"Scholz powiedział Tuskowi, że zajmie się sprawą". MSWiA zapowiada kolejne rozmowy
Olaf Scholz w rozmowie z Donaldem Tuskiem zadeklarował, że wyjaśni sprawę przewiezienia do Polski rodziny migrantów przez niemiecką policję - mówią WP nieoficjalnie współpracownicy premiera. Niemieckie służby wysłały list z przeprosinami, a temat został poruszony w rozmowie Komendanta Głównego Straży Granicznej z szefem niemieckiej Policji Federalnej.
18.06.2024 | aktual.: 18.06.2024 14:45
Współpracownicy premiera potwierdzają, że zgodnie z zapowiedzią z poniedziałkowego popołudnia odbyła się rozmowa Donalda Tuska i Olafa Scholza w sprawie "niedopuszczalnego incydentu z udziałem niemieckiej policji i rodziny migrantów po naszej stronie granicy". Spotkanie na marginesie nieoficjalnego unijnego szczytu nie zostało zrelacjonowane w oficjalnym komunikacie, ale - jak przyznają w rozmowie z WP osoby z otoczenia premiera - kanclerz Niemiec "powiedział, że zajmie się sprawą i ją wyjaśni".
Rozmowę premiera Tuska z kanclerzem Niemiec potwierdziła po południu również Agnieszka Rucińska, podsekretarz stanu w KPRM.
Wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk poinformował, że Niemcy już w poniedziałek przyznali się do naruszenia procedur i przeprosili w liście z wyjaśnieniami od szefa policji z Berlina. - Powiedzieli, że natychmiast wprowadzają system naprawczy u siebie - stwierdził wiceminister w Radiu Zet.
Rozmowy na temat rodziny cudzoziemców z trojgiem małych dzieci, która w piątek została przewieziona przez niemiecki radiowóz do Osinowa Dolnego w województwie zachodniopomorskim, nie zostały jednak zakończone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
MSWiA zapowiada kolejne rozmowy
MSWiA w odpowiedzi na nasze pytania podkreśla, że "przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką policję cudzoziemców w Polsce odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób". "Służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji" - czytamy. Resort, dopytywany o podobne przypadki, odpowiedział, że "to pierwszy taki incydent".
"Straż Graniczna skontaktowała się ze stroną niemiecką, by wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Dziś, 18 czerwca, Komendant Główny Straży Granicznej będzie o tym rozmawiał z Prezydentem Prezydium Policji Federalnej w Niemczech. W piątek, 21 czerwca, minister Tomasz Siemoniak spotka się Federalną Minister Spraw Wewnętrznych i Ojczyzny RFN Nancy Faeser. Podczas tego spotkania również zostanie poruszony ten temat" - przekazało MSWiA w korespondencji z dziennikarzem WP.
Wiceszef MSWiA Czesław Mroczek przekazał, że rozmowa komendanta SG z niemieckim odpowiednikiem się odbyła i była dobra. - Mamy podobny ogląd sprawy. A mianowicie, że to działanie policjantów niemieckich było poza procedurami. Z całą pewnością nie zastosowali się oni do przepisów dotyczących readmisji (procedury odsyłania migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granice, do państwa, z którego przybyli) - powiedział wiceszef MSWiA w Onecie.
Z kolei w wiadomości do Ministerstwa Spraw Zagranicznych zapytaliśmy o to, czy resort również planuje działania w tej sprawie. MSZ odesłał w tej sprawie do Centrum Informacyjnego Rządu. Według naszych informacji po politycznych rozmowach Tusk-Scholz, rozmowy i ewentualne dodatkowe wątki będą poruszane przez Siemoniaka i jego niemiecką odpowiedniczkę - Nancy Faeser.
Duszczyk w przywołanym wcześniej wywiadzie wyjaśniał również, że według niego niewłaściwe postępowanie wynikało z braku doświadczenia funkcjonariuszy. - Policjanci byli bardzo mało doświadczeni, bo ci doświadczeni zabezpieczają dziś euro. Prawdopodobnie nie znali procedury i zrobili to, co zrobili. Absolutnie wypadek przy pracy - tłumaczył.
Wcześniejsze wyjaśnienia niemieckiej policji
Przed listem z przeprosinami szefa policji z Berlina, w odpowiedzi na pytanie PAP, niemiecka policja twierdziła, że do zdarzenia doszło w ramach tymczasowo przywróconych kontroli na granicach, w tym z Polską. "Funkcjonariusze zatrzymali pięcioosobową rodzinę afgańską (osoby w wieku czterech, sześciu, ośmiu, 30 i 40 lat), która próbowała wjechać do kraju bez zezwolenia około godziny 00:46 w dniu 14 czerwca 2024 r. w rejonie Altmaedewitz (...)" - podawano. Miejscowość ta leży w kraju związkowym Brandenburgia, w odległości ok. 8 km od granicy z Polską.
"Mieli przy sobie polskie zaświadczenia o nadaniu statusu uchodźcy dla dorosłych i polskie dowody tożsamości dla dzieci. Osoby te zostały przewiezione na posterunek policji w celu dalszego postępowania. Afgańska rodzina nie zwróciła się do funkcjonariuszy policji z wnioskiem o azyl" - podkreśliła Bianca Jurgo z biura prasowego niemieckiej policji.
Zgodnie z jej słowami, rodzina została odesłana do Polski po sprawdzeniu jej sytuacji prawnej - osoby te nie spełniały wymogów dotyczących wjazdu i pobytu w Niemczech, a ponadto w ich sprawie toczyła się już procedura azylowa w Polsce, o czym świadczyły wystawione w Polsce dokumenty.
Dodała też, że polska Straż Graniczna została poinformowana za pośrednictwem Wspólnego Centrum w Świecku o przekazaniu rodziny. Strona polska nie odpowiadała jednak przez kilka godzin, więc niemieccy funkcjonariusze postanowili zabrać rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu miejscowości Hohenwutzen, aby stamtąd odesłać ich do Polski.
Zdecydowanych działań szefa rządu oczekuje opozycja. - To, co się wydarzyło, jest w ogóle niedopuszczalne. Niemiecka policja przyjeżdża, jak gdyby nigdy nic podrzuca Polsce nielegalnych migrantów, coś takiego nie może mieć miejsca. Zobaczymy, czy premier, czy polski rząd, są w stanie zareagować jakoś konkretniej, niż za pomocą wpisów na Twitterze. Tu powinna zostać wysłana być może nota ambasadorowi Niemiec, a nie tylko zapowiedź rozmowy - stwierdził Radosław Fogiel w Polsat News.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski