Katowice. Kłopoty Kamila Durczoka, czeka go kolejny proces
Katowicka prokuratura zakończyła śledztwo przeciwko Kamilowi Durczokowi (wyraził zgodę na podawanie pełnego nazwiska). Zarzuciła mu podrabianie podpisu swojej byłej żony na dokumentach i przedkładanie ich w banku w celu otrzymania kredytu hipotecznego i pożyczki. Miał wyłudzić 3,2 mln złotych.
Jak podała prokuratura, znany dziennikarze między sierpniem 2008 roku a październikiem 2011 roku, chcąc otrzymać kredyt na zakup domu w Szczyrku, przedstawił w banku dokumenty zabezpieczające kredyt ze sfałszowanym podpisem swojej byłej żony. W ten sposób miał wyłudzić 3,2 mln złotych. Grozi mu kara nie mniejsza niż 5 lat pozbawienia wolności lub kara 25 lat pozbawienia wolności.
Katowice. Sfałszowany podpis byłej żony
Durczok został zatrzymany w grudniu 2019 r. Po ogłoszeniu zarzutów i przesłuchaniu prokuratura domagała się aresztowania podejrzanego, jednak katowicki sąd rejonowy nie uwzględnił tego wniosku. Sąd Okręgowy w Katowicach, do którego trafiło zażalenie na tę decyzję, zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. zł, zakazał mu też opuszczania kraju i oddał pod dozór policji. W przeddzień rozpoznania zażalenia dziennikarz, który wcześniej publicznie nie komentował sprawy, zamieścił oświadczenie na Facebooku. Napisał w nim m.in. że sprawa, w której postawiono mu zarzuty, jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz. Zapewnił, że jego linią obrony jest mówienie prawdy. Ocenił, że w tej sprawie zawiódł bank.
Aktem oskarżenia objęto również byłego pracownika banku Marcina P. Prokuratura zarzuca mu współdziałanie z Durczokiem poprzez przyjmowanie od niego podrobionych dokumentów i przedłożenie w centrali banku w celu wyłudzenia dziennikarza kredytu i pożyczki. Może za to grozić kara do 10 lat więzienia. P. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Katowice. Proces Kamila Durczoka
Nie jest to jedyna sprawa karna Durczoka. W środę przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces za spowodowanie pod wpływem alkoholu przez niego kolizji na drodze krajowej nr 1. Oskarżony przed sądem przyznał się do prowadzenia samochodu po alkoholu, ale nie przyznał się, że swoim zachowaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym.