Katastrofa na Śląsku. Bilans: 15 zabitych, 56 rannych
15 ofiar śmiertelnych i 56 osób rannych - to najnowszy bilans katastrofy kolejowej do jakiej doszło wczoraj wieczorem w okolicach miejscowości Szczekociny. W niedzielę nad ranem zakończyło się przeszukiwanie miejsca wypadku. Według służb nie ma tam już nikogo żywego. Poszkodowani zostali przewiezieni do szpitali w Częstochowie, Chałupkach, Zawierciu i Jędrzejowie; osoby, które nie zostały poszkodowane, umieszczono w szkołach w miejscowościach Szczekocin i Goleniowy.
Zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" relacji Przemyśl-Warszawa Wschodnia i Interregio Warszawa Wsch. Kraków Gł.
W niedzielę koło południa będzie podnoszony wrak pociągu po katastrofie kolejowej w gminie Szczekociny koło Zawiercia - poinformował minister transportu Sławomir Nowak. Szef MSW Jacek Cichocki podał, że przed godz. 5.00 nad ranem zakończyło się przeszukiwanie miejsca katastrofy z użyciem psów. - Prawdopodobnie nie ma tam już nikogo żywego - powiedział Cichocki.
Jak dodał, ekipa ratownicza czeka teraz na ciężki sprzęt, by podnieść lokomotywę. Dodał, że "jest wyraźna przesłanka, że może tam znajdować się jedno ciało". Według niego obecnie nie można wykluczyć, że jest ich więcej. Nowak poinformował, że ciężki sprzęt przyjedzie ze Skarżyska-Kamiennej.
Minister transportu zapowiedział, że w poniedziałek spotka się z szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych Tadeuszem Rysiem. Nowak nie chciał mówić o możliwych przyczynach katastrofy, powiedział tylko, że Komisja współpracuje z prokuraturą.
Potwierdził, że jeden z pociągów jechał na właściwym torze (pociąg PKP InterCity), a pociąg InterRegio - pod prąd.
Zobacz zdjęcia: Akcja ratownicza w Szczekocinach
Akcja ratunkowa
Do katastrofy doszło w sobotę o godz. 20.57 na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. W okolicach miejscowości Szczekociny koło Zawiercia zderzyły się czołowo pociągi: TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na niewłaściwy tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów.
- Na razie nie można mówić nawet o hipotetycznych przyczynach tragedii - powiedział Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury okręgowej. Na miejsce przyjechało siedmiu prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie i z Myszkowa. Zostaną na miejscu do czasu zakończenia oględzin.
W sobotę wieczorem dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz podał, że ciężkie i średnie obrażenia stwierdzono dotąd u ok. 40 osób. Lżej poszkodowanych w katastrofie zostało ok. 10 pasażerów.
Wśród poszkodowanych są obywatele Ukrainy. Pociągami jechali też Hiszpanie i Francuzi, ale nie ma informacji, by ucierpieli. Trwa ustalanie tożsamości rannych przewiezionych do szpitali. Do rannych udał się minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Szef MSW podał szacunki kolei na temat liczby pasażerów: w pociągu PKP Intercity Przemyśl-Warszawa było 250 osób, a w pociągu Przewozów Regionalnych Warszawa-Kraków - ok. 120. Cichocki zaznaczył, że w przypadku tego drugiego pociągu trudniej o dokładne informacje, bo nie obowiązywały w nim rezerwacje.
Wojewoda Łukaszczyk podkreślał, że sytuacja jest zmienna, trwa przeszukiwanie najbardziej zniszczonych przedziałów. Jak powiedział, strażacy i policjanci przeczesują teren wokół katastrofy, ponieważ mogło się zdarzyć, że ktoś z poszkodowanych wyszedł o własnych siłach z wraku wagonu i będąc w szoku może błądzić po okolicy.
Według g informacji CIR na miejscu pracuje około 450 strażaków z 40 zastępów straży pożarnej, 100 funkcjonariuszy policji. W akcji uczestniczy też 35 karetek pogotowia i 2 śmigłowce ratunkowe. Służby kryzysowe wojewody śląskiego poinformowały, że osoby poszkodowane w wypadku zostały przewiezione do szpitali w: Sosnowcu (11 osób), Włoszczowie (8 osób), Jędrzejowie (4 osoby), Miechowie (3 osoby), Częstochowie (7 osób), Zawierciu (6 osób) i Dąbrowie Górniczej (1 osoba).
Infolinia
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Również PKP Intercity uruchomiła infolinię. Informacje związane z wypadkiem można uzyskać pod numerami: 19 757 - z telefonów stacjonarnych oraz (42) 19 436 - z telefonów komórkowych. Oba numery zostały podane na stronie internetowej spółki.
Na miejsce udali się również przedstawiciele PKP Intercity oraz Przewozów Regionalnych.
Komunikacja zastępcza
Uruchomiono komunikację zastępczą. Osoby, które nie zostały poszkodowane, przewieziono specjalnymi pociągami Przewozów Regionalnych do Częstochowy, gdzie został zorganizowany punkt oczekiwań. Pasażerowie udający się do Krakowa zostali przewiezieni autobusami zastępczymi Przewozów Regionalnych.
PKP Intercity zapewniło autobusy, którymi udały się do Warszawy osoby niewymagające opieki medycznej. Bagaże podróżnych, które zostały na miejscu wypadku, zabezpiecza policja oraz prokuratura.
Spółka wyraziła głębokie ubolewanie w związku z wypadkiem i zadeklarowała niezbędną pomoc dla osób poszkodowanych oraz ich bliskich.
Teren wokół katastrofy jest odgrodzony; resztki zmiażdżonych wagonów leżą w poprzek torów, lokomotywy leżą na sobie.
"Zmiażdżeni ludzie, ciała w pociągu i poza nim"
W akcji pomagali także mieszkańcy okolicznych wsi. Jak relacjonowali, wybijali szyby i pomagali opuszczać rozbite wagony poszkodowanym, na miejsce przynosili też ciepłe rzeczy. - Staraliśmy się pomagać wychodzić z pociągu ludziom, którzy byli w stanie to zrobić. Sam dowiedziałem się o wypadku od siostry. Przybiegłem tu, bo mieszkam niedaleko. Widzieliśmy wiele osób, które nie mogły wydostać się z pociągu, staraliśmy się wybijać szyby w oknach, by im to ułatwić - mówił pan Adam, który sam przy tym został niegroźnie ranny.
Pan Adam - wraz z innymi mieszkańcami - wyciągnął z pociągu dziewczynę i dwóch pokiereszowanych mężczyzn. Jego znajomi przynieśli na miejsce katastrofy m.in. koce i ciepłe rzeczy.
Jeden z podróżnych, który nie odniósł poważniejszych obrażeń, powiedział, że jadący pociągiem w pewnej chwili usłyszeli potężny huk i pospadali z siedzeń. - Potem widzieliśmy zmiażdżonych ludzi, poprzyciskanych siedzeniami, widzieliśmy fragmenty ciał w pociągu i poza nim - relacjonował pasażer.
Strażak, który był na miejscu jako jedna z pierwszych osób, mówił dziennikarzom o "piorunującym wrażeniu". - Skala zniszczeń jest olbrzymia - podkreślał. Razem z kolegami widział ludzi stojących w przedziałach, pomagał wyciągnąć trzech poszkodowanych pasażerów - niektórzy poszkodowani nie dawali znaku życia.