Sąd nie zwrócił prokuraturze sprawy "Pruszkowa"
Sąd nie zwrócił prokuraturze do uzupełnienia
sprawy domniemanych członków "Zarządu" gangu pruszkowskiego.
Postanowił też, że proces rozpocznie się we wrześniu.
02.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11
Poinformował o tym we wtorek sędzia Marek Celej, przewodniczący VIII Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Jak wyjaśnił sędzia Celej, tego dnia sąd zdecydował, że nie będzie kierować sprawy na posiedzenie, w czasie którego mogłaby zapaść decyzja o zwrocie aktu oskarżenia do uzupełnienia prokuraturze. Nie wykluczam jednak, że takie posiedzenie może zostać wyznaczone, jeśli wnioski o zwrot sprawy złożą adwokaci. Na dzisiaj takich wniosków nie ma - zastrzegł Celej.
W przyszłym tygodniu sąd zbierze się na posiedzeniu w sprawie aresztów dla kilku oskarżonych. W sierpniu mijają 2 lata od aresztowania trzech z nich. Po takim okresie, jeśli nie rozpocznie się proces, areszt może być utrzymywany tylko w wyjątkowych przypadkach. Wymagana jest wówczas decyzja Sądu Apelacyjnego, o którą może się zwrócić Sąd Okręgowy.
Sąd postanowił też, że proces ruszy we wrześniu, nie wyznaczono jeszcze jednak konkretnych terminów. Nazwiska sędziów, którzy będą orzekać w sprawie, są nadal utajnione - ze względu na ich bezpieczeństwo.
Akt oskarżenia przeciw pięciu domniemanym hersztom grupy pruszkowskiej prokuratura wysłała do Sądu Okręgowego w marcu. Także wtedy pojawiły się akty oskarżenia przeciwko "żołnierzom" gangu. Wysyłano je jednak do warszawskiego Sądu Rejonowego. Niedawno przekazał on te sprawy Sądowi Okręgowemu, by ten rozważył, czy nie połączyć ich do wspólnego procesu ze sprawą szefów grupy. Niedługo sąd rozpatrzy ten wniosek - tłuamczył sędzia Celej.
Decyzja o niezwracaniu sprawy prokuraturze cieszy. Teraz czekamy na terminy i proces. Jeśli chodzi o ewentualne połączenie poszczególnych oskarżeń dotyczących gangu pruszkowskiego, to musimy przemyśleć, czy taka decyzja będzie korzystna dla sprawy. My kierowaliśmy się chęcią zapewnienia sprawności wszystkich postępowań, by łatwiej można myło osądzić oskarżonych - tak decyzję sądu skomentował rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej, Maciej Kujawski.
Wśród oskarżonych w głównym procesie "Pruszkowa" jest ścisłe kierownictwo osławionego gangu: Zygmunt R. - "Bolo" vel "Kaban", Leszek D. - "Wańka", Mirosław D. - "Malizna", Janusz P. - "Parasol", i Ryszard Sz. - "Kajtek".
Główny ciążący na nich zarzut to założenie i kierowanie związkiem o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw, za co grozi do 8 lat więzienia. Gang miał działać - jak ustaliła prokuratura - w Pruszkowie, Warszawie i innych miejscowościach w Polsce. Kierownictwo grupy jest w areszcie.
"Bolo" oskarżony jest także o nielegalne posiadanie broni i amunicji (do 8 lat więzienia) oraz pobicie z użyciem broni (również 8 lat). "Wańka" i "Kajtek" mają też zarzuty wytwarzania i sprzedaży amfetaminy (10 lat więzienia). "Parasol" podejrzany jest również o wymuszenia rozbójnicze (10 lat), a "Malizna" o wyłudzenie poświadczenia nieprawdy (do 3 lat).
Główny ciężar zarzutów prokuratura opiera na zeznaniach "skruszonego" gangstera "Pruszkowa", Jarosława S., pseud. Masa. Miał on zgodzić się na współpracę z organami ścigania jako świadek koronny, obawiając się o swe życie w związku z walką o władzę w gangu, w której padały trupy. Jeśli "Masa" podtrzymałby swoje zeznania w sądzie, to - zgodnie z ustawą o świadku koronnym - nie poniósłby kary. W listopadzie 2001 r. ujawniono, że "Masa" nie jest jedynym świadkiem koronnym w tej sprawie. Nie wiadomo jednak, kim są pozostali trzej - ich tożsamość, zgodnie z prawem, objęta jest ścisłą tajemnicą.
Główne uderzenie organów ścigania w grupę pruszkowską nastąpiło w drugiej połowie 2000 r. Za szefami gangu pruszkowskiego wydano listy gończe. W Komendzie Głównej Policji powołano specgrupę poszukiwawczą (kryptonim "Enigma"), której celem było zatrzymanie ukrywających się bossów "Pruszkowa".
Policyjna akcja przeciw "Pruszkowowi" zaowocowała także medialnymi doniesieniami o związkach gangsterów z politykami i biznesmenami. Gangsterskie kontakty miał mieć m.in. b. senator Aleksander Gawronik, b. poseł AWS Marek Kolasiński, b. wicepremier, b. szef GUC i b. poseł SLD Ireneusz Sekuła i b. minister sportu Jacek Dębski.
Grupa pruszkowska wywodzi się od działającego w Pruszkowie gangu "Barabasza". Kiedy "Barabasz" zginął w wypadku drogowym, schedę po nim na krótko przejął Zbigniew K. pseud. Ali. Później gangiem kierował "Parasol". Do ścisłego "kierownictwa" gangu weszli również Andrzej K. pseud. Pershing (zastrzelony w 1999 r. w Zakopanem), Leszek D., Zygmunt R. oraz Andrzej Z. "Słowik", Mirosław D. i Ryszard Sz.
Po raz pierwszy o gangu pruszkowskim stało się głośno po strzelaninie w podwarszawskim motelu "George" w 1990 r. Zatrzymani tam w policyjnej zasadzce gangsterzy (m.in. "Parasol") zostali uniewinnieni, bo policja źle - w ocenie sądu - zebrała dowody w tej sprawie.
"Pruszków" zdobywał pieniądze ściągając haracze, przemycając spirytus, papierosy, dozorując szlaki przemytu kokainy i heroiny oraz produkując amfetaminę. Pod koniec lat 90. gang inwestował w zakup gruntów, zakładów produkcyjnych, klubów, restauracji, dyskotek itp. Grupa rozbudowała swe struktury w Polsce. Z informacji policji wynika, że najmocniejsze gałęzie istniały na Pomorzu Zachodnim i Dolnym Śląsku.
Rezydentów gangu w tych częściach kraju aresztowano w latach 1997- 2000. Najpierw - wraz ze swoją grupą - wpadł "Oczko", który prowadził interesy razem z "Wańką", organizując m.in. handel narkotykami i rozlewnie alkoholu, w tym wódki "Kremlowskaja".
W 1999 r. policja zlikwidowała część dolnośląskiej odnogi "Pruszkowa". Wpadli "Carrington", "Azja" i "Gruby Janek", kontrolujący przejścia graniczne w południowo-zachodniej Polsce. Wcześniej do aresztu trafili znani z późniejszych głośnych procesów: Mirosław J. pseud. Szczur, Wojciech B. pseud. Budzik oraz Marek Cz. pseud. Rympałek (wszyscy skazani na kary więzienia). (and)