Shutdown najdłuższy w historii. Senat USA znów odrzuca prowizorium
Najdłuższy w historii Stanów Zjednoczonych "shutdown" trwa, a Senat ponownie odrzucił prowizorium budżetowe. Mimo presji opinii publicznej i chaosu wynikającego z nieobecności urzędników w pracy, Donaldowi Trumpowi nie udało się przekonać większości senatorów do swojego planu finansowania rządu.
Co musisz wiedzieć?
- Senat USA po raz 14. nie przepuścił prowizorium budżetowego.
- Shutdown trwa 35 dni i bije rekord długości z 2018 r.
- Spór dotyczy dopłat do ubezpieczeń w ramach "Obamacare".
- Mimo kontroli Republikanów nad Senatem, wciąż prezydent nie potrafi przekonać nawet części własnych senatorów do kompromisu budżetowego.
- Tymczasem minister transportu Sean Duffy ostrzegł przed zamknięciem części przestrzeni powietrznej z powodu shutdownu. - Zobaczycie prawdziwy chaos - stwierdził.
We wtorek propozycja finansowania państwa do 21 listopada znów utknęła w Senacie. Za było 52 Republikanów i troje umiarkowanych Demokratów, przeciw 43 Demokratów oraz jeden senator partii rządzącej. To za mało, by przebić próg 60 głosów, potrzebny do przejścia do finałowego głosowania. Paraliż rządu federalnego trwa już 35 dni, co oznacza, że będzie najdłuższym w historii USA.
Możliwy kompromis w sprawie budżetu USA?
Demokraci nadal domagają się przywrócenia dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych w ramach programu "Obamacare", bez których koszty polis znacząco rosną. Republikanie z kolei sygnalizują, że ich zdaniem porozumienie jest jednak w zasięgu ręki.
Lider ich klubu, senator John Thune, przekonywał, że kompromis może zostać osiągnięty jeszcze w tym tygodniu. Według niego miałoby to oznaczać głosowanie nad przedłużeniem finansowania dopłat do "Obamacare" oraz przyjęciem częściowego budżetu na resztę roku. To właśnie kwestia tych dopłat pozostaje główną osią sporu między obiema partiami.
Spór ma realne skutki. Ponad milion pracowników federalnych pracuje bez wypłat, a ok. 750 tys. przebywa na przymusowych urlopach, również bez wynagrodzenia. Zaległe środki trafią do nich po przyjęciu budżetu. Kryzys odbija się też na lotniskach: pojawiają się opóźnienia i czasowe uziemienia samolotów.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych? "Idiotyzm"
Czy Republikanie sięgną po "opcję nuklearną" w Senacie?
Presję na zmianę zasad w Senacie zwiększa Donald Trump. Prezydent we wpisie na Truth Social wezwał do zniesienia progu 60 głosów, tzw. filibusteru. "Niemożliwe będzie uchwalanie zdroworozsądkowej polityki z tymi oszalałymi demokratycznymi szaleńcami, mogącymi wszystko blokować" - napisał Trump. "PRZEZ TRZY LATA NIC NIE ZOSTANIE PRZYJĘTE, A REPUBLIKANIE BĘDĄ ZA TO OBWINIANI. Wybory, w tym wybory połówkowe, będą słusznie brutalne" - dodał.
Senatorowie GOP, z Johnem Thune'em na czele, na razie odrzucają ten postulat, argumentując, że kiedy większość przejmą Demokraci, to Republikanie stracą narzędzie blokowania ich ustaw.
Przedłużający się impas budżetowy to dla niektórych dowód na słabnącą skuteczność Donalda Trumpa i jego partii w Kongresie. Mimo większości republikańskiej w Senacie, Trumpowi nie udało się zbudować poparcia dla własnych propozycji finansowych. Brak kompromisu pokazuje rosnące podziały nie tylko między partiami, ale też wewnątrz samych Republikanów, z których część coraz głośniej krytykuje prezydenta za brak strategii i umiejętności negocjacyjnych.
Minister ostrzegł przed zamknięciem części przestrzeni powietrznej z powodu shutdownu. "Zobaczycie masowy chaos"
Podczas wtorkowej konferencji prasowej minister Duffy stwierdził, że ze względu na trwający od miesiąca paraliż budżetowy wieżom kontroli lotu na lotniskach brakuje 2-3 tys. kontrolerów.
- Za tydzień, Demokraci, zobaczycie masowy chaos. Zobaczycie masowe opóźnienia lotów. Będziecie świadkami masowych odwołań lotów, a być może zamkniemy pewne części przestrzeni powietrznej, ponieważ po prostu nie będziemy w stanie nią zarządzać, bo nie mamy kontrolerów ruchu lotniczego - mówił Duffy.
W wyniku shutdownu 13 tysięcy kontrolerów lotu i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa na lotniskach pracuje bez zapłaty, co już doprowadziło do znaczących opóźnień na lotniskach. Jeśli impas potrwa do piątku, pracownicy ci nie otrzymają już drugiej należnej wypłaty.
We wtorek ze względu na brak odpowiedniej liczby kontrolerów doszło do opóźnień lotów na lotnisku w Phoenix. Tymczasowo uziemiono też loty na lotniskach w Nowym Jorku z powodu wiatru oraz w Waszyngtonie z powodu fałszywego alarmu bombowego na pokładzie jednego z samolotów.
Duffy twierdził, że jeszcze przed shutdownem amerykańskie lotniska zmagały się z problemami kadrowymi, a obecny impas tylko zniechęci potencjalnych kandydatów do pracy w wieżach kontroli.
Na problem we wtorek uwagę zwracała też rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Jak stwierdziła, od początku shutdownu zanotowano czterokrotnie większą liczbę opóźnień na lotniskach z powodów kadrowych, a w niektórych portach, jak np. w Houston, czas potrzebny do przejścia przez kontrolę bezpieczeństwa wynosił ponad 3 godziny. Do zakończenia paraliżu wezwały największe związki zawodowe pilotów, pracowników lotnisk oraz linie lotnicze.