Siostra Magdaleny Żuk: minister Ziobro obiecał pomoc, a nic nie zrobił
Minęły prawie cztery miesiące od tragicznej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie. Mimo zapowiedzi ogromnego zaangażowania prokuratury, rodzina nadal nie wie, co się stało z młodą Polką, która wyjechała na wakacje. - Minister Ziobro obiecał pomoc, a nic nie zrobił - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk, która uważa, że dziewczyna została zamordowana.
18.08.2017 | aktual.: 22.08.2017 08:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Minęły prawie cztery miesiące od śmierci Magdy. Czy pani wie, co się stało?
Nic nie wiem. Nie mam pojęcia, co się stało z Magdą. Prokuratura udostępniła nam akta sprawy. Przeczytałam je, ale tam nic nie ma. Strona egipska nie przekazała żadnych dokumentów. Nie wiem, co robić. Obiecywano nam coś innego. Minister Ziobro sam wyszedł z inicjatywą konferencji, zadeklarował pomoc, a nic nie zrobił. My go o to nie prosiliśmy. Nie ma żadnych jego zapowiedzi, że współpracuje z Egiptem.
Czym dysponuje prokuratura?
Z Egiptu dostali tylko urzędową notatkę, gdzie jest wypisane, co robili, kogo i kiedy przesłuchali, a nie ma treści zeznań, nagrań z monitoringu, wyników sekcji zwłok i badań toksykologicznych.
Wierzy pani, że pozna prawdę?
Powoli zaczynam wierzyć, że nie. Dziwnie to wygląda. Zamiast akt sprawy Magdy strona egipska wysłała - niby przez pomyłkę - dokumenty z innego śledztwa. Wpisano inną godzinę zgonu, niż nam początkowo podawano. Utrudniają wyjaśnienie tego, co się stało z moją siostrą. Nie chcą przekazać żadnych dokumentów. Może przez to, że jest okres wakacyjny i nie chcą zniechęcać turystów. Według mnie jednak, wiedzą, co tam się stało, chcą to ukryć, tuszują sprawę. Pracownica polskiej ambasady, która ustalała z nami szczegóły transportu ciała Magdy do Polski mówiła, że wyniki sekcji zwłok będą po dwóch miesiącach. Mija czwarty i nadal nic nie ma.
Podpisała pani petycję do prezydenta, w której pada sformułowanie, że pani siostra została zamordowana. Tak pani uważa?
Tak było. Na pewno to nie było samobójstwo. Moja siostra nigdy nie była chora psychicznie. Sztab ludzi został przesłuchany pod tym kątem i nikt nie mówił, że coś takiego się z nią działo. Nie ma nic, co by wskazywało, że chorowała psychicznie. Na filmach widać, że Magda walczy o życie. Nigdy nie uwierzę, że po prostu wyskoczyła przez okno.
Jak pani odbiera jej zachowanie, które widać na monitoringu?
Ona się czegoś bardzo bała, chciała uciec. W życiu jej nie widziałam w takim stanie. Próbuje uciekać, szarpie się z kilkoma mężczyznami, którzy jej pilnują. Nawet nie wiemy, kim są. Wyrywają jej telefon, torebkę.
Jedna z teorii zakłada, że sprawa zaczęła się w Polsce i Magda już na lotnisku w Katowicach zachowywała się dziwnie.
To nieprawda. Zapoznałam się z zeznaniami świadków i nikt tego nie potwierdza. Tak samo, jak tego, że Markus, chłopak Magdy, miał z tym coś wspólnego. Nie ma na to żadnych dowodów. Nie wierzę w to, co piszą o nim w internecie.
Tysiące internautów zaangażowało się w pomoc w wyjaśnieniu sprawy, ale z drugiej strony oskarżają też panią, że jest zamieszana w śmierć siostry. Często pani dostaje takie wiadomości?
Cały czas widzę takie oskarżenia. Na początku odpisywałam ludziom, udzielałam się w grupach na Facebooku, które śledziły sprawę Magdy, ale szybko okazało się, że oni chcą nas ośmieszyć, staliśmy się ich pożywką. Zrobili nam koszmar z życia. Nie wierzą w to, co mówimy.
*Biuro podróży, które organizowało wczasy Magdy, twierdzi, że dwa razy wyszła na dach hotelu, jakby chciała skakać. *
Dach hotelu jest tak zbudowany, że z balkonu można tam wejść. Turyści się tam opalają. Wejście jest otwarte. Skoro według nich chciała skakać, to dlaczego nie wezwano pomocy? Biuro podróży nie mówi tu chyba prawdy. Nie udzieliło nam żadnej pomocy. Nikt się nawet z nami nie skontaktował po śmierci Magdy. W tym hotelu odpoczywało małżeństwo lekarzy. Chcieli jej podać jakieś leki, bo uznali, że jest chora psychicznie, a nawet nie byli psychologami. Biuro podróży ogłosiło, że popełniła samobójstwo, to samo twierdzi egipska prokuratura , bo tak im jest na rękę. To nie odstraszy turystów tak jak morderstwo.
Kiedy państwo się zorientowali, że coś złego dzieje się z siostrą?
Magda z każdego wyjazdu wysyłała mnóstwo zdjęć. Od pierwszego dnia pobytu. Z Egiptu nie wysłała nic. Właściwie po tym, jak po przylocie napisała, że dotarła na miejsce, kontakt z nią był bardzo utrudniony. Gdy zadzwoniła do Polski z taksówki, była to wideorozmowa, okazało się, że dzwoni z telefonu rezydenta. Widać było, że ten rezydent ma telefon Magdy w kieszeni koszuli. To było dziwne. Ograniczano jej możliwość kontaktu z nami. Gdy pierwszy raz miała trafić do szpitala, napisała do Markusa i jednej z koleżanek, gdzie oni są. Rezydent musiał jej naopowiadać dziwnych rzeczy. Była zdezorientowana. Później kontakt się urwał.