Skąd Prymnesium parvum w Odrze? Ekspertka wskazuje, gdzie leży wina

Najpierw niemieccy, a potem polscy badacze ogłosili, że w próbkach wody z Odry stwierdzono obecność złotych alg. Minister środowiska Anna Moskwa powiedziała, że trwają badania, które mają wyjaśnić, jakie przyczyny doprowadziły do pojawienia się tego rzadko występującego gatunku glonów w rzece. Dr Alicja Pawelec z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertka organizacji ekologicznej WWF, nie ma wątpliwości: To my, ludzie, sprowadziliśmy to na siebie.

Złote algi zatruły Odrę? "To my, ludzie, sprowadziliśmy to na siebie"
Złote algi zatruły Odrę? "To my, ludzie, sprowadziliśmy to na siebie"
Źródło zdjęć: © PAP | Jerzy Muszyński
Violetta Baran

20.08.2022 | aktual.: 21.08.2022 09:36

Violetta Baran, dziennikarka Wirtualnej Polski: Od ponad trzech tygodni Odrą spływają tony śniętych ryb. Wciąż nie wiemy, co się dzieje. Rtęć, zasolenie, wysokie pH wody. A ostatnio złota alga i "siły natury", z którymi nie da się walczyć.

Dr Alicja Pawelec, hydrobiolog Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert do spraw ochrony wód WWF: To jest bardzo dobre pytanie, ale jego adresatem powinny być służby, które zajmują się monitorowaniem środowiska, czyli Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska i Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Dwa dni temu GIOŚ udostępnił część danych z przeprowadzonych badań. Pytanie, czemu nie są to wszystkie dane? Te dane są bardzo fragmentaryczne. WIOŚ badał wodę mniej więcej od 28 lipca, ale nie mierzył wszystkich parametrów. Niektóre parametry, tak jak na przykład stężenie siarczanów, są badane dopiero od 10-11 sierpnia. Ciężko się w tych danych połapać, bo one nie są pełne.

Podejrzewam, że nie tylko dla mnie może to być zaskakujące. Wydawałoby się, że jeśli odpowiednie organy wydają zgodę na zrzut ścieków do rzeki, to powinny kontrolować na bieżąco stan wody - raz, dwa razy dziennie. I jeśli jest coś nie tak, od razu reagować. W Polsce tak się nie robi?

Niestety nie. Nie ma automatycznych stacji pomiarowych i stałego monitoringu. Ten monitoring WIOŚ, który jest prowadzony od 28 lipca, ma związek z tym, co zaczęło dziać się w Odrze. Więcej, przypuszczam, że gdyby media nie nagłośniły tej sprawy, gdyby nie rozmiar tej katastrofy, to w ogóle nie mielibyśmy tych badań. Niestety, system monitorowania nie działa. Ta sprawa to dobitnie pokazała.

Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo

Minister Anna Moskwa potwierdziła ustalenia niemieckich badaczy, że w wodach Odry znaleziono złote algi. Nie podała jednak, gdzie, kiedy oraz w której pobranej próbce ją znaleziono. Pod tą nazwą kryje się jeden gatunek glonu czy jest ich wiele?

Zwyczajowo nazwą "złota alga" określa się glon Prymnesium parvum. To właśnie jego wykryli w Odrze niemieccy naukowcy. Dlaczego w komunikatach polskich nie jest wymieniana oficjalna nazwa łacińska tego glona, tego nie wiem, ale jest to na pewno błąd. Powinniśmy podawać społeczeństwu precyzyjne informacje. Bo znów może to rodzić chaos informacyjny.

Złota alga w warunkach dużego zasolenia, zastoju wód i wysokiej temperatury wydziela ichtiotoksyny, czyli zabija wszystkie zwierzęta, które mają skrzela - ryby i małże. A więc może odpowiadać za masowe śnięcie ryb w Odrze.

Skąd się wzięła w Odrze? Minister Moskwa stwierdziła w piątek, że to rzadko występujący gatunek.

Złota alga pojawia w Bałtyku. Mogła zostać przeniesiona np. na łapach czy skrzydłach żyjących nad wodą ptaków. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że ten glon rozwija się w wodzie o naprawdę dużym zasoleniu. Gdyby trafił do niezanieczyszczonej rzeki, to by obumarł i nie sprawił żadnych problemów.

Jak duże zasolenie wody jest potrzebne, by ten glon mógł się rozwijać?

Dokładnie takie, jakie jest teraz w Odrze. Potrzebne są też wysokie temperatury wody, bo złota alga lubi ciepło. I dokładnie takie temperatury odnotowywano w rzece - 27-28 stopni. Warunki do jego rozwoju zostały więc spełnione.

Na Odrze jest dużo zbiorników, bo jest mocno uregulowana. To są tzw. zastoiska wody. Są świetnymi miejscami do rozwoju takich glonów. Woda tam stoi, jest dużo składników odżywczych, jest wysoka temperatura, jest duże zasolenie i alga może się bez problemu rozwijać. I prawdopodobnie woda z takiego zbiornika została spuszczona do Odry i spowodowała masowe śnięcie ryb i małży.

Prof. Marcin Drąg, chemik z Zakładu Chemii Bioorganicznej na Politechnice Wrocławskiej, uważa, że złote algi to tylko kolejna teoria. Jego zdaniem gdyby to ona odpowiadała za śnięcie ryb, to proces trwałby nadal. Glony nadal by się namnażały i zabijały ryby, tymczasem fala spłynęła w dół rzeki i w górze nie ma już nowych śniętych ryb.

Prymnesium parvum lubi wodę zastoiskową. I są takie miejsca, choćby na zbiornikach zaporowych, gdzie ma świetne miejsca do rozwoju. Glon nie potrafi poruszać się sam, płynie z nurtem rzeki. W związku z tym, jeśli wypuścimy taką wodę do rzeki, to alga będzie płynęła razem z nią. Prawdopodobnie w zbiorniku utworzył się zakwit tego glona, czyli taki masowy, ogromny rozwój złotej algi. Ten zakwit ze spuszczoną ze zbiornika wodą szedł falą i po drodze zatruwał organizmy. Po fali glona, poszła fala martwych ryb.

Woda następnie trafia do Bałtyku. Czy to oznacza, że możemy mieć kolejny wielki problem, tym razem z zakwitem złotej algi i wymieraniem ryb w naszym morzu?

Nie, tam go nie będzie. Bałtyk jest zasolony, ale nie ma w nim aż tak ciepłej wody. Tam są ogromne ilości wody, które się mieszają i których temperatura jest dużo niższa niż ta, której do rozwoju potrzebują złote algi.

Doszło do niego w Odrze, bo był niski stan wody, wysoka temperatura i te zastoiska, związane z wyregulowaniem Odry, w których glon się namnożył. To my, ludzie, sprowadziliśmy to na siebie. Gdybyśmy nie mieli uregulowanej rzeki i nie spuszczalibyśmy zasolonych wód, to nawet przy tak wysokich temperaturach ten glon by w niej po prostu umarł.

Sole są różne, niekoniecznie jest to znany wszystkim chlorek sodu, czyli sól kuchenna. O zasoleniu mówi się od dłuższego czasu, ale czy wiadomo, która z soli jest za to odpowiedzialna?

Na pewno mógł to sprawić chlorek sodu, czyli ta nasza sól kuchenna, której używamy. Faktem jest jednak, że nie wiemy do końca, jakie sole dostały się do Odry, ponieważ cały czas nie mamy badań. Fragmentaryczne badania GIOŚ wskazują właśnie na wysokie stężenie chlorków i sodu, co świadczyłoby o obecności chlorku sodu. Ale to prawda: sole są różne. Mogłyby tam wystąpić np. sole kwasów siarkowych czy sole azotowe.

Skąd sól kuchenna w rzece?

Na pewno to efekt działalności człowieka. W Odrze ona naturalnie nie występuje. Mogła się wziąć ze spuszczania wód pokopalnianych, które są mocno zasolone. Od wielu lat spuszcza się je do Odry. Problem w tym, że nie spuszcza się ich w aż takich ilościach. Wcześniej na Odrze nie stwierdzono w badaniach aż takich przekroczeń normy.

Prawdopodobnie mieliśmy teraz do czynienia z większym zrzutem wód pokopalnianych do rzeki. To wydaje się najbardziej prawdopodobną przyczyną. Mamy do czynienia z kryzysem energetycznym, zwiększono w kopalniach wydobycie węgla, a to wiąże się z większą ilością wód pokopalnianych.

Czy do Odry mogły się przedostać wody z nieczynnych, zalanych kiedyś kopalni?

Nie mamy takich sygnałów, by doszło do takiej sytuacji. Nie ma żadnych "systemów przesyłowych", którymi te wody mogłyby się dostać do rzeki.

Poziom wody w Odrze jest bardzo niski. Tymczasem odprowadza się do niej tyle samo ścieków, ile płynęło wcześniej, gdy poziom wody był wyższy. Może powinno się w takiej sytuacji ograniczać zrzut? To, co normalnie zostałoby rozcieńczone i nie powodowało problemu, teraz może okazać się śmiertelną trucizną.

Jak najbardziej. To, co powinniśmy teraz zrobić, to powstrzymać dalsze zrzuty zasolonej wody do Odry, by powstrzymać zakwit glonów i dalszą katastrofę. To nie jest jednak robione. Dane GIOŚ-u z 15-16 sierpnia wskazują, że zasolenie w kanale gliwickim jest nadal trzykrotnie przekroczone. To pokazuje, że cały czas trwa zrzut zasolonych wód do Odry.

Violetta Baran, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
odrazatrucieglony
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (268)