Siłowe wejście do domu Zbigniewa Ziobry. Świadek potwierdza: walili młotem, są straty
Wirtualna Polska dotarła do świadka akcji służb w domu Zbigniewa Ziobro i Patrycji Koteckiej w jednej z podwarszawskich miejscowości. - Zapewne są straty, ponieważ żeby wejść uderzano młotem i używano szlifierki do metalu - relacjonują świadkowie.
- To była akcja jak za czasów samego ministra. Szósta trzydzieści była, jak jadąc do pracy na budowie zobaczyłem tam, pod bramą, sześciu ludzi w kominiarkach i napisami ABW na plecach. Jeden był z teczką, pewnie prokurator - mówi Paweł, pracownik firmy budowlanej z posesji sąsiadującej z domem Zbigniewa Ziobro.
- Musiało być wejście siłowe i na ostro. Słychać było pokrzykiwania. Po chwili rozległo się walenie młotem i cięcie metalu szlifierką. Co ciekawe, maszty z kamerami stojące wokół posesji zostały zasłonięte workami foliowymi - relacjonuje świadek akcji. - Nie widywałem polityka, odkąd tutaj pracujemy. Śledzę media, wiem, że choruje - dodaje.
Kiedy byliśmy pod posesją polityka nie widać było uszkodzeń w bramie. Za to przez płot można było zobaczyć, że drzwi do domu są otwarte na oścież. Na podwórzu stało kilka aut należących do służb, w tym bmw X5 z funkcjonariuszami ABW z twarzami zasłoniętymi kominiarkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dom byłego ministra sprawiedliwości znajduje się w oddaleniu od głównych zabudowań wsi. Aby tam trafić, trzeba przejechać leśną drogą około kilometra. Nieruchomość otoczona jest murem. W samej wsi nikt inny nie słyszał o akcji. Zdziwione były sprzedawczynie w sklepie oraz obsługa poczty i kwiaciarni. Nie chciały się wypowiadać.
Przeszukanie w domu Ziobry
Zaprzeczają relacjom jakie ukazywały się wcześniej w mediach. Zbigniew Ziobro "nie przyjeżdżał na rowerze do sklepu po bułki". Wręcz przeciwnie, rzadko kiedy go widywano. Nie trafiliśmy na nikogo z mieszkańców, kto osobiście znał się z politykiem.
- Widziałem go kilka razy, ale właściwie to znam go z telewizji. Ziobro to porządny człowiek. Za ostro robią te rozliczenia. Ten człowiek choruje. Jakie tajemnice mógłby trzymać w domu, gdzie bywa w weekendy - dziwi się starszy pan. To rolnik, który mieszka w pobliżu.
- Rano nic się nie działo, nie było żadnego huku - mówi nam pani Marta, sąsiadka, która mieszka Ziobrów. - Nie słyszeliśmy żadnych krzyków - dodaje zdziwiona. Jej zdaniem polityk z rodzina odwiedzał dom w niektóre weekendy. - Pewnie głównie odpoczywał. Niewiele się tu działo. O tym, że domownicy są na miejscu, świadczyło tylko zapalone światło. Było spokojnie. Tu się sprowadzają głównie ludzie szukający spokoju.
Sąsiadka wspomina jednak o incydencie związanym z politykiem. Około trzy miesiące temu ktoś przyjechał do wsi, zatrzymał się na ulicy, gdzie stoi dom polityka, głośno go wyzywał: Ziobro ty... - relacjonuje mieszkanka wsi. - Potem kilka razy widywaliśmy tu policję - dodaje.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski