Sejm o referendum ws. sześciolatków: prawie trzy godziny pytań

Blisko trzy godziny posłowie zadawali pytania dotyczące obywatelskiego wniosku o przeprowadzenie referendum ws. obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Rząd prześladuje dzieci, co zawiniły sześciolatki? - pytała opozycja. PO przestrzegała przed powrotem do XX wieku.

Sejm o referendum ws. sześciolatków: prawie trzy godziny pytań
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

24.10.2013 15:53

Pytania zdominowali posłowie opozycji. Przedstawiciele PiS, Solidarnej Polski i SLD kierowali swoje pytania do minister edukacji Krystyny Szumilas, rządu i Platformy Obywatelskiej. Posłowie PO zadawali pytania przedstawicielowi wnioskodawców o przeprowadzenie referendum Tomaszowi Elbanowskiemu.

- Pozwólcie, by obywatele wypowiedzieli się - apelował Marcin Witko (PiS). - Dlaczego uważacie, że macie monopol na urządzanie ludziom życia? - pytał Zbigniew Babalski (PiS). - Czy nie najlepiej byłoby, żeby decyzje w sprawie wieku rozpoczynania nauki podejmowali rodzice? - zaznaczył Jacek Świat (PiS). - Rząd prześladuje dzieci - ocenił Marek Suski (PiS). - Co zawiniły pani sześciolatki? - pytał Czesław Hoc (PiS).

- Dlaczego państwo traktuje dzieci w sposób okrutny? - pytała Beata Kempa (SP). - Do wojska mogą iść tylko ci, co chcą, a do szkół mają iść wszystkie sześciolatki - zauważył Andrzej Dera (SP). - Pycha kroczy przed upadkiem - skomentowała Marzena Wróbel (SP). Dodała, że reformy robi się dla ludzi, a nie przeciw nim.

Posłowie PiS i SP powoływali się na raport Najwyższej Izby Kontroli, raport Głównego Inspektora Sanitarnego oraz raport "Rzeczywistość szkolna" przygotowany przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Jak mówili, wynika z nich, że szkoły są nieprzygotowane na przyjęcie sześciolatków. - Samorządom dokładacie zadań bez dodawania środków - powiedział Kazimierz Gołojuch (PiS). Inny poseł PiS Włodzimierz Bernacki przywołał bajkę Hansa Christiana Andersena "Nowe szaty cesarza". - Dzięki państwu Elbanowskim okazało się dziś, że król jest nagi - ocenił.

Wielu posłów PiS zarzucało Platformie arogancję wobec wnioskodawców referendum. - Rząd PO-PSL mówi do tych osób wynocha - ocenił Adam Rogacki (PiS). - Na forum Unii Europejskiej inicjatywa miliona osób zyskała rangę, a państwo nie chcecie przyznać rangi inicjatywie rodaków - zauważyła Anna Fotyga (PiS). - Pani się boi. Po sześciu latach rządów towarzyszy wam strach - tymi słowami Zbigniew Dolata (PiS) zwrócił się do minister edukacji.

Niektórzy z posłów PiS zaznaczyli, że sami poszli do szkoły w wieku sześciu lat, jednak rozpoczęcie przez nich nauki poprzedziły obowiązkowe badania dojrzałości szkolnej. Jak zaznaczyli, dziś takie badania nie są obowiązkowe. Zaznaczyli także, że wcześniejsze rozpoczęcie przez nich edukacji to była decyzja ich rodziców.

Z kolei Aleksandra Trybuś (PO) oceniła, że polskie społeczeństwo przyzwyczaiło się, że edukacja rozpoczyna się w wieku 7 lat. Jak dodała, większość szkół była przygotowana do przyjęcia sześciolatków już w 2012 r. Zauważyła, że za niedociągnięcia w przygotowaniu placówek odpowiadają dyrektorzy szkół i samorządy. Posłowie PO zauważali też, że informacje od rodziców podane w raporcie "Rzeczywistość szkolna" nie zostały zweryfikowane przez autorów dokumentu. - Ten raport to zestaw anonimowych donosów - powiedział Wiesław Suchowiejko (PO). Julia Pitera (PO) zaznaczyła, że w raporcie cytowano np. opinię "o szkole z Warszawy" nie podając, o którą chodzi, podczas gdy w stolicy jest 250 szkół podstawowych.

Domicela Kopaczewska (PO) uznała, że wynik referendum może doprowadzić do całkowitego odejścia od reformy edukacji, co oznacza powrót polskiej edukacji do XX wieku. - Tymczasem żyjemy już w innym świecie - zauważyła.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)