Afera w Serbii. "Gotowi natychmiast wezwać Amerykanów"
Serbia zwróci się do FBI i FSB o zbadanie zarzutów użycia broni sonicznej podczas protestów w Belgradzie. Decyzję w tej sprawie ogłosił premier Milosz Vuczević.
Serbia planuje zwrócić się do FBI i FSB o pomoc w zbadaniu zarzutów dotyczących użycia broni sonicznej przeciwko demonstrantom w Belgradzie. Premier Milosz ogłosił to w poniedziałek, przekonując, że oskarżenia są bezpodstawne.
- Jesteśmy gotowi natychmiast wezwać Amerykanów i Rosjan - powiedział Vuczević na konferencji prasowej.
Prezydent Aleksandar Vučić zapewnił, że ani wojsko, ani oddział specjalny Kobra nie posiadają broni sonicznej. - Śledztwo w tej sprawie zakończy się w ciągu najbliższych 48 godzin. Każdy, kto odpowiada za szerzenie tych bredni, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności - oświadczył w wypowiedzi zamieszczonej na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia w Macedonii Płn. Świadek nagrał moment pożaru
Afera po protestach w Serbii
Podczas sobotniego protestu w Belgradzie doszło do incydentu, który wywołał panikę wśród zgromadzonych. W mediach pojawiły się dwie wersje wydarzeń: jedna sugeruje użycie petardy, druga - zastosowanie przez służby specjalne lub policję niedozwolonej broni dźwiękowej.
Demonstrację zwołano, by uczcić pamięć 15 ofiar listopadowej katastrofy budowlanej, gdy zawalił się dach dworca w Nowym Sadzie. Manifestanci protestowali przeciwko korupcji i zaniedbaniom władzy.
Była to największa w dziejach Serbii demonstracja. Według policji w manifestacji uczestniczyło ponad 100 tys. osób, natomiast niezależne organizacje szacują liczbę protestujących na 275-325 tys. osób.
Również minister spraw wewnętrznych Ivica Daczić zapewnił, że serbska policja nigdy nie używała broni sonicznej. Tymczasem opozycyjne partie złożyły skargi do prokuratury, oskarżając władze o użycie broni dźwiękowej.
Przeczytaj również: "Wzrost aktywności obcych służb". Prokuratura o otwartych sprawach