PublicystykaNie uwierzysz, że oni to kradli. Najbardziej kuriozalne zachowania Sowietów

Nie uwierzysz, że oni to kradli. Najbardziej kuriozalne zachowania Sowietów

Załatwiali się do garnków kuchennych, myli w muszlach klozetowych, a perfumy pili jak najlepszy alkohol. Sowieccy żołnierze po wejściu do naszego kraju szokowali Polaków wyglądem, zachowaniem i obyczajami. Poznaj ich najbardziej żenujące pomysły.

Nie uwierzysz, że oni to kradli. Najbardziej kuriozalne zachowania Sowietów
Źródło zdjęć: © Ciekawostki historyczne.pl

29.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 15:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Naszych rodaków często szokował już sam wygląd sowieckich wyzwolicieli. Dotyczyło to zwłaszcza żołnierzy pochodzących z azjatyckich republik ZSRR. We wspomnieniach powtarzają się opisy bojców o skośnych oczach, z karabinami większymi od nich samych i workami na plecach zamiast wojskowych plecaków. W okolicach Włodawy pojawiły się nawet jednostki używające wielbłądów jako zwierząt pociągowych, co musiało chyba wywołać niemałą sensację w okolicy. Oddziały wyposażone w wielbłądy brały później udział w szturmie Berlina.

Armia jak ze średniowiecza

Już pierwsze wrażenie często nie było zbyt pozytywne. "Wszystko wyjedli, ziemniaki, kaszę, przetwory. Babcia wspominała, jak do słoików nasrali. Strasznie śmierdzieli”"– pisał o czerwonoarmistach jeden z naszych Czytelników. Inna osoba relacjonowała: "Mojej (pra-pra) babci nocnik wyciągnęli spod łóżka, który napełniali potem wodą ze studni i z niego pili". W Częstochowie Lidia Cercdzwadze –Wardisiani tak zapamiętała sowieckich wojskowych i ich przaśne maniery:

Te wojska – "kałmuki" jakieś niesamowite, na koniach, co trochę większe od cielaków. Powłóczyli nogami, jechali na tych koniach, ledwo się trzymając – pijani w sztok, kompletnie! Strach było chodzić po mieście. (…) A ile razy wpadli do nas do mieszkania: "A słoninę macie?". – "No, nie mamy – bo skąd?" – "A cebulę macie?". – "No, mamy". – "No, to dawaj!". (…) A ci stawiają wódkę na stole, łupią cebulę, wyciągają pistolety i strzelają po wszystkich obrazkach. I – zabawa.

Obraz
© Mil.ru/ CC-BY-SA 4.0

Wkraczający czerwonoarmiści szybko zaczęli przerażać Polaków

Wielce oryginalny był również widok wojsk sowieckich obładowanych trofiejnymi dobrami niemieckimi. Takie obrazki były niemal codziennością w Polsce, zwłaszcza kiedy Armia Czerwona wracała do kraju po zdobyciu Berlina:

Widowisko jak za czasów wojny trzydziestoletniej. Wszystkie te ciężarówki, wozy, najróżniejsze pojazdy były zapakowane najróżniejszym łupem – biurka, łóżka z baldachimami, miski, ubikacje, beczki, parasolki, kołdry, dywany, drabiny, rowery. W klatkach: gęsi, kaczki, kury, Często za pojazdem dreptały uwiązane krowy lub kozy. Ludzie na tych pojazdach często byli ubrani w najdziwniejsze cywilne ciuchy, często wyglądało to tak, jakby obrabowano garderobę jakiegoś teatru.

Nie był to zapewne odosobniony przypadek, ponieważ do podobnych zdarzeń dochodziło jeszcze w 1939 roku po zagarnięciu przez Armię Czerwoną naszych Kresów Wschodnich. Świadkiem jednego z nich była wówczas pewna Polka z Grodna:

Śmiesznym był fakt w jednym ze sklepów. Kupował chłop smar do wozu. Po jego wyjściu dwóch bolszewików zażądało tego, co brał chłop, dwa kilogramy. Wyszli ze sklepu i nie zważając na to, że to ulica, zaczęli palcami próbować smaru. Ponabierali po ile im wlazło tego smarowidła na palec i dalej z palca do ust. Tak próbowali po trzy razy, aż potem mówi jeden do drugiego, że polska marmelada niesmaczna i całą paczkę ze złością rzucili na chodnik.

W jednym z domów w Oszmianie czerwonoarmiści spożyli właścicielce cały zapas kremu Nivea. Smarowali nim chleb, sądząc być może, że był to smalec ze specjalnymi dodatkami smakowymi.

Obraz
© Domena publiczna

Krem Nivea przysmakiem Sowietów?

Wygłodniałe wojsko potrafiło zjeść dosłownie wszystko. Nawet świńskie obierki. Potwierdza to jeden z naszych Czytelników, który przysłał taką oto relację:

Mój wujek opowiadał, że gdy przyszło ruskie wojsko, jego ojciec niósł żarcie świniom. Jeden podszedł: „Pokuszać, pokuszać!” I świnie żarcia nie zobaczyły, a kilku ruskich spałaszowało wiadro obierków po kartoflach i innych świńskich przysmaków.

Zdarzało się również, że spragnieni alkoholu żołnierze wypijali Polkom perfumy. Trudno nam jest jednak stwierdzić, czy udało im się osiągnąć zamierzony efekt. W poszukiwaniu wódki i zagryzki czerwonoarmiści potrafili nachodzić Polaków nawet podczas rodzinnych uroczystości. Tak się stało w Świeciu w 1946 roku, gdzie:

grupa sześciu żołnierzy sowieckich pod dowództwem kapitana napadła na ludzi bawiących się na weselu. Rosjanie zabili jednego z mężczyzn, a kobietę postrzelili w ucho. Po sterroryzowaniu ludzi zabrali wódkę i żywność.

Obraz
© Domena publiczna

Spragnieni alkoholu czerwonoarmiści nie gardzili również perfumami

Damskie fatałaszki

Żołnierze sowieccy oprócz osławionych zegarków i rowerów kradli również dosyć nietypowe jak na mężczyzn rzeczy, a mianowicie damską i dziecięcą garderobę. Nawet w biały dzień na ulicy wielkiego miasta Polki mogły stracić swoje stroje. Jedna z naszych rodaczek wiosną 1945 roku opisywała taką sytuację:

Spotkało mnie dwóch Rusków i najpierw mnie zaatakowało o zegarek, że im mam dać zegarek, gdy im powiedziałam, że nie mam zegarka, to mi poczęli grozić, że mnie zastrzelą, jak im nie dam, i poczęli szukać wszędzie. Gdy go zaś nie znaleźli, to mi zabrali rower, pudełko z tytoniem i papierośnicę od papierosów i zaraz chcieli mi zabrać trzewiki z nogi i płaszcz; jak im tego płaszcza nie chciałam dać i trzewików, to powiedzieli, że mnie zastrzelą.

W Warszawie, w maju 1945 roku ofiarą sowieckiego oficera padła powracająca z obozu 13-letnia Wiesława Chełmińska-Rupiewicz. Dziewczynka została pozbawiona wierzchniego odzienia. Podobnie było z grupką małoletnich uczniów w Szynwałdzie (obecnie Bojków), ograbionych w drodze do szkoły. Trudno określić, do czego "wyzwolicielom" potrzebne były dziecięce ubrania. Być może sprzedali je potem na czarnym rynku, bądź wysłali w paczkach do swoich bliskich.

Obraz
© Domena publiczna

Nawet kobiece stroje były cennym łupem dla Sowietów

Żółte uchwyty i mosiężne klamki

Niepomni powiedzenia że „nie wszystko złoto co się świeci” czerwonoarmiści z wielkim zapałem demontowali z drzwi domów i mieszkań mosiężne klamki. Z tego również powodu dzbanki i filiżanki w serwisach stołowych traciły malowane na żółto uchwyty. Oczywiście dlatego, że wyglądem przypominały ów cenny kruszec.

Budynki, w których kwaterowali żołnierze radzieccy, po ich opuszczeniu były zazwyczaj w opłakanym stanie. Przykładem niech będzie willa w Bydgoszczy, położona przy ulicy Cichej 11:

Z komfortowo urządzonego i otoczonego zadbanym ogrodem z 70-cioma drzewkami domku w okresie kilku miesięcy po zajęciu miasta radzieccy żołnierze zrobili ruinę. Wannę wyrzucili przez okno, piec centralnego ogrzewania wywieźli, glazurę potłukli, wodociąg zatkali i częściowo zniszczyli, drzwi i futryny okienne spalili. W ścianie domu została wybita dziura, a ogród wykarczowano.

Obraz
© Pko/GFDL

Czerwonoarmiści nie znali powiedzenia, że nie wszystko złoto co się świeci

Jedną z ulubionych rozrywek krasnoarmiejców było zanieczyszczanie ekskrementami posiadłości należących do polskich „burżujów”. Przekonali się o tym państwo Siemieńscy, właściciele majątku leżącego koło Radomska. Nie dość, że na rzecz wyzwolicieli utracili swoje meble i sprzęty domowe, to jeszcze bojcy zapaskudzili fekaliami wszystkie pomieszczenia w ich dworku.

Bibliografia:

Witold Gieszczyński, Armia sowiecka na Warmii i Mazurach w latach 1945–1948. Szkic do monografii, "Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego im. Adama Chętnika", t. 27 (2013).

Łukasz Kamiński, Obdarci, głodni, źli – Sowieci w oczach Polaków 1944–1948, "Biuletyn IPN", nr 7 (2001).

Mariusz Lesław Krogulski, Okupacja w imię sojuszu. Armia Radziecka w Polsce 1944–1956, Wydawnictwo von Borowiecky, Warszawa 2000.

Krzysztof Lesiakowski, Trofiejny” przemarsz, "Biuletyn IPN", nr 7 (2001).

Catherine Merridale, Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939–1945, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2007.

Bogdan Musiał, Wojna Stalina. 1939–1945. Terror, grabież, demontaże, Zysk i S-ka, Poznań 2012.

Jarosław Neja, Problemy z sojusznikami, "Biuletyn IPN", nr 1–2 (2005).

Marcin Zaremba, Wielka Trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2012.

Relacje ze strony i profilu "Ciekawostek historycznych" na Facebooku do art.Wkroczenie Armii Czerwonej w rodzinnych opowieściach. Jak to naprawdę wyglądało?: London5, Natalia Cielas, Katarzyna Grzymkowska, Aleksander Sienkiewicz, Damian Bałuch.

Zainteresował Cię artykuł? Na CiekawostkachHistrycznych.pl przeczytasz również o 10 szokujących faktach o rzekomym wyzwoleniu Polski, które otrzeźwią największych sympatyków komunizmu

Źródło artykułu:ciekawostkihistoryczne.pl
Komentarze (0)