Jacek Kurski - pirat drogowy
Jacek Kurski to jedna z barwniejszych postaci w europarlamencie. Choć do pracowitych nie należy (opuścił prawie połowę dni pracy w Brukseli), jest - jak wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych - w czołówce najbardziej rozpoznawalnych w Polsce europosłów. Zajmuje trzecie miejsce, po Jerzym Buzku i Zbigniewie Ziobrze. Dlaczego? Jak przyznał kiedyś jego kolega Marek Migalski, to jeden z "najzdolniejszych ludzi z zakresu mediów".
Kurski bryluje w mediach, a jego ostatnie fotografie na Twitterze, "selfie" z barykad na Majdanie, zrobiły prawdziwą furorę. Pod "słitfocią" napisał: "Chłopaki z Majdanu pozdrawiani są i fetowani przez ludzi a każdy Polak przyjmowany jest wyjątkowo serdecznie". Dodał, że: "barykady wciąż stoją a wejście tłumów na Majdan kontrolowane; powaga, wzniosłość, żałoba i duża dyscyplina". Internauci kpili z "żałosnego lansu", a politycy nie zostawili na nim suchej nitki.
Kandydat w tegorocznych wyborach do PE potrafi ostro przyłożyć przeciwnikom politycznym, słynie też z szybkiej jazdy. Niedawno został przyłapany na zaparkowaniu mercedesa u zbiegu ulic, w niedozwolonym miejscu. To jednak nic w porównaniu z wybrykiem sprzed kilku lat. Poseł podczepił się pod konwój samochodów CBA, które wiozły przestępców z Gdańska do Warszawy. Jechał za nim na awaryjnych światłach przez ponad sto kilometrów. Funkcjonariusze myśleli, że to próba odbicia podejrzanych i zorganizowali blokadę drogi. Zatrzymany poseł zasłonił się immunitetem poselskim i odjechał bezkarnie. Później tłumaczył się, że za konwojem ''dobrze się jechało'.