Konflikt w dolnośląskiej Samoobronie
W atmosferze skandalu zakończyło się w niedzielę spotkanie Andrzeja Leppera, szefa Samoobrony i wicemarszałka Sejmu, z około 400 członkami i sympatykami związku. Uciekinier!, Nie chce odpowiadać!, Pan przewodniczący nas olał! - krzyczeli działacze m.in. głogowskiej Samoobrony, gdy Andrzej Lepper po zakończonym wiecu nie chciał odpowiedzieć na ich pytania dotyczące sytuacji w regionie dolnośląskim.
Powodem epitetów rzucanych pod adresem lidera Samoobrony i zdenerwowania związkowców były wypowiedzi dla mediów, w których Lepper odciął się od wykluczonych z szeregów związku działaczy.
Konflikt w dolnośląskiej Samoobronie ujawnił Nadzwyczajny Zjazd związku, który odbył się 7 października w Świdnicy. Podczas Zjazdu delegaci odwołali szefa wojewódzkich struktur związku, Franciszka Franczaka, obarczając go odpowiedzialnością za nieprawidłowości w ustalaniu list kandydatów w wyborach do Sejmu. W rezultacie posłem Samoobrony z okręgu wyborczego jeleniogórsko-legnickiego został nikomu w regionie nie znany Ryszard Bonda, rolnik z okolic Szczecina.
Podczas zjazdu w Świdnicy na nowego przewodniczącego z regionu dolnośląskiego wybrano Macieja Ferenca. Andrzej Lepper uznał zjazd za nieważny i wyrzucił ze związku cały nowy zarząd.
Wicemarszałek Sejmu pytany kto jest teraz przewodniczącym rolniczego związku na Dolnym Śląsku odpowiedział dziennikarzom, że przewodniczącym jest Franczak, a ci panowie, którzy zrobili zjazd nie są w Samoobronie i nie będą i żadne błagania na kolanach im nie pomogą. Według Leppera, Ryszard Bonda trafił na pierwsze miejsce listy wyborczej w okręgu legnicko-jeleniogórskim, bo tutejsi działacze nie zebrali wystarczającej liczby podpisów dla swych kandydatów.
Działacze w innych okręgach zebrali podpisy i nie mają pretensji. Jeżeli komuś się nie podoba Samoobrona to może sobie założyć inną organizację (...) i poświęcić jej 10 lat życia - podkreślił Lepper. (mag)