Skandal w starostwie powiatowym. Przywłaszczono setki tysięcy złotych
Cztery osoby usłyszały zarzuty w związku z przywłaszczeniem setek tysięcy złotych, fałszowaniem dokumentacji i podrabianiem podpisów. Dwoje z zatrzymanych pracowało w wydziale komunikacji Starostwa Powiatowego w Strzelcach Krajeńskich w województwie lubuskim. Teraz grozi im kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.
04.07.2023 | aktual.: 04.07.2023 09:53
Dwóch pracowników starostwa powiatowego w Strzelcach Krajeńskich usłyszało zarzut przywłaszczenia łącznie prawie 750 tys. zł za rejestrację pojazdów. W rzeczywistości pieniądze za tę usługę nie wpływały do wydziału komunikacji, mimo że wystawiano potwierdzenia uiszczenia zapłaty.
Przekręty na grubą skalę
O całym procederze poinformowała Lubuska Policja. Przekręty finansowe związane z rejestracją pojazdów miały trwać osiem lat. Przez ten czas doszło do niemal 1600 przypadków złamania prawa, a około 500 osób rejestrujących swoje pojazdy zostało przesłuchanych.
Sprawa wyszła na jaw w 2019 r., gdy zajęli się nią policjanci Wydziału Do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim wspólnie z Prokuraturą Okręgową. Zabezpieczono "ogrom dokumentacji", przesłuchano świadków i ustalono cztery podejrzane osoby - dwóch pracowników wydziału komunikacji oraz dwie kobiety, które prywatnie pośredniczyły w nielegalnej rejestracji pojazdów. Pierwsze zatrzymanie miało miejsce już w czerwcu 2020 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Postawiono zarzuty
Zatrzymani urzędnicy to 43 i 45-letni mężczyźni, którzy przyjmowali opłaty rejestracyjne i recyklingowe oraz wydawali fałszywe potwierdzenia zapłaty, dzięki czemu pieniądze trafiały prosto do ich kieszeni. Pojedyncze wpłaty wynosiły nawet kilkaset złotych. Urzędnikom pomagały dwie kobiety w wieku 43 i 44 lata, które podrabiały podpisy właścicieli samochodów.
Czworo zatrzymanych usłyszało zarzuty, do których przyznali się częściowo. Mężczyźni będą odpowiadać przede wszystkim za przekroczenie uprawnień i fałszowanie dokumentacji. Grozi im kara 10 lat pozbawienia wolności. Z kolei kobiety usłyszały zarzut fałszowania podpisów, za co mogą otrzymać wyrok pięciu lat więzienia.
Akt oskarżenia trafił do sądu pod koniec czerwca.