Siedem dni aresztu dla Kulika za obrazę sądu
M. Kulik
wyprowadzany z
Wojskowego
Sądu
Garnizonowego oraz
mecenas Anna
Wołosewicz-Bode
(PAP-Tomasz Gzell)
Za obrazę sądu oskarżony stalinowski śledczy Mikołaj Kulik trafi na siedem dni do aresztu - postanowił w poniedziałek sąd wojskowy prowadzący jego proces o znęcanie się nad więźniami. Proces Wojskowy Sąd Garnizonowy przerwał do 10 grudnia.
Kulik przyzwyczaił obserwatorów jego procesu do agresywnych wystąpień, głównie przeciwko sądowi i oskarżycielowi posiłkowemu, którym jest Tadeusz Rogoziński, marynarz z ORP "Sęp", aresztowany przez Informację Wojskową w latach 50. Kulik często atakuje także dziennikarzy.
Tym razem od początku rozprawy Kulik skarżył się, że nic nie słyszy. Czasem jednak bez problemu rozumiał niezbyt głośne wypowiedzi przewodniczącego składu sędziowskiego kpt. Piotra Raczkowskiego pod jego adresem.
Jak to ma być normalna rozprawa, to proszę do mnie mówić przez megafon - powiedział oskarżony. Następnie dodał zwracając się do sędziego: Ja pana ostrzegam, że ta sprawa tak się nie skończy, ona się znajdzie w Trybunale Konstytucyjnym we Francji.
W trakcie odczytywania kolejnych zeznań złożonych przez pokrzywdzonych przez Kulika, oskarżony przerwał sędziemu w pół zdania, oświadczył, że nic nie słyszy i podniesionym głosem kazał sędziemu powtórzyć ten fragment zeznań, który dotyczył właśnie jego.
Jeśli proszę, to niech czyta! Nie po to walczyłem o Polskę, żeby mnie teraz po sądach włóczyli i sprowadzali tu tę bandę, która wypisuje, co jej się podoba - ostatni fragment wypowiedzi adresował oskarżony do dziennikarzy.
Sąd natychmiast udał się na naradę, na której postanowił ukarać Kulika siedmioma dniami aresztu za obrazę sądu. Mimo, że oskarżony rozpłakał się i prosił sąd o "darowanie" mu kary, sędzia oświadczył, że jest ona nieodwołalna, tym bardziej, że już wcześniej sąd wymierzył mu taką karę, a potem zamienił ją na grzywnę, zaś innym razem również za karę wydalił go z sali. (aka)