Włamywacz nie żyje. Spadł z balkonu
W zielonogórskim szpitalu zmarł mężczyzna, który spadł z balkonu na drugim piętrze bloku przy ulicy Waszczyka. Razem z kolegą uciekali z mieszkania, do którego wrócił właściciel. Na widok policji znajomy zmarłego zadał sobie ciosy nożem.
Wszystko wydarzyło się w jednym z bloków przy ulicy Waszczyka w Zielonej Górze w niedzielę, 29 września. Jak ustalił serwis poscigi.pl, do mieszkania na drugim piętrze włamało się dwóch mężczyzn. Kiedy plądrowali mieszkanie, wrócił właściciel. Wtedy się zaczęło.
Tajemnicza śmierć mężczyzny w Zielonej Górze
Mężczyzna nie mógł wejść do swojego mieszkania, bo złodzieje blokowali drzwi od środka. Uwaga - mieli do niego klucze. W końcu włamywacze uciekli z mieszkania przez balkon.
Jeden z włamywaczy pechowo spadł z balkonu. Drugiemu udało się uciec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejsce została wezwana zielonogórska policja oraz karetka pogotowia ratunkowego. Włamywacz został przewieziony do szpitala. Był w ciężkim stanie. Do szpitala trafił nieprzytomny.
Drugiego włamywacza szukali zielonogórscy policjanci. W poniedziałek, 30 września, obstawili dom mężczyzny. Zdesperowany, na widok policjantów pod domem, chwycił za nóż. Zadał sobie nim wiele ciosów w brzuch oraz klatkę piersiową.
W zielonogórskim szpitalu przed kilkoma dniami zmarł mężczyzna, który spadł z balkonu. Nie odzyskał przytomności. W piątek, 18 października, został pochowany.
Możliwe, że włamanie lub sama sprawa nie ma charakteru typowo rabunkowego. Mężczyźni weszli do mieszkania na ul. Waszczyka, mając klucz. Zmarły pracował w znanej firmie w Zielonej Górze i na zarobki nie mógł narzekać.
Służby nie wykluczają, że wejście do mieszkania miało inny cel. Możliwe, że mężczyźni czegoś szukali. Policja cały czas pracuje nad sprawą.
Czytaj także: