PublicystykaSędziowie, ani kroku wstecz. Dosłownie. Nawet jak będą Was wynosić

Sędziowie, ani kroku wstecz. Dosłownie. Nawet jak będą Was wynosić

Nie zazdroszczę sędziom Sądu Najwyższego. Zwłaszcza nie zazdroszczę pani prezes Gersdorf. Ale też nie współczuję. W mozolnej pracy sędziego nieczęsto jest okazja zrobić coś tak dobrego i odważnego, by inni to z uznaniem pamiętali przez lata lub nawet przez pokolenia. A polscy najwyżsi sędziowie dostali taką szansę.

Sędziowie, ani kroku wstecz. Dosłownie. Nawet jak będą Was wynosić
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Jacek Żakowski

Formalnie sprawa jest prosta. Większość parlamentarna wsparta przez prezydenta złamała konstytucję, uchwalając ustawę mającą nielegalnie usunąć sędziów z urzędu. Usunięcie pani prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf jest nielegalne w sposób najbardziej oczywisty. Ale usunięcie pozostałych sędziów przy pomocy fortelu, jakim jest obniżenie wieku emerytalnego, też jest antykonstytucyjne, bo w oczywisty sposób zmierza do przejęcia przez władzę wykonawczą kontroli nad władzą sądowniczą. Czyli narusza konstytucyjną zasadę trójpodziału władz.

W takich sytuacjach zazwyczaj stosuje się domniemanie konstytucyjności ustawy, dopóki Trybunał Konstytucyjny nie orzeknie inaczej. W tym przypadku nie ma na co liczyć, bo - jak to ujął wysłannik ONZ - Trybunał został wykastrowany przez Sejm i Beatę Kempę. Wbrew pozorom prawo nie jest jednak w takiej sytuacji bezradne. Bo nie każde formalnie obowiązujące prawo jest faktycznie prawem.

Dwie fundamentalne zasady filozofii prawa

Dobrze prawnikom znana Formuła Radbrucha mówi, że „jeśli norma prawna w drastyczny sposób łamie podstawowe normy moralne, to nie obowiązuje” („lex iniustissima non est lex”). Uchwalenie prawa w ewidentnie złej wierze, tylko po to, by sprzecznie z konstytucją usunąć sędziów z urzędu, łamie podstawową zasadę moralną, jaką jest działanie władzy w dobrej wierze. Zgodnie z formułą Radbrucha przepis „czyszczący” Sąd Najwyższy jest więc oczywiście nieobowiązujący i sędziowie mają obowiązek traktować go w ten sposób, a funkcjonariusze publiczni nie mają prawa się na taki przepis powoływać.

Formuła Radbrucha jest (jak na filozofię prawa) stosunkowo świeża. Gustaw Radbruch sformułował ją w 1945 r., gdy Niemcy debatowali nad tym, czy sędziowie ponoszą odpowiedzialność za wydawanie wyroków na podstawie hitlerowskiego prawa. Tak - odpowiedział Radbruch - bo „przepis, który wypełnia znamiona tej formuły, nie dostępuje godności bycia prawem” bez względu na to, jak został ustanowiony. To oczywiście dotyczy ustawy o Sądzie Najwyższym. Nie trzeba więc orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ani Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, żeby sędziowie uznali przepisy tej ustawy za „pozbawione godności bycia prawem”.

Oczywistość sytuacji sprawia, że zaprzysiężeni sędziowie nie mają prawa takich przepisów stosować i muszą się im sprzeciwić, czyli dalej pełnić urzędy. Dotyczy to nie tylko prezes Gersdorf, ale wszystkich sędziów, których władza ustawodawcza próbuje usunąć na podstawie ustawy niebędącej prawem z mocy formuły Radbrucha.

Odwołanie do reguł „pozytywizmu prawnego” („złe prawo, ale prawo”), za którym chowali się sędziowie III Rzeszy, po 1945 roku nikogo już nie zwalnia z odpowiedzialności. Ani tych, którzy się poddadzą i przyjmą stan spoczynku, w zamian za ustąpienie z urzędu oferowane przez władzę, ani zwłaszcza tych, którzy bezprawnie przejmą ich urzędy. Jeśli przed 2020 r., czyli przed wygaśnięciem kadencji prezes Gersdorf, ktoś zdecyduje się udawać, że jest Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, to popełni przestępstwo - ze wszystkimi tego skutkami.

Druga ważna w tej sytuacji zasada jest w Polsce mniej znana, ale na Zachodzie stanowi przedmiot intensywnej debaty. Jest to zasada nieposłuszeństwa sędziowskiego (judicial disobedience), przypomniana niedawno w doskonałej książce prof. Jerzego Zajadły o dziewiętnastowiecznych amerykańskich sędziach konfrontowanych z nieludzkimi przepisami niewolniczego prawa. Polscy sędziowie, którzy w latach 80. odmawiali skazywania na podstawie przepisów Dekretu o Stanie Wojennym, na ogół pewnie nie wiedzieli, że idą tropem sędziego Lemuela Show’a, ale mieli bardzo podobny problem: co jest ważniejsze - legalizm czy uczciwość, przepis czy sumienie.

Sędziowskie nieposłuszeństwo to odprysk nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie gwarantuje bezpieczeństwa ani bezkarności tym, którzy się na nie powołują. Ale w odróżnieniu od zwykłych obywateli, mających prawo, by nie narażać się władzy, sędziowie, przyjmując wyjątkową władzę, której towarzyszą wyjątkowe prawa, przyjmują też na siebie wyjątkowe publiczne zobowiązanie. Zwykłemu obywatelowi trudno jest robić wyrzuty, że bojąc się represji, nie posuwa się do nieposłuszeństwa obywatelskiego. Ale od sędziów, którzy zakładają łańcuchy z orłami i orzekają w imieniu Rzeczpospolitej (nie w imieniu rządu, Sejmu etc), mamy prawo oczekiwać więcej.

Zobacz - Jacek Żakowski: Komisja Europejska nie dba o interesy Polski

Sędziowie (zwłaszcza sędziowie Sądu Najwyższego) muszą rozumieć, że ich zobowiązania wobec nas wszystkich (czyli Rzeczpospolitej) są większe niż zobowiązania „szarego obywatela”. Sędziowie nie mają prawa kombinować, że opór się nie opłaci, bo im Ziobro zabierze stan spoczynku, postawi przed plutonem Izby Dyscyplinarnej, poniży etc. Oni muszą na swoich posterunkach stać jak słupy na Odrze. I, jeśli trzeba, muszą być gotowi płacić za to cenę. Sorry. Taką wzięli robotę. Nikt ich nie przymuszał, żeby ją przyjmowali i nikt ich teraz nie zwolni z obowiązku wytrwania przy wartościach, których mają strzec z mocy swoich urzędów. Sędzią - zwłaszcza sędzią Sądu Najwyższego - jest się nie tylko na dobre, ale też na złe. Może zwłaszcza na złe. Podobnie jak żołnierzem nie można być tylko na czas pokoju i księdzem tylko na ślubach.

Sędziowie, musicie stanąć na wysokości zadania

Drodzy sędziowie Sądu Najwyższego! Należycie do najściślejszej elity merytorycznej, moralnej, intelektualnej. Nikt nie ma prawa mówić Wam, co macie robić. Ale jako obywatel czuję się w obowiązku powiedzieć Wam wprost, czego bardzo wielu przywiązanych do wolności Polaków od Was oczekuje. Oczekujemy, że się nie cofniecie. Ani kroku wstecz! Nie tylko werbalnie. Także najdosłowniej fizycznie. Tak. Bardzo wiele osób oczekuje, że z mocy Formuły Redbrucha nie podporządkujecie się przepisowi ustawy, która nie doznaje zaszczytu bycia prawem.

Każdy wie, że prawnicy zostający sędziami nie szukają wrażeń ani przygód. Prawnik, któty chce adrenaliny, zostaje adwokatem, detektywem, komornikiem albo prokuratorem, ale na pewno nie sędzią. Sęk w tym, że historia nie szanuje tego Waszego wyboru. Niechciana adrenalina sama do Was płynie wraz z wyzwaniem stworzonym przez chwilową parlamentarną większość. Musicie temu wyzwaniu sprostać bez względu na to, jak bardzo sprzeczna jest ta sytuacji z Waszymi charakterami i z naturą Waszego urzędu.

Co to oznacza, można dyskutować. Ale czy za Waszą odważną i słuszną uchwałą uznającą, że Małgorzata Gersdorf będzie Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego do końca konstytucyjnej kadencji, nie idzie wniosek, że powinniście fizycznie pozostać na stanowiskach pracy - w gabinetach, przy biurkach etc. - dopóki władza nie cofnie bezprawnych przepisów albo was przemocą nie wyniesie z Sądu?

To brzmi radykalnie i ekstrawagancko. Każdy wie, że taka demonstracja nie leży w sędziowskiej naturze, ani w naturze Waszego urzędu. Ale leży - niestety - w naturze koniecznego oporu wobec kroczącego bezprawnego zamachu na polską demokrację. Nie wiadomo, czy przed Waszym protestem ta władza się cofnie. Tego wykluczyć się nie da, bo parę razy już się spektakularnie cofała. Ale skuteczny opór wobec państwowego bezprawia potrzebuje nie tylko szybkich sukcesów, lecz także mocnych symboli. Ta władza się ich boi, bo zna siłę symboli, co było widać podczas protestów w sejmie. Jeżeli nawet Wasz fizyczny protest będzie bezskuteczny, możecie stać się twórcami potężnego symbolu.

Nikt nie może Wam obiecać sukcesu. Nikt nawet nie może obiecać Wam bezkarności. Ale możecie być pewni, że jeśli zdecydujecie się na radykalny protest bez przemocy, to bardzo wielu Polaków stanie po Waszej stronie. Wasz bezprecedensowy sprzeciw bez względu na bezpośredni skutek, może być silnym paliwem skutecznego oporu i niezapomnianą lekcją obywatelskiej powinności na przyszłość. Takiej lekcji Polska dziś od Was potrzebuje, by mogła kiedyś wreszcie zbudować dobrą demokrację.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)