Sąd Najwyższy zbada kasację ws. odmowy ekstradycji Romana Polańskiego
• We wtorek Sąd Najwyższy rozpozna kasację prokuratora generalnego w sprawie odmowy zgody krakowskiego sądu na ekstradycję Romana Polańskiego do USA
• Zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand wnosi o uchylenie tej decyzji
• Jeżeli polski wymiar sprawiedliwości zgodzi się na ekstradycję reżysera, ostateczna decyzja należeć będzie do Zbigniewa Ziobry
• A minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie, chce postawić Polańskiego przed amerykańskim sądem - donosi tygodnik "Wprost"
Ekstradycji 83-letniego Romana Polańskiego domagają się Stany Zjednoczone. W 1977 roku zarzucono mu tam sześć przestępstw, w tym gwałt pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletniej. Reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer).
42 dni na "obserwacji diagnostycznej"
Na mocy zawartej wtedy ugody Polański przyznał się do seksu z nią, a prokuratura wycofała pozostałe zarzuty. W ramach ugody reżyser stawił się w zakładzie karnym i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił jednak USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.
W październiku 2014 roku władze USA wystąpiły o aresztowanie Polańskiego w Polsce do czasu złożenia formalnego wniosku o ekstradycję. Krakowska prokuratura, do której przekazano sprawę, uznała, że nie jest to konieczne. Wniosek USA o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku 2015 roku.
W styczniu 2015 roku prokuratura skierowała do sądu formalny wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji. Wskazała w nim, że z umowy ekstradycyjnej zawartej między Polską a USA wynika, że można wydać obywatela polskiego do USA - także w przypadku przedawnienia ścigania w Polsce, gdy w USA okres przedawnienia nie upłynął.
30 października 2015 roku Sąd Okręgowy w Krakowie wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Polańskiego. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Polańskim, a kara, która mu groziła, została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".
- Jestem bardzo szczęśliwy, że ta sprawa się kończy. To mnie kosztowało dużo wysiłku, zdrowia i kłopotów. Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Byłem zawsze przekonany, że to się dobrze skończy - mówił Polański po decyzji Sądu Okręgowego.
W listopadzie 2015 krakowska prokuratura okręgowa poinformowała, że nie złoży zażalenia na to postanowienie. Decyzja ta oznaczała prawomocność postanowienia sądu I instancji. W grudniu ubiegłego roku ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie o przekazanie akt sprawy. Polecił zbadanie ich pod kątem zaskarżenia decyzji sądu do Sądu Najwyższego.
"Śmietanka towarzyska i pewna część mediów liberalnych"
W maju 2016 roku, po tym gdy na czele prokuratury stanął Zbigniew Ziobro, oświadczył on, że zdecydował skierować kasację. - Tym, iż Polański jest osobą znaną, nie można usprawiedliwiać i tworzyć uzasadnień, że ma być traktowany inaczej. Gdyby to był przysłowiowy Kowalski, nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz, to jestem pewien, że z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych - mówił minister. Ocenił, że Polański jest broniony przez "śmietankę towarzyską i pewną część mediów liberalnych".
W innej swojej wypowiedzi, prokurator generalny powołał się na przykład 97-letniego esesmana, który został wydalony przez USA. - Do polskich zakładów karnych trafiają osoby po 80. roku życia. Nie porównuję pana Polańskiego do esesmana, ale chodzi o zasadę. Kodeks karny nie przewiduje różnicowania - jednoznacznie wyrokował Ziobro. W istocie, jak zauważa "Wprost", wokół reżysera toczy się polityczna gra. A atak na Polańskiego, bronionego przez wielu polityków, artystów i celebrytów, wpisuje się w realizowany przez PiS plan polityczny.
Reżyser, oskarżony o gwałt na nieletniej, wciąż jest bezpieczny we Francji, ale po wyborach prezydenckich nad Sekwaną w 2017 roku, Polański może znaleźć tarapatach. Wystarczy, że przewodnicząca Frontu Narodowego Marine Le Pen je wygra. A wtedy wszystko jest możliwe - konkluduje "Wprost".
Marek Grabski