Oburzenie też w policji. "Agencja ochrony partii rządzącej"
Nie milkną głosy oburzenia po zatrzymaniu posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej w okolicach miejsca wiecu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości w Otwocku. Parlamentarzystka została siłą doprowadzona do radiowozu. - Kolejna taka interwencja, przy której nasuwa się powiedzenie "nadgorliwość gorsza od faszyzmu". Trudno to nazwać poprawną interwencją - powiedział w programie "Newsroom" WP Marcin Samsel - ekspert ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Jego zdaniem wewnętrzne postępowanie może wiele nie wykazać. - Przepisy można naciągnąć. Jest jednak jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek i wyszkolenie policjantów - stwierdził Samsel. Ocenił również interwencję wobec posłanki KO za bezzasadną, a policja musiała zakładać, że dojdzie do eskalacji. - Policjanci nawet chyba nie wiedzieli, jaką podstawę prawną stosowali - zauważył gość WP, komentując nagrania z incydentu. Zaznaczył, że do legitymowania nigdy nie może dojść tylko dlatego, że policjant "ma podejrzenie" wykroczenia. - Pytanie czy nadgorliwość tych konkretnych policjantów, czy dowódcy zabezpieczenia to jest to, czego polska policja oczekuje? Czy to nie powoduje, że formacja jest postrzegana jako agencja ochrony dla partii rządzącej, co nie podoba się wielu policjantom? - pytał ekspert ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Więcej w materiale wideo.