Saudyjscy bogacze rezygnują z własnych samolotów. Boją się zwrócić na siebie uwagę księcia
Dziesiątki prywatnych samolotów stoi bezużytecznie na saudyjskich lotniskach. Bogacze boją się nimi latać. To efekt antykorupcyjnej kampanii następcy tronu. Nikt nie chce się afiszować majątkiem i znowu trafić do aresztu - nawet w luksusowym hotelu.
W Arabii Saudyjskiej zarejestrowanych jest 129 prywatnych samolotów różnego typu. Luksusowe maszyny to nieduże Bombardiery i Gulfstreamy, ale są też Boeingi 737 w wersji MAX i Airbusy A320, które zazwyczaj kojarzą się z liniami lotniczymi, a nie prywatnymi środkami transportu.
Saudyjscy bogacze potrafili wydawać na te maszyny dziesiątki milionów dolarów. Ocenia się, że ceny najdroższych liczone są w setkach milionów. Za takie pieniądze w maszynie można zainstalować nie tylko luksusowy salon i sypialnię, ale nawet siłownię.
Złote czasy dla najbogatszych obywateli Arabii Saudyjskiej się jednak skończyły za sprawą następcy tronu Muhammada bin Salmana, słynnego MBS. Książę pod koniec 2017 r. rozpoczął głośną kampanię antykorupcyjną. Dzięki niej zaskarbił sobie sympatię wielu mniej zamożnych mieszkańców królestwa i zastraszył tych najbardziej wpływowych.
Operację rozpoczęło uwięzienie kilkudziesięciu miliarderów, książąt i wysokich urzędników państwowych w słynącym z przepychu hotelu Ritz-Carlton w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Nikt dokładnie nie powiedział, co działo się za drzwiami ze złotymi klamkami, ale pojawiają się nawet nieoficjalne doniesienia o torturach.
Wśród przymusowych gości hotelu, który w praktyce zamienił się w więzienie, znaleźli się członkowie rodziny Bin Ladenów, krewni twórcy al-Kaidy, czy książę Alwaleed bin Talal, jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Za odzyskanie wolności zatrzymani zmuszeni byli przekazać część swoich majątków na rzecz skarbu państwa. Tylko nielicznym postawiono zarzuty korupcyjne.
Według najnowszych informacji tamtejszego ministerstwa finansów, dzięki ugodom państwo otrzymało już wpłaty przekraczające 13 mld dolarów, choć łączna wartość aktywów "pozyskanych" przez państwo szacowana jest nad ponad 100 mld dolarów.
Ritz-Carlton znowu jest hotelem i oferuje pokoje i apartamenty dla gości gotowych płacić setki, a nawet tysiące dolarów za noc. Nie znaczy to jednak, że w Arabii Saudyjskiej znowu panuje pogoda dla bogaczy. Świadczą o tym puste samoloty nadal czekające na pasażerów.
Część z tych maszyn zapewne przekazano państwu w zamian za wyjście hotelu, jednak nieużywane pozostają nawet samoloty nadal należące do prywatnych właścicieli i ich firm. Saudyjczycy podkreślają, że w obecnej sytuacji nie warto obnosić się bogactwem. Dlatego nawet posiadacze niewyobrażalnych fortun gotowi są podróżować rejsowymi lotami do sąsiednich krajów, aby dopiero tam przesiadać się do maszyn prywatnych.
Krytycy MBS podkreślają, że celem operacji antykorupcyjnej nie było jednak oczyszczenie gospodarki Arabii Saudyjskiej i odzyskanie pieniędzy należących do najbogatszych rodzin. Kampania przede wszystkim miała umocnić władzę księcia i pokazać, kto naprawdę rządzi w Arabii Saudyjskiej. Teraz nikt nie kwestionuje jego przywództwa i nawet nie lata prywatnymi samolotami, żeby nie drażnić młodego księcia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl