Safjan: łatwiej wskazywać wroga, niż naprawić państwo
Operowanie schematem, że polskiej gospodardze głównie szkodzą patologie na styku polityki, biznesu i służb specjalnych, jest niebezpieczne i upraszczające ocenę rzeczywistości. Łatwo jest wskazać gdzie jest wróg, znacznie trudniej naprawiać państwo - powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Marek Safjan, ustępujący po 9-letniej kadencji przewodniczącym Trybunału Konstytucyjnego.
Zgadza się pan z diagnozą rządu PiS, że polskiej gospodarce szkodzą głównie patologie na styku polityki, biznesu i służb specjalnych?
Marek Safjan:- Operowanie tym schematem uważam za niebezpieczne, a przede wszystkim za maksymalnie upraszczające ocenę rzeczywistości. Jej jedyny walor polega na tym, że jest łatwa do zrozumienia dla wielu.
Igrzyska?
- Tak, igrzyska. Łatwo wskazać, gdzie jest wróg. Ale znacznie trudniej naprawić państwo. Szafa Lesiaka okazuje się znacznie ważniejsza od służby zdrowia.
Politycy PiS powiedzieliby, że sędziowie nie rozumieją realiów. Taka jest też ocena wielu wyroków Trybunału.
- Zawsze tak było, że jak się nie podobał wyrok sądu konstytucyjnego, to padał ze strony polityków - dodajmy, bez względu na opcję - zarzut, że sędziowie czegoś nie zrozumieli. Jestem w stanie pogodzić się z nieuchronnością takich opinii, choć mam jednak wrażenie, że jesteśmy ludźmi, którzy bardzo trzeźwo patrzą na rzeczywistość. Nie zgadzam się natomiast na to, by wmawiano nam przynależność do owego mitycznego "układu" i podejmowanie decyzji zgodnych z prywatnym czy grupowym interesem.
Panie profesorze, czy Polska potrzebuje nowej konstytucji?
- Można ją w kilku miejscach poprawić, ale tworzyć nową konstytucję? To, w moim przekonaniu, całkowicie nie ma sensu.
A czytał pan projekt nowej konstytucji autorstwa PiS?
- Tak, znam ten projekt. Nie chcę go oceniać, ponieważ uważam, że sama idea nowej konstytucji jest błędna i wadliwa. Polskie trudne problemy nie są wynikiem złej konstytucji, i nie tu należy poszukiwać lekarstwa. Mam natomiast wrażenie, że społeczeństwu chce się wmówić, iż mamy złą konstytucję, pod hasłem, że jest to "konstytucja okrągłego stołu", "konstytucja układu", czy "konstytucja Kwaśniewskiego". Zapomina się przy okazji, że była to konstytucja przyjęta w referendum powszechnym. Czy zwolennicy nowej konstytucji mają przede wszystkim jakiś pomysł, co dalej zrobić z państwem? To jest najważniejsze. Obecną konstytucję można korygować w zależności od wizji rozwoju kraju. Ale najpierw tę wizję trzeba mieć.
A czy można w jakiś sposób uniemożliwić koniunkturalne zmiany w prawie?
- Nie. Nie jest to możliwe, dopóki się nie zmieni jakość klasy politycznej. Co rząd, to nowe radykalne pomysły na funkcjonowanie instytucji państwa, nie zastanawiamy się nad kosztami takich zmian, a przede wszystkim nie wiemy często, czy są one w ogóle niezbędne. Czy na pewno należało system kas chorych zmienić na NFZ, czy istotnie była potrzebna tak głęboka zmiana w kompetencjach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? To samo pytanie można zadać w związku z nowym systemem nadzoru nad rynkami finansowymi.
Ile jest w tej chwili niewykonanych przez rząd wyroków Trybunału Konstytucyjnego?
- Około 40. Wydaje mi się, że pan prezydent - jako strażnik konstytucji - powinien objąć szczególną pieczę nad wykonywaniem wyroków Trybunału. Problem ma najwyższą wagę w państwie prawa. Zapomina się, że niewykonywanie wyroków jest łamaniem konstytucji. Może nawet powodować odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu tych, do których należy przygotowanie odpowiednich zmian prawodawczych. Niewykonywanie wyroków ma niestety dłuższą historię i wiąże się praktycznie z funkcjonowaniem wszystkich rządów w okresie mojej kadencji. Problem ten nie jest oczywiście związany z tym lub innym składem Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli nastąpi w przyszłości wymiana wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego, nic się nie zmieni bez koniecznej determinacji odpowiednich organów państwa.
Jaką widzi pan dla siebie rolę od przyszłego tygodnia, kiedy formalnie nie będzie pan już ani sędzią, ani przewodniczącym Trybunału?
- Życie publiczne nie może być zdominowane wyłącznie przez polityków. Dlatego zamierzam zabierać głos w sprawach ważnych dla kraju, choć jako sędzia w stanie spoczynku muszę zachować nadal pewną powściągliwość. Sądzę, że w przestrzeni publicznej brakuje ludzi, którzy stojąc z boku, mogą bardziej obiektywnie niż politycy recenzować rzeczywistość. W każdym razie nie myślę o włączeniu się do czynnej polityki.