Co było powodem słabego wyniku Lewicy? Prof. Migalski wskazuje winną
Spór w koalicji rządzącej między Lewicą a Trzecią Drogą na pewno nie wpłynął pozytywnie na wyniki w wyborach samorządowych. Przed nami kolejne wybory, do europarlamentu. - Może należałoby ukryć największych awanturników? Mam tu na myśli chociażby Annę Marię Żukowską - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program Newsroom w WP zwrócił się do swojego gościa prof. Marka Migalskiego z Uniwersytetu Śląskiego. - Zdaje się, że liderzy Lewicy uważają podobnie jak pan. Wczoraj przemknął mi obraz pani Żukowskiej, która poszła do marszałka Hołowni z kwiatami. I to rzeczywiście jest jakieś rozwiązanie, bo czymś innymi jest ostry spór merytoryczny, a czymś innym jest chamstwo i wulgarność. Pani Żukowska słynie z tego typu zachowania, natomiast to, co wyprawiała podczas ostatniej kampanii wyborczej, jak widać, nie pomogło Lewicy, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że zaszkodziło - stwierdził prof. Migalski. Gość programu Newsroom, nawiązując do rozpoczynającej się debaty nad projektami ustaw aborcyjnych, zwrócił uwagę, że posłanka Żukowska, mówiąc, że w tej sprawie przemawia w imieniu kobiet, popełnia nadużycie. - W Polsce są miliony konserwatywnych kobiet, tak jak są miliony liberalnych mężczyzn - zwrócił uwagę prof. Migalski. - W tej sprawie, tak jak i w sprawach politycznych, kobiety i mężczyźni są podzieleni. Przypomnę, że w niedzielę najbardziej ulubioną przez kobiety partią było PiS. PiS w elektoracie kobiecym wygrało, podobnie jak 15 października - powiedział. - Czy sprawa aborcji rozwali koalicję? Nie sądzę, bo wszyscy w tej koalicji są na tyle rozsądni, że zdają sobie sprawę z tego, że alternatywą jest powrót PiS do władzy - ocenił prof. Marek Migalski.