"Siergiej Szojgu dobrze wypadał tylko na zdjęciach". Dlaczego znikają ludzie Władimira Putina
- Na Kremlu zaczęły się rozliczenia za nieudaną agresję na Ukrainę. Należy obserwować, czy w otoczeniu Władimira Putina pojawią się nowi podszeptywacze - tak Siarhiej Pielasa z TV Biełsat wyjaśnia zagadkowe zniknięcie z przestrzeni publicznej Siergieja Szojgu i innych bliskich współpracowników Putina. Na dowód, że wcale nie zniknęli, rosyjska agencja Ria Novosti pokazała w czwartek nagranie z nowej narady z prezydentem Rosji.
Materiał z narady Władimira Putina ze współpracownikami został udostępniony bez dźwięku. Agencja Ria Novosti przekazała jedynie, iż odbyło się spotkanie, na którym omówiono postępy w specjalnej operacji wojskowej (tak określana jest inwazja na Ukrainę) oraz działania przeciwko sankcjom.
"Obecni byli: Szojgu, Miszustin, Patruszew, Bortnikow, Naryszkin, Matwienko, Wołodin, Miedwiediew, Kołokołcew, Ławrow i Iwanow" - podaje RIA Nowosti. Pierwszych pięć nazwisk to współpracownicy Władimira Putina, których zagadkowe zniknięcie z przestrzeni publicznej dostrzegły wcześniej ukraińskie media. Minister obrony Siergiej Szojgu "odnalazł się" po 12 dniach nieobecności.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Putin tkwi w bańce"
- To wszystko może być tylko grą pozorów. Z tych oficjalnych źródeł prawdy się nie dowiemy. Prawdopodobnie na Kremlu już zaczęły się rozliczenia za nieudany plan ataku na Ukrainę. Źle oceniono nastroje panujące w ukraińskim społeczeństwie. Nieprzygotowane na prawdziwą wojnę wojsko utknęło na miesiąc, ponosząc duże straty - mówi WP Siarhiej Pielasa, dziennikarz z TV Biełsat, który śledzi sytuację na Kremlu.
- Władimir Putin tkwi we własnej bańce informacyjnej. Nie korzysta z internetu, a o sytuacji w Ukrainie dowiaduje się z raportów i tego, co mu szepną na ucho. Ponieważ jest bogiem i carem jednocześnie, nie przyjmuje do wiadomości złych wieści, one muszą być tylko doskonałe - tłumaczy Pielasa.
- Współpracownicy, którzy zniknęli w ostatnich dniach, mogli popaść w niełaskę, znaleźć się w areszcie domowym za próbę przedstawienia prawdziwej sytuacji. Możliwe, że musieli przemyśleć swoje postępowanie. Należy uważnie obserwować, czy w otoczeniu Putina pojawią się nowi podszeptywacze - dodaje.
Podkreśla, że Moskwa nie mogła pozwolić sobie na okazanie oznak słabości. Nagranie mogło służyć temu, aby zakończyć domysły, czy minister obrony Szojgu żyje.
Nie wrócił natomiast do rosyjskich mediów szef sztabu generalnego rosyjskiej armii gen. Walerij Gierasimow.
Kim dla Putina jest Siergiej Szojgu?
- Siergiej Szojgu tak naprawdę nie jest wojskowym z wykształcenia, tylko przebranym w mundur obwieszony medalami politykiem. Mówiono, że pierwszy zawód wpisany w jego książeczce wojskowej to poganiacz reniferów. Pochodzi z Republiki Tuwy, graniczącej z Mongolią. Świetnie sprawdzał się jako osoba dbająca o wizerunek Putina. To on organizował te różne eskapady na ryby i niedźwiedzie po Kraju Ałtajskim. Tam powstawały zdjęcia Putina z nagim torsem - mówi Pielasa.
- Szojgu dobrze wypadał tylko na wspólnych zdjęciach. Był wiernym współpracownikiem, ale wątpię, by miał pojęcie o przygotowaniu ataku we współczesnych realiach wojny. Owszem, ma do tego sztab generałów, natomiast armia jest przesiąknięta wspomnianym już zjawiskiem, że raporty idące do góry zawsze muszą być dobre - dodaje.
W ubiegłym tygodniu brytyjski "The Times" informował, że szef wywiadu zagranicznego rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i jego zastępca trafili do aresztu domowego. Miało to świadczyć o rosnącej wściekłości prezydenta Władimira Putina z powodu wolno postępującej inwazji na Ukrainę.
Jak dotąd w walkach zginęło ponad 15 tys. żołnierzy (dane strony ukraińskiej). Według części ekspertów wojskowych straty liczone w czołgach, samolotach i śmigłowcach, jakie poniosła rosyjska armia, nie zostaną odtworzone w ciągu 10 lat.
ZOBACZ TAKŻE: Z czym do Europy przylatuje Joe Biden? "Trzy ważne sprawy"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski