Skandal w PKS. Chora czołgała się po podłodze autobusu
Pani Monika to osoba niepełnosprawna, która na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Kobieta w mediach społecznościowych opisała ostatnią swoją podróż autokarem Polonus. Aby dojść na swoje miejsce, musiała czołgać się po podłodze. Bulwersujące jest zachowanie kierowcy, który nawet nie pomógł spakować wózka do bagażnika. O komentarz w tej sprawie Wirtualna Polska poprosiła przewoźnika. Mamy odpowiedź.
02.08.2023 | aktual.: 02.08.2023 06:37
Pani Monika przekazała na Facebooku, że dzieli się tą historią, aby inne osoby wiedziały, z czym mierzy się na co dzień osoba niepełnosprawna. "Należy nam się szacunek i zrozumienie" - zaznaczyła na początku wpisu.
Następnie czytamy, że bohaterka tej historii podróżuje różnymi środkami transportu publicznego. Tym razem wybrała się do Warszawy autokarem. Jej podróż w jedną stronę trwała sześć godzin. Jednak nie w tym jest problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak kierowca potraktował niepełnosprawną. Czołgała się po autobusie
Pani Monika poinformowała, że bilet kupiła już miesiąc wcześniej. Przewoźnik został poinformowany o tym, że transport dotyczy osoby niepełnosprawnej na wózku. W informacji podano także, że osobie niepełnosprawnej towarzyszyć będzie asystent.
"Otrzymałam bilet oczywiście na miejsce nr 1 i nr 2, są to miejsca zaraz przy wejściu pierwszym od kierowcy" - czytamy. Pani Monika dodała, że w tym przypadku wystarczy pokonać pięć stopni, ale jest to w stanie zrobić samodzielnie ze względu na rehabilitację.
Kobieta dodała, że wózek do bagażnika autokaru załadowała córka, a kierowca w tym nie pomógł. Ten natomiast zaczął pouczać panią Monikę, w jaki sposób ma wejść do autokaru i gdzie ma usiąść.
"Początkowo grzecznie, z kulturą informuję kierowcę, że wiem, jak wejść do autokaru, że to potrafię, nie pierwszy raz jadę PKS... i proszę o pomoc we włożeniu wózka do bagażnika..." - relacjonowała bohaterka. Kierowca, zamiast pomóc, zaczął się kłócić. Następnie w złości miał instruować, jak powinno się pokonać barierkę, aby wejść do pojazdu.
Niepełnosprawnej puściły nerwy
"W końcu nerwy mi puściły i mówię mu, żeby nie uczył mnie jak być kaleką, jak funkcjonować i w jaki sposób pokonywać bariery, bo to ja jestem niepełnosprawną, a nie on" - czytamy. Wtedy kierowca zażądał pokazania legitymacji osoby niepełnosprawnej.
Na tym jednak nie skończyła się wymiana zdań. "Koniec końców nie pozwolił mi być na miejscu nr 1 zaraz przy drzwiach, tylko jestem na miejscu nr 23 ...w połowie autokaru" - dodała pani Monika.
Następnie zaznaczyła, że musiała pokonać sześć metrów brudnej podłogi autokaru, aby wyjść z autokaru - m.in. na postoje. "W bólu fizycznym, bez kontroli własnego ciała, pod tlenem, czołgając się na leżąco, zbieram cały syf z podłogi na własne ubranie, zmęczona i wkur**** muszę pokonać taką drogę do wyjścia" - dodała.
Pani Monika podkreśliła również, że kierowca na każdym postoju dawał jej znać, że nie jest mile widziana. Co więcej, podobna sytuacja z kierowcą, który tak się zachowywał, zdarzyła się także w drodze powrotnej.
Niepełnosprawna kobieta udostępniła także zdjęcia i wideo, na których widać zakupione bilety z miejscami, autokar, a także to, jak musiała się w nim czołgać.
Przewoźnik zabrał głos
O komentarz w tej sprawie Wirtualna Polska zwróciła się do firmy Polonus. To autokarem tego przedsiębiorstwa jechała pani Monika.
"W odpowiedzi na pytania i prośbę o komentarz, w imieniu PKS Polonus w Warszawie S.A. uprzejmie informuję, iż aktualnie trwają czynności wyjaśniające sprawę uwzględniające weryfikację zapisów z monitoringu i przesłuchania kierowców, a także informacje uzyskane bezpośrednio od pasażerów kursu. Po zebraniu wszystkich danych podejmiemy odpowiednie kroki, o czym niezwłocznie poinformujemy" - przekazała Edyta Sobolewska-Socha z zespołu prasowego PKS Polonus.
Przeczytaj też:
Źródło: Facebook, WP Wiadomości