Seria kuriozalnych akcji WOPR. Ratownicy proszą, aby tego nie robić

- Kozaczenie, popisywanie się oraz przemądrzałe wykłady, gdy ratownicy są zmuszeni zwrócić uwagę na bezmyślne zachowanie. Mam wrażenie, że z naszym społeczeństwem z roku na rok jest coraz gorzej - mówi Przemysław Matczak z WOPR Lubniewice. I opowiada o jednej z ostatnich akcji: pan pływał na materacu, zasnął i odpłynął z wiatrem. Obudzony, zrobił wielkie oczy.

Turystka odpłynęła na materacu 400 metrów od brzegu
Turystka odpłynęła na materacu 400 metrów od brzegu
Źródło zdjęć: © Policja | KPP Nowy Dwór Gdański
Tomasz Molga

W serii doniesień z polskich plaż ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i policja informują o typowych podczas upałów akcjach ratunkowych. Plażowicze wpełzają na materace oraz inne dmuchane sprzęty, aby relaksować się, będąc bujanym przez fale. Głównym grzechem jest zaśnięcie i nieświadome odpłynięcie daleko od brzegu, często obecność alkoholu - mówi Wirtualnej Polsce Przemysław Matczak, prezes WOPR Lubniewice. Miejscowość to kurort położony na Pojezierzu Łagowskim (woj. lubuskie).

- Akcja sprzed kilku dni: pan pływał na materacu, zasnął i niesiony wiatrem zdryfował z dala od brzegu. Chwila nieuwagi, nieświadome obrócenie się i skończyłby tragicznie taki wypoczynek. Podpłynęliśmy do niego a on obudzony, robi wielkie oczy - relacjonuje ratownik.

Rozmówca zwierza się, że turyści często chcą dyskutować z ratownikami. - Choć pływają słabo albo wcale, znajdują się na środku jeziora bez żadnego zabezpieczenia, wygłaszają własne mądrości. Mam wrażenie, że z naszym społeczeństwem z roku na rok jest coraz gorzej. Tak jakby ciało szło na wodę odpoczywać, a rozum zostawał w domu - mówi prezes WOPR.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Opiekun uciekł z plaży

Ratownik relacjonuje, że mimo 20 lat doświadczenia wstrząsnęła nim jedna z ostatnich akcji.

Służby uratowały tonącego dziewięciolatka, który wcześniej płynął za kolegą, lecz opadł z sił. Widząc, że chłopiec i ratownicy rozmawiają, opiekun już uciekał z plaży w obawie przed nieokreślonymi konsekwencjami. Nieporozumienie zostało wyjaśnione.

Turystka na materacu. "Jakby dopiero się obudziła"

Inna historia: 11 lipca policjanci z Nowego Dworu Gdańskiego łodzią eskortowali do brzegu turystkę, która wypoczywała na materacu 400 metrów od brzegu. 33-latka była zdziwiona interwencją.

"W trakcie patrolu Zatoki Gdańskiej na wysokości niestrzeżonej plaży w Krynicy Morskiej mundurowi zauważyli dryfujący materac. Funkcjonariusze natychmiast podpłynęli skontrolować, czy nie doszło do tragedii, bądź czy ktoś nie potrzebuje natychmiastowej pomocy. (...) Na materacu dryfowała 33-letnia kobieta. Gdy policjanci do niej podpłynęli, kobieta zachowywała się, jakby dopiero się obudziła. 33-latka przepraszała policjantów, że tak daleko odpłynęła, bo myślała, że nic złego nie robi" - relacjonuje policja. "Karą" była tylko rozmowa o możliwych skutkach takiego wypoczynku.

O włos od tragedii była również turystka wypoczywająca nad Jeziorem Zegrzyńskim. W lipcu pierwszy raz w sezonie była nad wodą, pierwszy raz "nad Zegrzem" i pierwszy raz w życiu popłynęła na materacu. Zaczęła się topić, uratowali ją ratownicy.

Akcja poszukiwawcza służb po zauważeniu pustego materaca na morzu
Akcja poszukiwawcza służb po zauważeniu pustego materaca na morzu© Facebook | KPP Nowy Dwór Gdański

"Tata wziął materac i wypłynął w morze"

Kolejna historia: kilka dni temu służby ratunkowe SAR Sztutowo, WOPR oraz policja zostały zaangażowane w poszukiwania osób, które miały pływać na materacu lub pontonie. Według informacji turystów na plaży leżały pozostawione rzeczy już od kilku godzin. Na horyzoncie majaczył kształt unoszący się na wodzie.

Po ponad godzinie poszukiwań okazało się, że kobieta wraz z synem poszła na obiad, pozostawiając swoje rzeczy na plaży, a na wodzie nie pływał materac, tylko związane balony. Policja i ratownicy apelują o zachowanie rozsądku i komunikowanie się z członkami rodziny czy sąsiadami z plaży oraz niepozostawianie swoich rzeczy bez nadzoru.

"Pamiętajmy, że nasza bezmyślność może wywołać zaangażowanie służb ratunkowych, których pomocy w danym momencie może potrzebować ktoś inny!" - apelują policjanci.

Identyczny apel formułują ratownicy z Łeby. To po tym, jak plażowiczka wszczęła alarm w sprawie 60-letniego męża, który poszedł się wykąpać i zniknął jej z pola widzenia. W trakcie poszukiwań mąż powrócił cały i zdrów. Poszedł się przejść.

Kacper Treder, koordynator ratowników WOPR w Łebie, w rozmowie z Wirtualną Polską przypomina akcję sprzed dwóch lat, gdzie właściwie cud uratował plażowicza, który podczas snu osunął się z materaca do wody. - Do ratowników przybiegło dziecko, mówiąc, że jego tata nie umiał pływać, ale wziął materac i wypłynął w morze. Odnaleźliśmy materac, ale już bez mężczyzny. Ten znajdował się pod powierzchnią wody. To cud, że go znaleźliśmy oraz że odzyskał oddech - opowiada Treder.

Pisząc o akcji na Facebooku, ratownicy zamieścili wymowną grafikę z kostuchą pływającą na materacu. "Wyrwali tego mężczyznę z objęć Neptuna i szponów Śmierci" - podsumowano.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)