Sąd zdecydował, że dzieci państwa Bajkowskich wrócą do domu
Krakowski sąd w wydziale rodzinnym, przed którym toczy się ponowne postępowanie w sprawie ograniczenia praw rodzicielskich wobec trójki dzieci rodziny Bajkowskich, postanowił, że na czas postępowania dzieci wrócą do domu.
11.06.2013 | aktual.: 11.06.2013 19:07
Wniosek, by dzieci na czas postępowania wróciły do domu, złożyli rodzice. Sąd przychylił się do tego wniosku, wyznaczając kuratora, który będzie dostarczał comiesięczne sprawozdania. Ogłoszenie i uzasadnienie decyzji odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
- Dziękujemy bardzo. Trudno mi jest komentować w tym momencie, bardzo się cieszymy, że dzieci wracają, teraz jedziemy, pędzimy po nie - powiedział wzruszony Bartosz Bajkowski. Po uzyskaniu klauzuli wykonalności postanowienia rodzina pojechała odebrać dzieci z domu dziecka.
- Należy się cieszyć z takiej sytuacji, kiedy sąd może powiedzieć, że dzieci wracają do domu. Jest to powrót tymczasowy, na czas postępowania. Rzeczywiście zmieniła się sytuacja, zmieniły się relacje dzieci w samym ośrodku, mamy wreszcie rzecz fundamentalną dla sądu: ojciec dzieci, który miał problemy z relacjami zdecydował się na podjęcie terapii. Mamy informacje, że ta terapia została podjęta i między innymi to miało wpływ na decyzję sądu - powiedział dziennikarzom rzecznik sądu Waldemar Żurek. Dodał, że wpływ miało także "pogorszenie relacji z otoczeniem" u dzieci.
Jak poinformował, sąd czeka jeszcze na "gruntowną opinię z Instytutu Ekspertyz Sądowych, która zweryfikuje także pierwotną opinię Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego". Podkreślił, że podjęcie terapii przez ojca miało fundamentalne znaczenie, bo świadczy to o tym, że w jakiś sposób zrozumiał, że te metody wychowawcze, które stosował, były całkowicie nieprawidłowe. - Cieszę się, że tej rodzinie dano szansę - podkreślił Żurek.
30 stycznia krakowski sąd wydał decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich i natychmiastowym odebraniu rodzinie Bajkowskich trójki chłopców (13-letnich bliźniaków i ich 10-letniego brata) oraz umieszczeniu ich w domu dziecka. Orzeczenie, z uwagi na dobro rodziny, zostało utajnione. Na początku marca dzieci trafiły do domu dziecka.
W kwietniu krakowski sąd okręgowy uchylił to postanowienie, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji. Uznał, że podczas postępowania w pierwszej instancji rodzice mieli ograniczone prawo do obrony. Do tego czasu pozostawił dzieci w placówce opiekuńczej.
W piątek rozpoczęło się ponowne postępowanie w tej sprawie. Sąd przez blisko 10 godzin przesłuchiwał rodziców i świadków, ogłoszenie decyzji o tym, czy dzieci na czas postępowania pozostaną w domu dziecka czy wrócą do domu, odroczył do wtorku.
Jak powiedziała reprezentująca małżeństwo Bajkowskich mec. Barbara Sczaniecka, dzieci już od Świąt Wielkiej Nocy są urlopowane przez dom dziecka i weekendy spędzają w domu. - Niechętnie wracają do domu dziecka, dlatego złożyliśmy ten wniosek - wyjaśniła.
Ogłaszając w kwietniu postanowienie o konieczności ponownego rozpoznania sprawy, Sąd Okręgowy stwierdził, iż "nie ulega dla sądu drugiej instancji najmniejszej nawet wątpliwości, że rodzina państwa Bajkowskich jest rodziną dysfunkcyjną, że w rodzinie tej dochodziło do przemocy, że ta przemoc była odbierana w sposób jednoznacznie krzywdzący przez dzieci". Sąd zwrócił też uwagę, że ojciec dzieci "absolutnie nie ma świadomości swoich negatywnych zachowań w stosunku do dzieci, że neguje swoje postawy i nie widzi możliwości ani nie chce podjąć współpracy".
Ojciec przyznał się do klapsów
Jak napisała w lutym "Rzeczpospolita", sąd został powiadomiony o sprawie rodziny przez Krakowski Instytut Psychoterapii miesiąc po przerwaniu przez rodziców ponadrocznej terapii, na którą sami się zgłosili. Według gazety, mimo opinii ze szkoły, że dzieci dobrze się uczą, są zadbane i nic nie wskazuje na to, że w rodzinie jest przemoc, sąd zlecił badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. RODK w opinii końcowej zalecił odebranie dzieci i skierowanie ich do domu dziecka lub rodziny zastępczej. Ojciec w mediach przyznał się jedynie do stosowania klapsów, wypowiadał się także, że interwencja psychoterapeutów i sądu była niczym nieuzasadniona.
Po publikacjach w mediach broniących rodziny, sprawą zainteresował się ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który wyznaczył wizytatora do obserwowania sprawy. Do sprawy przystąpił Rzecznik Praw Dziecka oraz krakowska prokuratura. W połowie marca ok. 150 osób przeszło przez Kraków w obronie rodziny Bajkowskich. Sprawą rodziny Bajkowskich zamierzały także zająć się 4 kwietnia sejmowe komisje polityki społecznej i rodziny oraz sprawiedliwości i praw człowieka. Posiedzenie, zwołane na wniosek grupy posłów, zostało odroczone.
Krakowski sąd ostrzegał przed pochopnym ocenianiem sprawy. - Chcę zaapelować do mediów i do rodziców, żeby nie wprowadzali w błąd opinii publicznej. Decyzje sądu nie dotyczyły odebrania dzieci za klapsa, to jest absolutna nieprawda - mówił rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Waldemar Żurek i wyjaśniał, że z uwagi na utajnienie postanowienia nie może podać szczegółów.