Sejmowa awantura ws. TK. Zandberg z Partii Razem: to zasłona dymna tworzona przez PiS
Awantura ws. Trybunału Konstytucyjnego to zasłona dymna, za pomocą której PiS odwraca uwagę od wycofywania się z realizacji zapowiedzi wyborczych - uważa lider Partii Razem Adrian Zandberg. W jego ocenie w nocy ze środy na czwartek "PiS zrobiło z Sejmu RP operetkę".
Sejm głosami PiS i Kukiz'15 przyjął uchwały, stwierdzające że wybór w październiku pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie miał mocy prawnej. PiS przekonywał, że trzeba naprawić wadliwą decyzję poprzedniego parlamentu; opozycja protestowała, twierdząc, że PiS łamie konstytucję, bo chce podporządkować sobie TK.
- Awantura ws. Trybunału Konstytucyjnego to jest zasłona dymna (...), przy pomocy której Prawo i Sprawiedliwość próbuje odwrócić uwagę od faktu, że wycofuje się z realizacji swoich zapowiedzi wyborczych - powiedział Zandberg na konferencji prasowej. - Wczoraj Prawo i Sprawiedliwość zrobiło z Sejmu Rzeczpospolitej operetkę - dodał. - Jeżeli to miał być pokaz wyższości woli narodu nad prawem, to autor tej operetki właśnie sam zaplątał się we własne sznurowadła - stwierdził lider Partii Razem.
W opinii Zandberga TK, rozpatrując w grudniu wnioski poselskie oraz wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich ws. nowej ustawy o TK i jej późniejszej nowelizacji, "przetnie tę zabawę". - Podejrzewam też, że Trybunał Konstytucyjny wyśmieje pomysł, że można uchwałą cofać czas - mówił. W związku z tym Zandberg pytał, czy "Jarosław Kaczyński o tym nie wie, a jeśli wie, to po co wykonuje takie gorszące gesty?".
Ustawę o TK z czerwca 2015 r., na mocy której wybrano w październiku pięciu sędziów TK, jeszcze pod koniec poprzedniej kadencji zaskarżyli do Trybunału posłowie PiS. Gdy TK ogłosił, że rozpozna tę skargę 25 listopada (a w pewnej części także w grudniu) skargę wycofano. Krótko potem własną skargę - tożsamą z wycofaną skargą PiS - do TK skierowała grupa obecnych posłów PO i PSL. Posłowie PO zapewniali, że ich wniosek jest następstwem działań prezydenta Dudy, który nie zaprzysiągł sędziów Trybunału wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji, bo ma wątpliwości konstytucyjne, ale równocześnie nie kieruje sprawy do TK. Trybunał ma się zająć tym wnioskiem 3 grudnia.
Zandberg: Kaczyński to sprawny magik, naraża się na śmieszność
W minionym tygodniu Sejm głosami PiS i Kukiz'15 (posłowie PO, Nowoczesnej i PSL opuścili salę) znowelizował ustawę o TK, która przewiduje ponowny wybór pięciu sędziów Trybunału i wprowadza zasadę, że kadencja sędziego TK rozpoczyna się w dniu złożenia ślubowania wobec prezydenta RP - co następuje w 30 dni od dnia wyboru. Przyjęto także, że w trzy miesiące od wejścia zmian w życie, wygaszone będą kadencje Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata - nie jako sędziów, ale jako prezesa i wiceprezesa TK. Ta zmiana wejdzie w życie 5 grudnia. Tę nowelę zaskarżyły do TK Platforma Obywatelska i Rzecznik Praw Obywatelskich. Trybunał rozpozna wnioski 9 grudnia. Ponadto Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła przygotować swoją skargę do TK na tę nowelę.
Według Zandberga, szef PiS Jarosław Kaczyński "jak każdy sprawny magik, próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej, narażając się oczywiście na śmieszność. - Bo to na śmieszność się narazi w momencie, kiedy rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego w jasny sposób powiedzą, że ten operetkowy zamach na prawo państwa w Polsce, po prostu nie ma racji bytu - podkreślił lider Partii Razem.
Zandberg ocenił, że PiS sprawą TK próbuje odwrócić uwagę od tego, że wycofuje się ze swych wyborczych obietnic. - Prawo i Sprawiedliwość już zapowiedziało, że w przyszłym roku nie podniesie kwoty wolnej (od podatku)
. Już słyszymy, że rząd wycofuje się rakiem z zapowiedzi wprowadzenia uniwersalnego świadczenia na dzieci - mówił.
Jak dodała działaczka Partii Razem Dorota Budacz, "PiS szedł do wyborów z hasłami socjalnego państwa i dzięki tym hasłom wybory wygrał". - Spodziewaliśmy się po premier Beacie Szydło, że w czasie swojego expose wyjaśni nam na konkretach, w jaki sposób planują finansować swoje obietnice socjalne. Niestety tych wyjaśnień nie otrzymaliśmy - stwierdziła. Zdaniem Budacz "pierwsze kroki nowej władzy wskazują zatem, że nie traktowali tych obietnic poważnie".
- Rząd udaje, że można jednocześnie zwiększać wydatki budżetowe i utrzymać na tym samym poziomie - albo nawet zmniejszyć - wpływy do budżetu - stwierdziła przedstawicielka partii Razem. Podkreśliła, że aby "prowadzić odpowiedzialną politykę budżetową, trzeba jasno wskazać i mieć plan, skąd wziąć środki na te wydatki". - I zdaje się, że rząd Beaty Szydło takiego planu nie ma - oceniła Budacz.