Siedmiomiesięczny Wojtuś nie żyje. Na jaw wychodzą nowe fakty

Po śmierci 7-miesięcznego Wojtusia w Świebodzinie sąd, Ośrodek Pomocy Społecznej i Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie przerzucają się odpowiedzialnością. Wszystkie te instytucje wiedziały o sytuacji w rodzinie, w której w czwartek doszło do tragedii.

Życia dziecka nie udało się uratować.
Życia dziecka nie udało się uratować.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Damian Klamka
Mateusz Dolak

W czwartek w domu przy ulicy Topolowej w Świebodzinie znaleziono ciało siedmiomiesięcznego Wojtusia. Służby powiadomiła babcia chłopca, a w sprawie zatrzymano ojca. Matka niemowlaka przebywała już w areszcie - za próbę włamania.

W piątek odbyła się sekcja zwłok. Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, śledczy są pewni, że niemowlak zginął w wyniku urazu czaszki. Chłopiec został uderzony w głowę co najmniej trzy razy - wynika z ustaleń śledczych. Mężczyźnie został przedstawiony zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Śmierć niemowlaka w Świebodzinie. Rodzina była pod nadzorem

Wirtualna Polska dowiedziała się, że rodzina była objęta nadzorem kuratora sądowego i od dłuższego czasu korzystała z pomocy opieki społecznej. We wrześniu 2023 roku zapadła decyzja, żeby dwójkę dzieci umieścić w rodzinie zastępczej, ale dopiero dzień przed tragedią znaleziono domy zastępcze dla Wojtusia i jego dwuletniej siostry.

Ze względu na obowiązujące przepisy nie udało nam się ustalić, z jakiego powodu rodzina objęta była pomocą, a dzieci miały być odebrane rodzicom. Z naszych informacji wynika, że w rodzinie nie było założonej niebieskiej karty, a z przeprowadzanych kontroli nie wynikało, żeby wobec dzieci stosowana była przemoc.

- Jak cała społeczność lokalna jesteśmy w szoku. To niebywała tragedia. Co do samej rodziny, OPS podjął wszystkie działania będące w naszych kompetencjach - mówi Monika Filińska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Świebodzinie.

Jakie to były działania? Filińska twierdzi, że to OPS był inicjatorem wniosku do sądu o zainteresowanie się rodziną, w efekcie którego zapadła decyzja o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej. Podkreśla, że to "nie przemoc" była powodem działań, a OPS zainteresował się rodziną po informacji, którą otrzymali pracownicy ośrodka. - Podkreślam, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zgodnie z zakresem naszych działań - przekazała Filińska i dodała, że "reszta należy do sądu i PCPR".

7-miesięczny chłopiec nie żyje. Dzieci miały trafić do rodziny zastępczej

Postanowienie o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej sąd wydał 26 września 2023 roku. Dlaczego do tej pory nie zostało zrealizowane? Pytamy o to wiceprezes sądu rejonowego w Świebodzinie. Rozmówczyni WP również nie ma nic do zarzucenia reprezentowanej przez siebie instytucji.

- Decyzja w sprawie zabezpieczenia dzieci zapadła 26 września. Postanowienie miało klauzulę natychmiastowej wykonalności i zostało przesłane w tym samym dniu drogą elektroniczną i nadane pocztą do PCPR - przekazała sędzia Agnieszka Pałetko-Misa.

- Organy mają obowiązek podjąć działanie. Sąd w osobie sędziego, który prowadzi tę sprawę, monitował wykonanie tego postanowienia. 6 października wysłane zostało ponaglenie do PCPR, 24 października kolejne. 2 listopada został podjęty kontakt telefoniczny z pracownikiem PCPR - wymieniła wiceprezes sądu.

Łącznych ponagleń było co najmniej sześć - słyszymy od sędzi. - Mając na uwadze sytuację rodziny, podjęto decyzję o sprawowaniu nadzoru przez kuratora sądowego, która co miesiąc przygotowywała sprawozdanie - dodała. Decyzję o sprawowaniu nadzoru przez kuratora sądowego Sąd podjął 14 grudnia 2023 r.

PCPR z kolei odbija argumenty sądu i swoją opieszałość tłumaczy, że w rodzinach zastępczych "nie było wolnych miejsc". Od dyrekcji PCPR usłyszeliśmy, że sąd nie wydał interwencyjnego postanowienia, czyli takiego, które oznaczałoby, że dziecku zagraża coś w rodzinie.

- Na podstawie wydanego postanowienia sądu obowiązywała nas procedura wskazania zawodowej rodziny zastępczej pełniącej funkcję pogotowia rodzinnego i zawiadomienie rodziców biologicznych o konieczności doprowadzenia dzieci pod wskazany adres - wyjaśnia Ludmiła Janik, dyrektor PCPR w Świebodzinie.

- Naszym zadaniem nie jest praca z rodziną biologiczną. My wykonujemy postanowienia sądu i wspieramy pieczę zastępczą. - podsumowuje.

Z powodu tajemnicy postępowania, z sądu nie otrzymaliśmy informacji, dlaczego decyzja ws. zabezpieczenia dzieci nie została wydana w trybie interwencyjnym. - Zapewniam, że gdyby taka przesłanka zaszła, takie postanowienie zostałoby wydane - podsumowała Agnieszka Pałetko-Misa.

W świetle przepisów w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka w związku z przemocą w rodzinie pracownik socjalny wykonujący obowiązki służbowe ma prawo odebrać dziecko z rodziny i umieścić je u innej niezamieszkującej wspólnie osoby najbliższej, w rozumieniu art. 115 § 11 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny, w rodzinie zastępczej lub w placówce opiekuńczo-wychowawczej.

Tragedia w Świebodzinie. Ministra zapowiada kontrolę

W czwartek wieczorem do sprawy odniosła się ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. - Jak dla mnie oczywiste, że jakiś element systemy zawiódł - powiedziała w rozmowie z TVN24. Dodała, że zostaną przeprowadzone czynności kontrolne, a resort niezwłocznie zwrócił się o wyjaśnienia do urzędu wojewódzkiego, który bezpośrednio nadzoruje organy pomocy społecznej.

W piątek kontaktowaliśmy się z urzędem wojewódzkim z prośbą o komentarz do sprawy. Do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalnedzieckonie żyje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (637)