PolskaSami się trujemy

Sami się trujemy

Wody zielone od glonów i pełne niebezpiecznych bakterii – to skutek wylewania ścieków do ziemi i rzek. Na Opolszczyźnie to wciąż plaga.

Sami się trujemy

20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 09:19

- Potężne zakwity na naszych zbiornikach są m.in. wynikiem wy-lewania nieczystości na pola i łąki, spuszczania ich do rzek i potoków – Krzysztof Gaworski, wojewódzki inspektor ochrony śro-dowiska nie ma żadnych wątpliwości. – Powodują one zanieczysz-czenie fosforem i związkami organicznymi oraz skażenie bakterio-logiczne. Bakterie coli i paciorkowce kałowe, które występują w Turawie, pochodzą właśnie z tego źródła.

Na Opolszczyznę spływają brudy z województwa śląskiego, a na-wet z Czech, ale w większości fundujemy je sobie sami. Zanieczyszczenie jezior i rzek nie jest jedynym skutkiem dzi-kiego opróżniania szamb i ich celowego rozszczelniania, by ście-ki spływały do gleby.

- Te nieczystości zanieczyszczają wody podskórne i gruntowe, przenikają też do wód podziemnych – ostrzega inspektor Krzysztof Gaworski. – A jeśli w ściekach znajdą się metale ciężkie, to za-nieczyszczają nie tylko glebę, ale i rośliny.

- Część terenów na Opolszczyźnie jest jak gąbka. Jeśli nieczy-stości przedostaną się głęboko do wód podziemnych, to może się zdarzyć, że to, co wyleją dziś do gruntu mieszkańcy gminy Tarnów Opolski czy Izbicko, w ciągu 10-20 lat przedostanie się do zbiornika Groszowice-Utrata i wypiją to mieszkańcy Opola - doda-je Manfred Grabelus, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego. Trucicieli powinny kontrolować gminy. Nieliczne interwencje mieszkańców w tej sprawie Sanepid przekazuje do samorządów.

- Takie kontrole przeprowadzamy tylko od czasu do czasu – przyznaje Waldemar Kampa, wójt gminy Turawa. – Gdybym chciał stale sprawdzać, czy mieszkańcy naszych 11 wsi mają rachunki za wywóz szamba do oczyszczalni i czy ilość ścieków odpowiada licz-bie osób w danym gospodarstwie, musiałbym zatrudnić co najmniej dwóch ludzi i dodatkowo jeszcze trzech do straży gminnej. Nie mam na to pieniędzy. Wójt zapewnia, że regularnie kontrolowane są ośrodki położone nad jeziorami turawskimi. Ścieki z nich są odprowadzane do oczyszczalni. W 2003 roku gmina Turawa zrobiła ewidencję szamb w prywatnych domkach nad jeziorami. Wielu mieszkańców zamknęło się wtedy przed kontrolerami. Inni tłumaczyli, że nie wiedzą, gdzie jest szambo, bo tylko dzierżawią domek na kilka dni. Mimo to po kon-troli wywóz ścieków się zwiększył.

Manfred Grabelus z Urzędu Marszałkowskiego uważa, że gminy mo-głyby lepiej kontrolować trucicieli.
- Ale wójtowie czasem wolą nie walczyć z mieszkańcami, którzy ich wybierają – mówi Grabelus.
- Wczoraj zakończyliśmy kontrolę w ośrodkach położonych blisko Jeziora Otmuchowskiego i okazało się, że potencjalni truciciele od strony Sarnowic i Ligoty są w porządku – mówi Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa. - Zresztą Jezioro Otmuchowskie zostało po-nownie dopuszczone do kąpieli. Ale wszystkiego i tak nie da się upilnować. Ludzie mają gnojowniki na podwórkach i w czasie gwał-townych deszczów woda wypłukuje ich zawartość do gleby. Niektó-rzy wykorzystują nocne opady i wtedy opróżniają szamba. Na Opolszczyźnie kanalizację ma 20 proc. gospodarstw na wsi i 80 proc. w miastach.

Krzysztof Ogiolda

Nysa: Pokaż rachunek za ścieki

Od poniedziałku specjalna komisja w składzie: miejski straż-nik, przedstawiciel gminnego wydziału rolnictwa i sołtys jeżdżą od wsi do wsi i po kolei kontroluje gospodarstwa. Szczególnie tam, gdzie nie ma kanalizacji.

– Problem z odprowadzeniem ścieków przemysłowych jest na przy-kład w Kubicach, Lipowej, Wierzbięcicach, Kępnicy i kilku innych miejscowościach. Tam ścieki często trafiają na pola i do rowów – twierdzi Grzegorz Smoleń, szef nyskich strażników. Kontrola potrwa kilka tygodni. Spać spokojnie mogą ci miesz-kańcy, którzy speckomisji pokażą rachunki za wywóz nieczystości. Jeśli dokumentów gospodarz nie ma, a na podwórku jest szambo, to znaczy, że opróżnia je na lewo. – Za to są kary od 20 do 500 zł – wyjaśnia Grzegorz Smoleń. W ubiegłym roku takimi mandatami ukarano kilkanaście osób. W tym nikt jeszcze nie podpadł, ale akcja dopiero się zaczęła.

Rudniki: Oczyszczalnia przy domu

Gmina Rudniki (powiat oleski) połowa wsi jest skanalizowana. Pierwsze przydomowe oczyszczalnie ścieków pojawiły się 8 lat te-mu. – Powstawały tam, gdzie domy były rozproszone i trudno było doprowadzić do nich kanalizację – wyjaśnia wójt Andrzej Pyziak. W gminie jest 170 takich oczyszczalni. Koszty ich zainstalowania (7,5 tys. zł za jedną) w 70 proc. pokryła gmina, resztę płacili mieszkańcy.

Olesno: Oskarżam władze o brak kanalizacji

- Brak kanalizacji sanitarnej w naszej gminie świadczy o tym, że jej władze lekceważą mieszkańców – mówi Jan Richter z Bodza-nowic pod Olesnem. Dlatego złożył doniesienie do oleskiej proku-ratury, że łamią ustawę o ochronie środowiska. W gminie tylko jedna z 18 wsi ma kanalizację. Pozostali mieszkańcy muszą korzy-stać z firm wywożących fekalia do oleskiej oczyszczalni. - Kana-lizacja nigdy nie była ważna, nasze władze wolą dbać o wygląd rynku – komentuje Richter. Za wywóz nieczystości płaci 1926 zł rocznie. Ci, którzy nie chcą płacić lub ich na to nie stać, wy-wożą fekalia na pola lub do strumyka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)