Szczyt klimatyczny w Dubaju początkiem końca paliw kopalnych? Świat czeka wielka zmiana

Po raz pierwszy w historii w końcowym dokumencie szczytu klimatycznego zapisano, że należy odchodzić od paliw kopalnych. Nauka mówi nam to jednak już od dekad. Czy porozumienie przywódców z całego świata w tej sprawie dopiero teraz można więc uznać za sukces, czy jednak za porażkę? - pisze Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu" dla Wirtualnej Polski.

Emmanuel Macron i Andrzej Duda na szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju
Emmanuel Macron i Andrzej Duda na szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | Radek Pietruszka

06.01.2024 | aktual.: 06.01.2024 13:36

- Ludzkość otworzyła wrota do piekieł - mówił we wrześniu António Guterres, sekretarz generalny ONZ. W ten sposób podsumował najwyższe temperatury na Ziemi w historii ludzkości i nasilające się katastrofy naturalne, które wywołują.

W rzeczywistości wciąż jednak stoimy w przedsionku. To, jak głęboko wejdziemy w ogień piekielny, zależy przede wszystkim od polityków i ich woli, by kryzysem klimatycznym zająć się na poważnie.

Teoretycznie właśnie temu mają służyć szczyty klimatyczne, które odbywają się od 1995 r. Mimo to w ciągu niemal trzech dekad wywołane przez ludzi emisje gazów cieplarnianych wzrosły niemal o połowę. Ziemia ogrzewa się zaś w tempie, którego nie widziała od czasu wyginięcia dinozaurów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szczyt w Dubaju: wersja pozytywna

Dlatego przed szczytem klimatycznym organizowanym w kraju, który osiągnął bogactwo dzięki paliwom kopalnym, trudno było o optymizm. To jednak właśnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w końcowym dokumencie ze szczytu po raz pierwszy w historii zapisano, że jedną z dróg do realizacji najważniejszego celu klimatycznego jest "odejście od paliw kopalnych w systemach energetycznych".

"To niezwykłe, że kraj produkujący ropę naftową po raz pierwszy wprowadził takie zobowiązanie w konkluzji szczytu. Fakt, że przewodniczący tego szczytu jest dyrektorem generalnym krajowej spółki naftowej Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Adnoc, jest niemal nie do uwierzenia" - pisze w komentarzu Fiona Harvey z The Guardian.

Spośród innych zapisanych w dokumencie zobowiązań uwagę zwracają m.in.:

  • potrojenie mocy odnawialnych źródeł energii i podwojenia poprawy efektywności energetycznej do 2030 r.
  • szybsze wycofywania energii z węgla, znaczne ograniczenie emisji metanu do 2030 r.
  • przyspieszenie ograniczenia emisji z transportu,
  • wycofywanie nieefektywnych subsydiów dla sektora paliw kopalnych, które nie służą walce z ubóstwem energetycznym lub sprawiedliwej transformacji.

Warto dodać, że porozumienie ws. OZE i efektywności energetycznej podpisało 118 państw, w tym Polska. W praktyce oznacza, że 90% nowych mocy energetycznych w naszym kraju powinno pochodzić z wiatru i słońca.

Do tego Polska wraz z ponad 20 innymi państwami podpisała deklarację o potrojeniu mocy wytwórczej energii jądrowej do 2050 r. oraz promowaniu energii nuklearnej jako czystej energii. Inicjatorami deklaracji w tej sprawie były atomowe potęgi - Stany Zjednoczone i Francja.

W podsumowaniu szczytu wielu dziennikarzy i ekspertów ocenia, że to jasny sygnał: era paliw kopalnych dobiega końca. Ich zdaniem ustalenia z Dubaju przełożą się na działania nie tylko rządów, ale i rynków: inwestorów, banki, instytucje finansowe, prywatne firmy itp. Bo mają one teraz jasność, w którą stronę trzeba podążać w wieloletniej perspektywie.

Szczyt w Dubaju: wersja negatywna

Ale drugie tyle jest głosów rozczarowania. Dlaczego?

Porozumienie nadal jest pełne luk prawnych, brakuje w nim harmonogramów i nie zapewnia wsparcia, którego większość ludzi, gospodarek i państw na świecie potrzebuje, by mierzyć się ze zmianą klimatu.

Na przykład do wymienionych wyżej działań kraje są jedynie "wzywane", a nie "zobowiązane". Działania te mogą zaś wdrażać w swoim tempie, uwzględniając krajowe uwarunkowania. Sam zwrot "odchodzenie od paliw kopalnych" jest zaś bardzo powściągliwy, bo naukowcy, eksperci i aktywiści wskazują jasno: trzeba, można i warto odchodzić od nich jak najszybciej.

- Wezwanie to nie to samo, co zobowiązanie, ale bardziej otwarte zaproszenie, po którym wymieniona jest cała lista działań. Co przeszkodzi państwom zależnym od eksportu paliw kopalnych wybrać sobie tylko te punkty, które im najbardziej pasują? – pyta Urszula Stefanowicz, ekspertka Koalicji Klimatycznej.

I kontynuuje: - Język decyzji jest stosunkowo miękki i pełen luk. Nie ma też mowy o zdecydowanym odejściu, tylko o procesie odchodzenia, bez wskazania, kiedy wykorzystanie tych paliw powinno zacząć spadać. Punkt odnoszący się do paliw kopalnych nie dotyczy też wszystkich sektorów, ale systemów energetycznych. Niepokojące jest odwołanie do paliw przejściowych, a także to, że zamiast po prostu wycofać się z dofinansowania paliw kopalnych, stopniowo ograniczane ma być tylko "nieefektywne" wsparcie.

Dobrym przykładem uzasadniającym rozczarowanie jest Fundusz ds. Szkód i Strat. Bogate państwa, które w zdecydowanie największym stopniu odpowiadają za kryzys klimatyczny, mają płacić biedniejszym państwom, które z powodu zmiany klimatu ucierpią najbardziej. Choć osiągnięto porozumienie w sprawie utworzenia funduszu, to jednak bogate kraje zadeklarowały przekazanie na niego zaledwie kilkaset milionów dolarów rocznie. Tymczasem straty wyrządzane w biedniejszych państwach wynoszą rocznie… setki miliardów dolarów.

Szczyt Dubaju: wersja uśredniona

Niewiele jednak brakowało, by w końcowym dokumencie nawiązania do paliw kopalnych w ogóle nie było. Bardzo nalegały na to państwa, które dorobiły się na nich majątku, w tym sam OPEC (międzynarodowa organizacja krajów produkujących ropę naftową). Naciski na to pojawiały się z ich strony jeszcze w poranek przed głosowaniem nad ostatecznym kształtem porozumienia. Kłody pod nogi, choć bardziej w zaciszu kuluarów, rzucała też Rosja.

Trzeba też mieć na uwadze, że ustalenie czegokolwiek na szczycie klimatycznym nie jest łatwe. Wymaga to bowiem poparcia ze strony wszystkich członków ONZ, a więc blisko 200 państw. Wystarczy jeden głos sprzeciwu, by do porozumienia nie doszło.

- To może być niewielki krok naprzód, ale nad krawędzią przepaści i na razie nie do końca wiadomo czy w tak całkiem dobrym kierunku. To zależy, jak państwa będą interpretować treść decyzji i w jaki sposób ja wdrażać - podsumowuje ustalenia szczytu Stefanowicz.

W ostatnich kilku latach działania na rzecz klimatu znacząco przyspieszyły. Na tyle, że zdaniem naukowców globalne ocieplenie osiągnie na koniec wieku nie ok. 3,5, lecz ok. 2,5°C. Jeśli wszystkie obietnice rządów zostaną spełnione, możliwe jest utrzymanie się na poziomie poniżej 2°C, co wśród klimatologów uznawane jest za próg, którego absolutnie nie powinniśmy przekroczyć.

Treść porozumienia w Dubaju pcha świat bliżej tego celu, ale z pewnością wciąż niewystarczająco blisko. Z pewnością ułatwia jednak dążenie do niego tym krajom, którym na ochronie klimatu naprawdę zależy.

Szymon Bujalski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:Dziennikarz dla Klimatu
szczyt klimatycznyklimatpaliwa kopalne
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (567)