Seria decyzji prezydenta. "Absurdalne na wszystkich poziomach"
Prezydent potęguje zwarcie na linii Pałac Prezydencki - premier. Po tym jak odesłał (podpisaną) ustawę budżetową do TK, poinformował, że zwołuje Radę Gabinetową. - Z tego za chwilę będzie kabaret albo jakaś farsa, która powstanie, gdy będzie musiał się ze swoich słów znów wycofywać - mówi w rozmowie z WP prof. Marcin Matczak.
Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję dotyczącą ustawy budżetowej. Podpisał ją i jednocześnie skierował do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej.
Jednocześnie w komunikacie Kancelarii Prezydenta zaznaczono, że "analogiczne działania będą podejmowane przez prezydenta każdorazowo w przypadku uniemożliwienia posłom wykonywania ich mandatu, pochodzącego z wyborów powszechnych". Tym samym Andrzej Duda nawiązał do sprawy ułaskawionych byłych szefów CBA - Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zdaniem polityków PiS, ich mandaty nie wygasły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sytuacja przerosła jego doświadczenie polityczne"
- Tak naprawdę nie wiem, na co prezydent gra - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marcin Matczak, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że ma wrażenie, że "jest on kompletnie zagubiony i dość usztywniony poznawczo w tej sytuacji".
Jak podkreśla, "to usztywnienie poznawcze pojawia się, kiedy sytuacja robi się zbyt skomplikowana". - Mam wrażenie, że sytuacja przerosła jego doświadczenie polityczne. Dlatego wprowadza tak sztywne rozwiązanie, które zaproponował w odniesieniu do ustawy budżetowej. Rozwiązanie, które, jakby na nie nie patrzeć, jest bezsensowne - ocenia.
- Rozumiem, że on mówi tak: podpisuję ustawę, a więc uznaję, że co do zasady, jest konstytucyjnie akceptowalna. W trybie następczym kieruję ją do Trybunału Konstytucyjnego, chociaż mógłbym to zrobić prewencyjnie, ale nie robię tego. Oznacza to, że chciałbym trochę poprzeszkadzać, ale nie za bardzo - wyjaśnia działanie prezydenta Dudy.
"To jest absurdalne na wszystkich poziomach"
W jego ocenie, prezydent mówi tym samym: "dopuszczam ją do obowiązywania, wysyłam ją do TK i jednocześnie zapowiadam, że będę tak robił z każdą ustawą, która będzie przychodziła z Parlamentu, a która będzie uchwalana bez udziału Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego".
- To jest absurdalne na wszystkich poziomach - zaznacza prof. Matczak. - Załóżmy bowiem, że ten Trybunał mu odpowie, bo przecież jakoś mu odpowie w pierwszym wyroku. Jeśli powie, że uchwalanie ustaw bez Wąsika i Kamińskiego jest niekonstytucyjne, to co on będzie robił? Będzie nadal podpisywał takie ustawy, mimo że już będzie nawet od swojego Trybunału, politycznie kontrolowanego przez PiS, wiedział, że takie ustawy są niekonstytucyjne? - zastanawia się rozmówca Wirtualnej Polski.
- Dalej, zgodnie z zapowiedzią, będzie podpisywał i dalej będzie wysyłał do TK? Po co? Żeby takie uchwalanie było jeszcze bardziej niekonstytucyjne, bo będą dwa, trzy, cztery, pięć wyroków? - mówi.
"Z tego będzie kabaret"
I zastanawia się, co wtedy, kiedy TK powie, że uchwalanie bez Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego jest konstytucyjne. - Bo np. tam się komuś odwidzi w tym pseudotrybunale. No to wtedy co? Dalej będzie wysyłał i dalej będzie prosił o stwierdzenie niekonstytucyjności, do skutku? Z tego samego powodu, braku dwóch posłów? - pyta.
- Oczywiście na razie abstrahuję w ogóle od tego, że to jest jakiś poważny powód niekonstytucyjności. Bo nie jest. W Sali Kolumnowej odbywało się głosowanie bez udziału wszystkich posłów i jakoś problemu nie było. Duda w tym momencie szykuje sobie sytuację kabaretową. Bo z tego za chwilę będzie kabaret albo jakaś farsa, która powstanie, gdy będzie musiał się ze swoich słów znów wycofywać - wyjaśnia.
"Sygnał ogromnego zagubienia w sytuacji"
W ocenie prof. Matczaka zapowiedź dalszego wysyłania ustaw do TK to zapowiedź zupełnie niezrozumiała. - Pokazuje, że interes państwa, realizowany ustawami, nie będzie miał dla niego żadnego znaczenia. Znaczenie będzie miał tylko formalny aspekt - brak dwóch konkretnych osób - mówi.
- A tak naprawdę aspekt prezydenckiego ego, który ma światu za złe, że jego przedwczesne, nielegalne ułaskawienie, nie odniosło żadnych skutków. Dla mnie to jest sygnał ogromnego zagubienia w sytuacji - zaznacza ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dalej: - Może prezydent Duda, który dotąd orientował się na pewien azymut, jakim była wola polityczna PiS, bez większości rządzącej PiS jest zagubiony? To było dla niego przez 8 lat najważniejsze, chyba że pojawiały się jakieś nadzwyczajne sytuacje, np. 70 tysięcy ludzi wyszło na Krakowskie Przedmieście z protestami. No to wtedy, chyba żeby im się przypodobać, zawetował ustawy sądownicze. Ale później i tak zrobił z sądami to, czego chciał PiS.
"Duda jest jak popsuty kompas"
Prof. Matczak podkreśla, że ma wrażenie, że "teraz Duda jest jak popsuty kompas, zupełnie nie wie, w którą stronę się odwrócić". - Nie wie, czy dalej ma realizować wolę polityczną Jarosława Kaczyńskiego, który ewidentnie słabnie i odchodzi z pozycji lidera politycznego. Czy ma się obawiać obecnej większości? No więc podejmuje decyzje, które - moim zdaniem - są błędne na każdym poziomie. To już nie jest pierwsza sytuacja, w której trudno się w ogóle doszukać w tych decyzjach jakiegokolwiek dalekosiężnego planu - dodaje.
- Normalnie zakładamy racjonalność ludzi, prawda? I ta racjonalność polega na tym, że wyznacza się sobie jakiś cel, a później się do niego dobiera środki adekwatne. To jest najprostsza definicja racjonalności. Z tego, co robi prezydent, nie sposób wywnioskować, jaki jest jego cel - mówi prawnik.
"Przez 8 lat nie był samodzielnym politykiem"
I podkreśla, że - gdyby celem Dudy było uzyskanie przewodnictwa na prawicy - powinien być ostrzejszy w stosunku do tej koalicji. - Gdyby z kolei jego celem było to, żeby zostać mężem opatrznościowym i wznieść się ponad podziały, no to powinien proponować rozwiązania bardziej racjonalne i ekumeniczne - wyjaśnia.
W jego ocenie, wówczas powinien powiedzieć, że "będzie oceniał ad hoc każdą ustawę i będzie się zastanawiał, czy jest dobra dla Polski". - Jak będzie dobra dla Polski, to wtedy będzie wspierał rząd, jak będzie zła dla Polski, to będzie ją wetował albo kwestionował przed TK. A on mówi: przyjmuję tylko jedno kryterium - albo Wąsik i Kamiński będą w składzie Sejmu i będziemy współpracować, albo ich nie będzie i współpracować nie będziemy - zaznacza prof. Matczak.
- To jest w pewnym sensie śmieszne, biorąc pod uwagę porównanie z jednej strony sytuacji prawnej dwóch osób, z drugiej dobra 40 milionów Polaków, którzy na ważne ustawy tego parlamentu czekają. Ta nieracjonalność symbolizuje ogromne zagubienie. I chyba trochę potwierdza to, że pan prezydent niestety przez 8 lat nie był nigdy samodzielnym politykiem. No i nie będzie, jak się zdaje - ocenia.
"Prezydent ociera się o śmieszność, bo to, co robi, jest groteskowe"
- Sytuacja z powołaniem Rady Gabinetowej pokazuje, że w zachowaniach prezydenta jest ogrom sztuczności - ocenia prof. Matczak. - To gra gestów, które są na coś obliczone, ale kiedy ogląda się to z boku, to tak naprawdę nie wie się, czy śmiać się, czy płakać - dodaje.
- Jest cała masa rzeczy, które dotyczą obecnie Polski, a które są absolutnie sprawami pierwszej wagi. Należą do nich wojna w Ukrainie, nawet sytuacja dotycząca KPO. Może to być kwestia polskiej prezydencji w Unii Europejskiej czy wyborów w Stanach Zjednoczonych i jednak ryzyka, że jeżeli Donald Trump wygra te wybory, jego chęci pomocy Europie w przypadku konfliktu z Rosją będzie o wiele mniej. To są poważne sprawy. CPK jest oczywiście ważną sprawą, ale nie na Radę Gabinetową - ocenia.
I podkreśla, że ma wrażenie, że "prezydent próbuje sobie wyobrazić w jakimś takim swoim dziwnym ruchu intelektualnym, czego od niego oczekują ludzie albo w jakich obszarach jego elektorat, czy elektorat PiS-u chciałby, żeby on działał".
- Można powiedzieć, że Wąsik i Kamiński czy CPK, to są tematy, które pewnie dla elektoratu PiS-u są ważne. On te tematy bierze i mówi: no dobrze, co by tutaj zrobić, co mamy tutaj do dyspozycji, no mogę zwołać Radę Gabinetową. I to mu się jakoś łączy, zupełnie nie pasując. On nie widzi, że jakieś decorum jest w tym przypadku kompletnie naruszone - zaznacza prof. Matczak.
W jego ocenie "z tego się robi jakiś taki dziwny, prezydencki taniec". - Kogoś, kto chyba nie za bardzo wie, co zrobić. Tu nie chodzi o to, żeby być aktywnym, dla bycia aktywnym. Tylko, żeby mądrze wykorzystywać swoje instrumenty dla rozwiązywania konkretnych kwestii. Niestety, nie widać w tym racjonalności, ale puste gesty, a prezydent ociera się o śmieszność, bo to, co robi, jest groteskowe - podkreśla rozmówca WP.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski