Sikorski: chciałbym, by nasz kontyngent był w Afganistanie jak najkrócej
To niebezpieczny rejon - tak były minister obrony narodowej Radosław Sikorski mówi o prowincjach, do których trafili polscy żołnierze w Afganistanie. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Sikorski podkreślił, że podczas wykonywania tej misji Polacy muszą liczyć się z atakami, zasadzkami na konwoje czy wykonywaniem operacji wyprzedzających.
22.05.2007 | aktual.: 22.05.2007 09:38
Jak powiedział dziennikowi były minister, "wszyscy chcemy, aby nasz kontyngent w Afganistanie był tam jak najkrócej". Polska i NATO marzą tylko o tym, aby Afgańczycy przejęli kontrolę nad własnym krajem - dodał Sikorski. Uważa on, że polski rząd powinien zabiegać, aby ktoś nas zluzował lub wykorzystać pobyt polskiego wojska w Afganistanie do zabiegania o takie decyzje, jak umieszczenie w Polsce NATO-wskiego centrum doskonalenia sił specjalnych.
Były szef MON nie widzi problemu w tym, że polski batalion w Afganistanie jest zależny od Amerykanów - czytamy w artykule. Bardziej martwią Sikorskiego doniesienia o obecności w Afganistanie tylko jednego doświadczonego oficera polskiego kontrwywiadu. Zdaniem byłego ministra obrony talibowie są mistrzami intryg i dlatego silna obecność naszego wywiadu w tym rejonie powinna być dla nas priorytetem. Błędy wywiadowcze bywają bardzo niebezpieczne politycznie - podkreślił Radosław Sikorski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". (IAR)