Ja się z pewnym zdziwieniem wsłuchiwałem w słowa odchodzącej Ambasador Stanów Zjednoczonych, która mówi, odpowiadając na pytanie:
"problemy z praworządnością w Polsce? A nic nie słyszałam, nic nie wiem". Amerykańskie firmy zdaje się nie mają z tego tytułu żadnych kłopotów.
Pana dziwi taka opinia naszego ważnego sojusznika w tej właśnie kwestii? Niektórzy mówią: patrzymy na sytuację prawną w
Polsce i mówimy to oczywiste, praworządność nie istnieje w tym kraju. A pan co myśli?
Niestety ja mam tutaj takie złe zdanie. To znaczy, sposób
rządzenia przez PiS Polską doprowadził do tego, że pani Ambasador Stanów Zjednoczonych w
Polsce zachowywała się jak wicekról Indii. Rozdzielała
razy na lewo i na prawo, pouczała rządzących,
ale tylko wtedy, kiedy były zagrożone interesy amerykańskich firm, a równocześnie nie zauważyła
istoty tej władzy. Ponieważ ona była, niewiele się różniła od tej władzy, którą sprawował
Donald Trump. Z ulgą przyjmuję wiadomość o wyjeździe tej pani Ambasador z Polski.
Natomiast faktem jest, że ona właściwie zachowywała się w Polsce tak,
jakby się zachowywała wobec państwa Ameryki Południowej, której Stany Zjednoczone mogą wszystko.
I to nie jest jej wina. To jest wina polityki Kaczyńskiego, który
Polskę sprowadził do poziomu Hondurasu czy Panamy w
oczach amerykańskich. Amerykanie
nie lubią służalczości, ale skwapliwie z niej potrafią korzystać. I to
widać bardzo wyraźnie i w polityce zagranicznej, i w polityce obronnej Polski.
Pani Ambasador zachowywała się tak, na ile pozwalali jej rządzący. Otóż polityka zagraniczna prowadzona
na kolanach i służalcza wobec Stanów Zjednoczonych zawsze się źle kończy. Amerykanie
nie szanują takiej postawy.
Mocna kropka, panie ministrze.
Mam nadzieję, że tę lekcje rządzący odebrali.