Sąd Najwyższy demaskuje kolejną wpadkę kampanii "Sprawiedliwe Sądy"
Sprawa grzywny dla 67-letniej kobiety, za zjedzenie w sklepie batonika za 69 groszy, jest jednym ze sztandarowych przykładów rzekomej patologii w polskim wymiarze sprawiedliwości. Czy jednak rzeczywiście to dobry przykład?
24.09.2017 | aktual.: 24.09.2017 08:37
"67-letnia mieszkanka Legnicy została oskarżona przez lokalny hipermarket o kradzież jednego batonika. Sąd nie dał wiary tłumaczeniom oskarżonej, że niezjedzenie takiego batonika poważnie zaszkodziłoby jej zdrowiu, ponieważ choruje na cukrzycę. Skazano ją na grzywnę. Sąd Najwyższy podtrzymał ten wyrok, choć w kasacji prokurator generalny zwracał uwagę na zaawansowany wiek i chorobę kobiety" - czytamy na stronie internetowej kampanii "Sprawiedliwe Sądy". Z tytułu informacji możemy się dowiedzieć, że ów batonik wart był 69 groszy.
Sprawa wydaje się poruszająca. Chora, starsza kobieta, ciągana po sądach za rzekomą kradzież jednego batonika, nad którą litował się prokurator, a bezlitosny sąd skazał ją na grzywnę. Ale czy na pewno tak jest?
Sąd Najwyższy postanowił odnieść się do informacji prezentowanej w ramach kampanii "Sprawiedliwe Sądy". Na swoim profilu na Facebooku poinformował, że "67-letnia legniczanka została skazana nie za zjedzenie batonika, ale za niezgłoszenie tego faktu przy sklepowej kasie".
"Wyłączenie odpowiedzialności karnej w tym przypadku, oznaczałoby przyzwolenie na drobne kradzieże. Zjadłeś batonik w sklepie? Zapłać!" - czytamy na profilu SN na Facebooku.
SN informuje także o wysokości grzywny, którą za kradzież batonika wymierzono kobiecie. Było to 20 zł.
To już kolejna wpadka autorów kampanii billboardowej. Reporterka Wirtualnej Polski Magda Kazikiewicz zwróciła uwagę, że na jednym z billboardów, by uwypuklić naganne zachowanie "nadzwyczajny kasty" napisano o sędzim Zbigniewie J., który 11 lat temu ukradł kiełbasę za 6,9 zł oraz prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Mężczyzna od dwóch lat nie żyje, a nie orzekał od 2006 r.
Zobacz także
- Mój tata nie żyje. Co tu komentować, co mam pani powiedzieć - powiedziała nam Monika, córka sędziego Zbigniewa J.
Po naszych doniesieniach ze strony kampanii sądowej zniknęła informacja o zmarłym sędzim.
Kolejną wpadka dotyczyła sądu w Świdnicy, który miał rzekomo wypuścić na wolność pedofila. Mężczyzna miał potem skrzywdzić kolejne dziecko. Prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy w specjalnym komunikacie poinformował, że żaden z sądów świdnickich nie wydał tego rodzaju decyzji.