"Antypolska kampania pożytecznych idiotów"
Związek Ludności Narodowości Śląskiej poparł rosyjskie oskarżenia o fałszowanie przez Polskę historii dla doraźnych potrzeb. Od stanowiska ZLNŚ odcięli się działacze innej śląskiej organizacji, Ruchu Autonomii Śląska. Zdaniem RAŚ, wpisując się w rosyjską politykę działacze związku, weszli w rolę "pożytecznych idiotów".
ZNLŚ, popierając rosyjską krytykę polskich władz, postawił im zarzuty związane m.in. z przemilczaniem spraw związanych z dyskryminacją Ślązaków w II RP i prześladowaniami, jakie spotkały ich po II wojnie światowej.
"Okres po II wojnie światowej to największe w historii Śląska prześladowanie Ślązaków, realizowane przez system obozów koncentracyjnych, wypędzenia, pozbawianie mienia, ograniczanie praw obywatelskich i inne. Dużym nieporozumieniem jest twierdzenie, że Śląsk i Ślązacy na przynależności do Polski skorzystali, gdyż właśnie w Polsce doznali największych krzywd" - napisali w oświadczeniu śląscy działacze, zarzucając polskim władzom fałszowanie historii.
W rozmowie z IAR działacz ZLNŚ Andrzej Roczniok powiedział, że nie żałuje, iż oświadczenie w tej sprawie zbiegło się z pokazaniem w rosyjskiej telewizji filmu o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Z filmu wynika, że Polska sprzymierzyła się z Hitlerem i tak doszło do II wojny światowej.
Czytaj więcej o kontrowersyjnym rosyjskim dokumencie.
W ocenie Rocznioka, oświadczenie może doprowadzić do szczerej dyskusji nad historią Polski i jej przewartościowania.
Podzieleni Ślązacy
Inna śląska organizacja, Ruch Autonomii Śląska, zgadza się z tym, że takie prześladowania miały miejsce, ale skrytykowały ZLNŚ za włączenie się w antypolską kampanię.
"Stając w sporze Moskwy z Warszawą po stronie tej pierwszej, autorzy oświadczenia wcielili się w rolę pożytecznych idiotów, dając się wplątać w haniebną obronę stalinowskiego reżimu, któremu służyli winni powojennych prześladowań Ślązaków" - napisał w oświadczeniu zarząd RAŚ.
- Krytyka ZLNŚ ze strony RAŚ jest dość powszechna. Nie mają swoich pomysłów i doczepiają się do naszych - komentuje dla Wirtualnej Polski oświadczenie RAŚ, Andrzej Roczniok. - Dopominamy się o prawdę historyczną, a nikt nas nie chce słuchać - dodaje działacz ZLNŚ.
W przeszłości działacze RAŚ i ZLNŚ stanowili jedno środowisko. Później jednak zaznaczyły się między nimi różnice zdań i obie organizacje działają samodzielnie. ZLNŚ od 13 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację, RAŚ jest w pełni legalnym podmiotem.
"Rosyjska kampania propagandowa"
"RAŚ od lat poddaje krytyce rozmaite aspekty polskiej polityki historycznej, starając się wpływać na zmianę tych jej kierunków, które wiążą się z lekceważeniem pamięci Ślązaków. Część kwestii podniesionych przez komitet założycielski ZLNŚ z pewnością wymaga stanowczych działań ze strony śląskich środowisk. Nic nie uzasadnia jednak wykorzystywania dramatycznych dziejów Górnego Śląska w prowadzonej przez rosyjskie władze antypolskiej kampanii propagandowej" - głosi stanowisko zarządu Ruchu.
Zdaniem kierownictwa RAŚ, "władze Federacji Rosyjskiej w bezwstydny sposób odwołują się do dziedzictwa sowieckiego totalitaryzmu, który odcisnął bolesne piętno na naszym regionie, w historii Polski, jak i w całej Europie Środkowo-Wschodniej".
Mordy Armii Czerwonej na Ślązakach
W swoim oświadczeniu zarząd Ruchu przypomniał, że w przyszłym roku minie 65. rocznica wkroczenia na Górny Śląsk oddziałów Armii Czerwonej, dokonanych przez nie licznych mordów na ludności cywilnej, deportacji dziesiątek tysięcy mieszkańców regionu do ZSRR i osadzenia kolejnych tysięcy w utworzonych przez sowiecką i polską administrację obozach.
"Ruch Autonomii Śląska zamierza godnie uczcić pamięć ofiar. Zarówno do przedstawicieli najwyższych władz Rzeczypospolitej jak i założycieli ZLNŚ apelujemy o udział w obchodach" - napisali działacze Ruchu.
Burza przez rosyjski artykuł
W swoim oświadczeniu, na które odpowiedzią jest stanowisko RAŚ, ZLNŚ nawiązywał do artykułu w specjalnym wydaniu gazety internetowej Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Szef Administracji Prezydenta Rosji Siergiej Naryszkin zarzucił w nim Polsce fałszowanie i upolitycznianie historii. Według niego, Polska uczestniczy w "krucjacie historycznej" przeciwko Rosji, a fałszowanie historii na szkodę Rosji zostało w Polsce podniesione do rangi polityki państwowej.
Naryszkin jest jednocześnie szefem powołanej niedawno przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.
Liderzy ZLNŚ przyznali rację rosyjskiej interpretacji, przywołując m.in. polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy w stosunkach wzajemnych z 1934 r., która - jak napisali - wyprowadzała Niemcy z międzynarodowej izolacji, a także udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji. Autorzy oświadczenia uważają, że należy to odbierać "jako wsparcie polityki Hitlera przez Polskę". Taka interpretacja wzbudziła sprzeciw m.in. polskich historyków.
Prowokacja do debaty?
Andrzej Roczniok przypomina, że Związek Ludności Narodowości Śląskiej już raz wywołał dyskusję o przemilczanych powojennych obozach - polskich i rosyjskich - wykorzystujących infrastrukturę hitlerowskich obozów koncentracyjnych, na przykład w Auschwitz.
Zaznacza, że po wojnie trafiali tam Ślązacy przed wywózką do Związku Radzieckiego. Wielu w tych obozach zginęło, a Polskie władze, co podkreśla, przez lata nie pozwalały upamiętnić tych ofiar. Dziś ani IPN, ani Muzeum Auschwitz nie bada tej kwestii.
Roczniok uważa, że "rzucenie się mediów" na Związek Ludności Narodowości Śląskiej jest konieczne, by wyciągnąć na światło dzienne niewygodne tematy. Działacz Związku przewiduje, że wkrótce nastąpi uspokojenie i będzie można zacząć rzeczową debatę.
"Normalny spór w wolnym kraju"
Komentując dla Wirtualnej Polski spór ZLNŚ i RAŚ, poseł i reżyser filmowy Kazimierz Kutz podkreślił, że są to dwie odrębne organizacja i ich odmienne stanowiska są czymś normalnym w wolnym kraju. - Z tego sporu wynika jednak, że Ślązacy mają jeszcze sporo problemów, o których się normalnie nie dyskutuje. Okrągłe rocznice sprzyjają ich wychodzeniu na światło dzienne - powiedział Kutz.
- Lepiej, żeby takie problemy ujawniały się teraz, niż o nich nie rozmawiano w ogóle - dodał poseł.
Czytaj więcej o podziałach w śląskich organizacjach.