Erdogan zmienia zdanie, Szwecja w NATO. Koniec partnerstwa z Putinem?
Turcja przez ponad rok blokowała dołączenie Szwecji do NATO. Mimo że nic na to nie wskazywało, na szczycie w Wilnie nastąpił przełom. Erdogan dał "zielone światło" dla rozszerzenia Sojuszu. Skąd ta nagła zmiana? I przede wszystkim - czy to koniec specjalnej relacji z Putinem? - pisze dla WP Tomasz Rydelek.
Przyczyn zmiany decyzji przez Erdogana należy upatrywać w polityce wewnętrznej Turcji. Kondycja gospodarcza kraju jest fatalna. Wartość tureckiej waluty regularnie spada. Jeszcze w 2021 r. 1 dolar (USD) wart był ok. 8 lir tureckich. Teraz 1 USD to w przeliczeniu aż 26 lir.
Kraj zmaga się także z wysoką inflacją, która w 2022 r. (w ujęciu rocznym) wyniosła ok. 72 proc.
Erdogan długo zwlekał z podjęciem trudnych decyzji gospodarczych, gdyż obawiał się, że może mu to zaszkodzić podczas majowych wyborów prezydenckich. Jednak gdy tylko zabezpieczył sobie reelekcję, zaczął wdrażać plan oszczędnościowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już 22 czerwca, niecały miesiąc po wyborach, Turcy podnieśli stopy procentowe z dotychczasowych 8,5 proc. na 15 proc. Rząd ogłosił także podwyższenie stawek VAT-u oraz podniesienie większości opłat administracyjnych o 50 proc.
Erdogan szuka pomocy u szejków i w Europie
Samo zaciskanie pasa jednak nie wystarczy - tym bardziej, że rezerwy Banku Centralnego są bardzo skromne. Turcja desperacko potrzebuje zagranicznych inwestorów. Gdzie jednak ich znaleźć?
Turcy szukają pomocy przede wszystkim wśród bogatych monarchii Zatoki Perskiej oraz w Europie. W poniedziałek, 17 lipca prezydent Erdogan udał się z wizytą do Zatoki. Agencja Bloomberga donosiła, że Turcy chcą uzyskać od Arabów aż 25 mld dolarów wsparcia.
Jednocześnie Ankara liczy na pomoc Unii Europejskiej. Turcy próbują odzyskać zaufanie unijnych partnerów, które nadszarpnęła dekada awanturniczej polityki zagranicznej i bliskie związki Erdogana z Putinem. "Zielone światło" dla Szwecji w NATO ma być jednym z elementów odbudowy tego zaufania. Jednym z elementów, bo w ostatnim czasie Turcja podjęła cały szereg decyzji nakierowanych na ocieplenie relacji z Zachodem.
Na początku lipca Erdogan poparł dążenia Ukrainy do dołączenia do NATO. Rozpoczęto także budowę fabryki tureckich dronów Bayraktar na Ukrainie. Ponadto Turcja ostrzegła Rosję, że jeśli ta nie zgodzi się na przedłużenie tzw. umowy zbożowej, to turecka flota sama zapewni bezpieczeństwo ukraińskim statkom handlowym. Wbrew swoim uprzednim zobowiązaniom wobec Moskwy, Turcy zgodzili się także na powrót dowództwa brygady "Azow" na Ukrainę (żołnierze ci zostali zwolnieni jesienią 2022 r. z rosyjskiej niewoli i przekazani Turkom, pod warunkiem, że przed zakończeniem wojny nie wrócą na Ukrainę).
Turcja liczy, że w ten sposób odbuduje zaufanie Unii Europejskiej i ściągnie nad Bosfor bogatych zagranicznych inwestorów.
Co Turcja otrzyma w zamian?
Turcy nie "grają" tylko na odbudowę zaufania Zachodu. Za zielone światło dla rozszerzenia NATO Ankara uzyskała już teraz całą listę konkretów. Szwecja zmieniła swoja Konstytucję, wznowiła eksport uzbrojenia do Turcji oraz zintensyfikowała działania przeciwko Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej przez Turcję za organizację terrorystyczną. Jednocześnie Sztokholm zobowiązał się nie dostarczać pomocy YPG/PYD (czyli kurdyjskim formacjom działającym w Syrii, które Turcy uważają za odnogę PKK).
Szwecja zobowiązała się także poprzeć starania Turcji o dołączenie do UE oraz rewizję turecko-unijnej umowy celnej. O ile wejście Turcji do UE jest mało prawdopodobne, o tyle rewizja umowy celnej jest realna. Niosłoby to za sobą realne korzyści gospodarcze dla Ankary.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Turkom udało się uzyskać ustępstwa nie tylko od Szwedów, ale także od innych partnerów. Agencja Reutera donosi, że Kanada miała zgodzić się na zniesienie - obowiązującego od 2020 roku - embarga na dostawy systemów optycznych Wescam do Turcji (systemy te są wykorzystywane w dronach Bayraktar).
Najwięcej ustępstw Turkom udało się jednak uzyskać od Amerykanów. Prezydent Biden oficjalnie poparł plan sprzedaży Turcji 40 nowych samolotów F-16 oraz modernizacji kolejnych 79 maszyn, które kraj nad Bosforem już posiada. O tej umowie mówiło się od dawna, ale była ona stale blokowana przez senatora Roberta Menendeza - szefa senackiej Komisji Spraw Zagranicznych.
Gdy Turcja zgodziła się na dołączenie Szwecji do NATO, Menendez także ogłosił gotowość do ustępstw, stwierdzając, że Turcja mogłaby otrzymać F-16 gdyby sąsiedniej Grecji zapewniono "jakościową przewagę" - chodzi o samoloty F-35.
Na co dokładnie Turcja się zgodziła?
Warto podkreślić, że Turcja nie wyraziła jeszcze oficjalnej zgody na dołączenie Szwecji do NATO. W Wilnie Erdogan zgodził się wyłącznie na wysłanie szwedzkiego protokołu akcesyjnego do tureckiego parlamentu, który musi przeprowadzić jeszcze głosowanie w tej sprawie.
To nie jest natomiast takie proste. 15 lipca turecki parlament rozpoczął przerwę letnią i ponownie zbierze się dopiero 1 października. Wątpliwe, aby Turcy czekali aż do października. Z pewnością jednak dadzą sobie nieco czasu, aby upewnić się, że to, co partnerzy obiecali im w Wilnie, faktycznie zostanie spełnione.
Turcy zostawili sobie specjalną furtkę, która pozwala załatwić sprawę rozszerzenia NATO przed 1 października. Zanim posłowie udali się na wakacje, podjęli uchwałę, że parlamentarna Komisja Spraw Zagranicznych będzie działać w trybie ciągłym. W ten sposób posłowie mogą zostać w dowolnym momencie ściągnięci z wakacji, a kwestia członkostwa Szwecji w NATO poddana pod głosowanie.
Najpierw Turcy muszą mieć jednak pewność, że wszystkie zachodnie obietnice zostaną spełnione. Nadal istnieje bowiem pewne ryzyko, że administracja Bidena nie osiągnie kompromisu z senatorem Menendezem.
Czy to koniec sojuszu z Rosją?
To, co dzieje się w ostatnich tygodniach w tureckiej polityce zagranicznej, z pewnością możemy nazwać zwrotem ku Zachodowi. Niezasadne jest jednak mówienie, że zwiastuje to koniec specjalnej relacji, która łączy Turcję z Rosją.
Turcja – pod rządami Erdogana – od lat prowadzi politykę balansowania. Dobre relacje z Moskwą wykorzystuje jako "lewar" w kontaktach z Zachodem. Natomiast swoje członkostwo w NATO jako "lewar" w kontaktach z Rosją.
Zielone światło dla Szwecji nie zmieni tej sytuacji. Już w kilka dni po powrocie ze szczytu NATO Erdogan zapowiedział, że w sierpniu Turcję odwiedzi Władimir Putin.
Rosja to nie tylko "lewar" dla Turcji w kontaktach z Zachodem. Ankara czerpie ze współpracy z Moskwą także korzyści polityczne (np. koordynując politykę wobec Syrii) i gospodarcze (zwłaszcza po 24 lutego 2022 r., gdy Turcja zaczęła pomagać Rosjanom w obchodzeniu zachodnich sankcji, samemu się przy tym bogacąc).
Warto podkreślić, że Moskwa nie skrytykowała decyzji Erdogana dotyczącej rozbudowy NATO. Rzecznik rosyjskiego MSZ-u, Dmitrij Pieskow ocenił sprawę z dużym dystansem: "Turcja jest członkiem NATO i ma swoje zobowiązania. (...) To nigdy nie było dla nas tajemnicą i nigdy nie patrzyliśmy na tę sprawę przez różowe okulary".
Erdogan zmienił zdanie w sprawie Szwecji. Trzeba jednak rozumieć, że zmianę stanowiska wymusiła na nim de facto sytuacja gospodarcza. Ostatni zwrot ku Zachodowi nie stanowi rewolucji w tureckiej polityce zagranicznej. Turcja nadal chce uprawiać politykę balansu, a ostatnie gesty przyjaźni wykonywane w kierunku Zachodu, wcale nie oznaczają końca specjalnej relacji między Erdoganem a Putinem.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Rydelek, ekspert ds. Bliskiego Wschodu