200 dni rządu Tuska. Dla środowiska i klimatu to kompromitacja?

Nie ma wizji ani planu, jest chowanie głowy w piasek i odwracanie się od przedwyborczych obietnic. Tak w najkrótszy sposób można podsumować to, co o polityce klimatycznej i środowiskowej rządu Donalda Tuska mają do powiedzenia eksperci.

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło zdjęć: © PAP

"Niestety, dzisiaj czuję niepokój".

"Rząd wciąż udaje, że wierzy w nierealistyczny harmonogram zamykania kopalń".

"Trudno narzekać na nowe rozwiązania, bo… po prostu ich nie ma."

"Wygląda to tak, jakby rząd celowo chciał pogrzebać program walki ze smogiem".

To tylko wybrane wypowiedzi ekspertów zajmujących się ochroną klimatu i środowiska. Z ich słów wyłania się jasne przesłanie: 200 dni rządu Donalda Tuska to w tych obszarach kompromitacja.

Gdzie to przeciwdziałanie?

W umowie koalicyjnej obecnego rządu zapisano m.in. że "przyspieszający kryzys klimatyczny jest niezaprzeczalnym faktem, podobnie jak to, iż to działania człowieka są jego główną przyczyną". Koalicjanci zobowiązali się przy tym do tego, że będą "zgodnie współpracować na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz ograniczenia ich wpływu na życie mieszkańców Polski".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Niestety, dzisiaj czuję niepokój - przyznał prof. dr hab. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. - Nie obserwuję, aby nowy polski rząd zajął się intensywnie ochroną klimatu i wyznaczył krajowy cel neutralności klimatycznej, określił termin odejścia od wydobycia i spalania węgla - dodał naukowiec.

- Widzę klimatyczną determinację części decydentów i urzędników, ale chyba nie rządu jako takiego. Dopóki trwa kadencja Andrzeja Dudy, rząd ma częściowo związane ręce na froncie legislacyjnym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przygotowywać projekty ustaw, sprawnie aktualizować strategie i plany inwestycyjne, odpowiedzialnie opowiadać Polkom i Polakom o nadciągających zmianach - zauważył Michał Smoleń z Fundacji Instrat.

I dodał: - Po prostu brakuje nam klimatycznego przywództwa, a co za tym idzie, spójnych i skoordynowanych działań odnośnie np. przyszłości sektora węglowego.

Gdzie ta sprawiedliwość?

Koalicjanci zapisali też w umowie, że stworzą "stabilne prawo wspomagające sprawiedliwą transformację energetyczną". W tym celu miały powstać systemy wspomagania finansowego i technologicznego. "Bez czystej i taniej energii Polsce grozi zapaść konkurencyjna względem innych państw, co odbije się negatywnie na jakości życia i dochodach Polaków" - podkreślili politycy współtworzący rząd.

W tym przypadku rzeczywistość również odstaje od założeń. Bo, choć prace nad rozwojem odnawialnych źródeł energii postępują, to jednak bardzo powoli. Do tego rząd dalej nie przedstawił wizji sprawiedliwej transformacji, w szczególności w zakresie odejścia od węgla.

- Zamiast tego wciąż udaje, że wierzy w tzw. umowę społeczną i zawarty w niej nierealistyczny i niekompletny harmonogram zamykania kopalń. Podtrzymywanie węgla przy życiu subsydiami nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwą transformacją sektora, za to pogłębia problem zapaści konkurencyjnej polskich przedsiębiorstw, którą koalicja trafnie zdiagnozowała w swoim programie wyborczym - skomentował Paweł Wiejski, analityk Instytutu Zielonej Gospodarki.

Gdzie to przyspieszenie?

Strony koalicji zapewniały też, że są w szczególności "zdeterminowane do przyspieszenia zielonej transformacji energetycznej".

KO, Polska 2050, PSL i Nowa Lewica podkreślały przy tym, że podejmą wspólnie działania, by zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii w produkcji energii elektrycznej. "Będzie to możliwe m.in. dzięki uwolnieniu potencjału lądowej energetyki wiatrowej, fotowoltaiki, biogazowni, rozwojowi konkurencji i zaangażowaniu sektora prywatnego i samorządowego" - zapisano w umowie koalicyjnej.

Co więcej, jednym z fundamentów rynku miała stać się energetyka prosumencka, zapewniająca milionom obywateli możliwość uczestnictwa w procesie wytwarzania energii.

- W obszarze energetyki prosumenckiej, którą my nazywamy po prostu obywatelską, trudno narzekać na nowe rozwiązania, bo… po prostu ich nie ma. Uruchomiony w blasku fleszy program Moja Elektrownia Wiatrowa to jedyna nowość, ale zaczęła go przygotowywać jeszcze poprzednia ekipa rządząca i jego wpływ na rynek energetyki obywatelskiej będzie ograniczony. Kolejna edycja hitowego programu Mój Prąd ma zaś ruszyć dopiero po wakacjach - zauważył Krzysztof Mrozek z Polskiej Zielonej Sieci.

Mrozek dodał, że w próżni zawisł również kolejny postulat, czyli zapowiadana liberalizacja zasad stawiania wiatraków. - Zmiana narracji to za mało. Zielona, demokratyczna i oddolna transformacja nie zadzieje się w programach partii, a dzięki realnym działaniom rządzących. Wciąż na nie czekamy - zaznaczył ekspert.

Gdzie ta ochrona środowiska?

Kolejne nierealizowane zapisy dotyczą "podjęcia zdecydowanych działań" na rzecz poprawy poziomu ochrony polskich lasów, rzek i powietrza. "Środowisko naturalne to nasze dziedzictwo, które musimy przekazać kolejnym pokoleniom" - przekonywali koalicjanci w umowie.

- Nie mam niedosytu, bo nie spodziewałem się, że rozmowy o naturze będą zdecydowane, jak zapisano w umowie koalicyjnej - przyznał dr hab. Bogdan H. Chojnicki, prof. Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

I dodał: - Nie wydaje mi się, żeby to miał być proces bardzo szybki, w którym takie decyzje są podejmowane nagle i bez głębszej analizy. To chyba jest największy problem, jeśli chodzi o działania polityków związane z ochroną środowiska. Oni oceniają rzeczywistość w oparciu o popularność bądź jej brak. Natomiast gdy chodzi o ochronę środowiska, to tutaj mamy twarde fakty naukowe i też pewnego rodzaju racjonalne, wielowymiarowe myślenie o rzeczywistości.

Z kolei według prof. Skubały smutnym obrazkiem z ostatnich tygodni jest też sprzeciw Polski wobec Nature Restoration Law, czyli unijnego prawa o odbudowie przyrody.

- Dzisiaj nie wystarczy już ochrona ostatnich skrawków przyrody, ale musimy ją odbudowywać na naszym kontynencie. Decydenci, polski rząd, jeżeli chcą zadbać o naszą przyszłość, to muszą przede wszystkim podjąć działania w trosce o nasz klimat, bioróżnorodność, w tym nasze lasy, a także rzeki, powietrze, gleby. Na każdym z tych obszarów działalności mamy wiele do nadrobienia. A ku mojemu rozczarowaniu, nie obserwuję przyspieszenia - podsumował naukowiec.

Gdzie ta walka ze smogiem?

Zdecydowanie jedno z największych rozczarowań dotyczy walki ze smogiem. Koalicjanci zapowiedzieli w tym zakresie mocne działanie, w tym m.in. przyspieszenie procesu wymiany źródeł ciepła oraz termomodernizacji budynków.

- Nasza ocena wypełniania tego zapisu umowy koalicyjnej jest negatywna. Najważniejszy program walki ze smogiem Czyste Powietrze jest na skraju finansowej zapaści. Wygląda to tak, jakby rząd celowo chciał go pogrzebać - ostro ocenił Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.

I przestrzegł: - Już wkrótce będziemy obserwować fatalne skutki zaniedbań w tym obszarze. Nie tylko dla czystego powietrza. Także dla polskiej gospodarki. Program Czyste Powietrze zapewnia jej impuls rozwojowy. Tworzy miejsca pracy, a także zwiększa popyt na materiały i urządzenia polskich producentów.

Ekspert krytykuje też to, co stało się przy pracach nad kluczową antysmogową regulacją, która miała zagwarantować dobrą jakość węgla do gospodarstw domowych. Chodzi o projekt przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, który został storpedowany przez broniące spółek górniczych Ministerstwo Przemysłu. I tak zapowiadane wzmocnienie norm dotyczących wykorzystywanego w przydomowych piecach węgla może trafić do kosza.

- Wiele wskazuje na to, że zwycięży interes spółek węglowych, kosztem zdrowia i życia Polek i Polaków. A efektem tych antysmogowych zaniedbań jest 50 tysięcy przedwczesnych zgonów spowodowanych fatalną jakością powietrza w Polsce - dodał Guła.

Autor: Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski
Komentarze (172)