Sąsiedzka masakra w Anglii. Sceny nagrały kamery miejskie
Choć od wydarzeń na spokojnej uliczce brytyjskiego miasteczka w hrabstwie Gloucestershire minęło już kilka miesięcy, sąsiedzi nadal nie mogą dojść do siebie. Teraz wstrząsające nagranie z kamery przemysłowej, do tej pory utajnione jako dowód w sprawie, obejrzał sąd. Sąsiad zadał swojemu sąsiadowi, ojcu trójki dzieci, 27 ciosów nożem.
01.04.2022 | aktual.: 07.04.2022 13:22
Mężczyzna, zaatakowany przez oszalałego sąsiada, zmarł na własnym trawniku przed domem. Nie wiadomo w zasadzie, czym zasłużył sobie na tak wielki gniew zabójcy. Mieszkańcy okolic twierdzą, że mężczyzna był niezrównoważony, często wdawał się w awantury ze swoim otoczeniem. W dniu zabójstwa ranne zostały jeszcze dwie osoby. Po zbrodni sprawca stoczył walkę na śmierć i życie z kolejnym sąsiadem, policjantem po służbie.
W miasteczku Walton Cardiff, leżącym niedaleko Tewkesbury, wszyscy znali temperament 52-letniego Cana Arslana. Sąsiedzi od lat próbowali doprowadzić do jego eksmisji z powodu jego antyspołecznego zachowania. Nikt jednak nie przypuszczał, że dojdzie do nieszczęścia i spokojny 43-letni Matthew Boorman zapłaci życiem.
Na nagraniu widać, jak Arslan atakuje nożem ofiarę, rani w udo jego żonę Sarah, gdy ta próbuje ratować męża i kieruje się do innego sąsiada, Petera Marsdena. Jego uderza nożem osiem razy. Mężczyzn przeżył.
Arslan miał też na celowniku kolejnego sąsiada, z którym chciał się rozprawić, ale został zatrzymany przez dzielnych sąsiadów, którzy zebrali się na ulicy, aby go obezwładnić, zanim przyjedzie policja.
Sąsiedzka masakra w Walton Cardiff. Ruszył proces
Jeden z mężczyzn stoczył z agresorem walkę z użyciem kawałka drewna. To policjant Steve Wilkinson, który po służbie czuł się w obowiązku chronić swoich sąsiadów przed kolejnymi zbrodniczymi czynami współmieszkańca.
Do wydarzeń doszło w październiku 2021 roku. Po kilkumiesięcznym śledztwie ruszył właśnie proces nożownika. Sąd ustalił, że Arslan zaatakował tych sąsiadów, którzy skarżyli się na jego aspołeczne zachowanie i chcieli jego eksmisji. Na nagraniu widać, jak po zbrodni sprawca siada na zwłokach Boormana i zapala papierosa w zwycięskim geście.
Druga z ofiar miała więcej szczęścia. Marsden gotował właśnie obiad i usłyszał, że ktoś wchodzi do domu. - Miał taki nienawistny wygląd. Natychmiast porzuciłem to, co robiłem i pobiegłem w jego stronę, krzycząc "wynoś się, wynoś się". Wtedy nie wiedziałem, że ma przy sobie nóż, może zareagowałbym trochę inaczej - opowiada mężczyzna.
Arslan, zanim został wypchnięty z domu, zdążył dźgnąć drugiego mężczyznę kilka razy. Przed śmiercią uratował ofiarę policjant w cywilu, uzbrojony w kawał drewna. Gdy pod domem toczyła się walka, Marsden wykrwawiał się na kuchennej podłodze. Odniósł rany brzucha i barku. Musiał przejść operację jelita i tętnicy.
Arslan nóż wypuścił dopiero wtedy, gdy przyjechała policja. Powiedział funkcjonariuszom, że obiecał tym ludziom śmierć i dotrzymał słowa. - Byłem snajperem w wojsku i powiedziałem im, żeby ze mną nie zadzierali. Zabiłem 50 osób w armii kurdyjskiej - zeznał zabójca.
Marsden zeznał, że jego rodzina była zastraszana przez Arslana od około 12 lat. Sąsiedzi czuli się bezpiecznie tylko wtedy, gdy mężczyzna był na wakacjach. Pani Boorman, wdowa po ofierze śmiertelnej, powiedziała, że od dawna nie korzystali z własnego ogrodu na tyłach domu z powodu gróźb krewkiego sąsiada.
Arslan przyznał się do usiłowania zabójstwa, poważnego uszkodzenia ciała z do sprowokowania awantury, ale zaprzecza zabójstwu. Proces trwa.