na kryzysie” – pisze Fritz, powołując się na opinie ekspertów, że kraje regionu mogą skorzystać na możliwym uniezależnieniu się gospodarek zachodnioeuropejskich i USA od Chin po pandemii.
FAZ: Kopalnie nowym frontem walki z pandemią
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze z kolei o „nowym froncie walki z koronawirusem” w Polsce. Są nim kopalnie na Górnym Śląsku. "Chodzi o największy region wydobywczy w dzisiejszej UE” – zauważa korespondent dziennika Gerhard Gauck. Relacjonuje, że przypadki koronawirusa stwierdzono dotychczas w ośmiu kopalniach. "Do środy przetestowanych ma zostać 15 tysięcy górników. Przygotowano specjalne autobusy, a także stanowiska drive in, przy których testowani nie muszą opuszczać pojazdu. Zmobilizowano nawet gorące linie i psychologów dla wsparcia górników” – relacjonuje "FAZ”. Dodaje, że pojawiły się tez pogłoski, iż cały region może zostać odizolowany od reszty kraju, ale wiceminister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, iż jest optymistą, że do tego nie dojdzie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.