Dla szlachty więzi rodzinne były świętością. Każdy krewny miał swoje miejsce i swoją nazwę. Staropolska terminologia była znacznie bogatsza niż współczesna. To nazwy, których zabrakło w popularnym serialu "1670". Cały artykuł przeczytasz na portalu Wielka Historia.
Mówiono oczywiście: ojciec, matka, syn, córka. Ale to dopiero początek. Teść to świokier, a teściowa? Świokra. Niewistka była synową, czyli żoną syna. Brat męża? Dziewierz. Brata żony nazywano już wtedy tak jak dziś, szwagrem. Jego żona to szwagierka albo szwagrowa. Bez niespodzianek. Wuj był bratem matki, a na jego żonę mówiono wujenka. Żoną wuja nie była ciotka, bo ciotka to siostra matki lub ojca. A jej mąż? To pociot.
Stryj był bratem ojca, a jego żona to stryjenka. Ale tu zaczynał się bałagan: siostrę ojca także nazywano czasem… stryjenką. Dziś te słowa brzmią egzotycznie, ale kiedyś były częścią codziennej mowy polskiej szlachty. Czasem mylącej, ale zawsze mówiącej coś więcej, niż tylko "kto z kim jest spokrewniony".