Seria zamachów w Kandaharze - co najmniej 41 zabitych
Co najmniej 41 osób zginęło, a ponad 60 odniosło obrażenia w serii eksplozji w Kandaharze, na południu Afganistanu - poinformowały afgańskie władze.
Siła wybuchów, które nastąpiły we wtorek tuż po zmierzchu, strzaskała okna w wielu miejscach miasta. W polu rażenia znalazło się wiele domów i zawaliło się wiele budynków; władze nie wykluczają więc wyższej liczby ofiar. Jak powiedział generał Ghulam Ali Wahabat, 66 osób jest rannych.
Zdaniem przedstawiciela lokalnych władz celem zamachu była japońska firma budowlana, zatrudniająca w większości pakistańskich inżynierów. Twierdzi on też, że wybuch był spowodowany przez jednoczesną detonację pięciu bomb ukrytych w samochodach-pułapkach. Wcześniej informowano, że eksplozja nastąpiła w pobliżu siedziby służb wywiadowczych lub rady prowincji.
Zdaniem policji był to natomiast zamach samobójczy. - Samochód prowadzony przez samobójcę eksplodował w centrum miasta - twierdzi jej przedstawiciel.
Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, poinformowali, że płonie sala bankietowa, w której odbywały się wesela, a dwa inne domy zostały częściowo zniszczone. - Doszło do eksplozji bomby podłożonej w samochodzie przed domem mieszkalnym - powiedział jeden z nich.
Świadkowie relacjonują, że po wybuchu na ulicach miasta doszło do strzelaniny.
Kandahar jest stolicą prowincji o tej samej nazwie, w której często dochodzi do ataków i zamachów organizowanych przez talibów. Ataki samobójcze, do których dochodziło tam w poprzednich latach regularnie, stały się ostatnio rzadsze.