Rzeki na Podkarpaciu stabilizują się, alarmy odwoływane
Ze względu na poprawiającą się sytuację w Bieszczadach, tamtejszy starosta odwołał rano alarm dla gminy Czarna i Lutowiska. Stabilizuje się też sytuacja na Sanie i Wisłoku.
27.07.2008 | aktual.: 27.07.2008 10:38
Alarmy dla dwóch bieszczadzkich gmin ogłoszono w sobotę wieczór ze względu na intensywne deszcze i burze, które przeszły nad powiatem bieszczadzkim i wezbrania lokalnych potoków. Burze spowodowały wiele uszkodzeń w infrastrukturach gminnych, a wezbrane potoki w powiecie bieszczadzkim podtopiły dwie wioski: Skorodne i Michniowiec.
Fale kulminacyjne na Sanie i Wisłoku powoli spływają w dół nurtu tracąc przy tym na głębokości.
Fala wezbraniowa na Sanie minęła już Przemyśl, i płynie w tym mieście pół metra poniżej alarmu. Obecnie fala jest w Jarosławiu, i płynie tam ponad 30 cm powyżej stanu alarmowego.
Alarm powodziowy przekroczony jest też na Wisłoku w Żarnowej przy ujściu do Sanu, o 3 cm. O soboty wieczór poziom obniżł się o 55 cm i nadal ma tendencję spadkową. Fala na Wisłoku przeszła w nocy przez Rzeszów, nie przekraczając stanu alarmowego.
Ustabilizowała się też Wisłoka, która pomiędzy Pustkowem a ujściem do Wisły płynie powyżej stanów ostrzegawczych, ale z tendencją spadkową. Przybiera natomiast Wisła, do której wpływają wody z obu tych rzek. Wisła już poza Podkarpaciem - w Zawichoście przekroczyła stan alarmowy o 33 cm i wskazuje tendencję wzrostową.
Alarmy powodziowe w dalszym ciągu obowiązują dla powiatów: łańcuckiego, leżajskiego, jarosławskiego, przeworskiego, niżańskiego, stalowowolskiego, strzyżowskiego, rzeszowskiego, przemyskiego, oraz dla miast: Przemyśl i Rzeszów. Pogotowia obowiązują w powiecie: dębickim, mieleckim, tarnobrzeskim, sanockim, leskim.
Ze względu na intensywne opady deszczu, które przechodziły nad Podkarpaciem przez ostatnich kilka dni, doszło do znacznego wzrostu poziomów rzek: Wisłoka, Wisłoki i Sanu, szczególnie w ich dolnych nurtach. Trudna sytuacja była zwłaszcza w powiecie sanockim, leskim i brzozowskim.
Pierwszą ofiarą tej powodzi na Podkarpaciu jest 35-letni mieszkaniec Jabłonki w powiecie brzozowskim. Ciało Grzegorza P. wyłowiono w sobotę po południu z potoku Dydnianka, który wpada do Sanu.
Jak poinformowała Anna Klee z zespołu prasowego podkarpackiej policji, mężczyzna wyszedł z domu w czwartek wieczorem. O jego zaginięciu rodzina powiadomiła policję w piątek wieczór. Mężczyzna prawdopodobnie wpadł do potoku, którego stan był znacznie podwyższony, i utonął - mówiła Klee.
Strażacy interweniowali w przypadku podtopionych budynków. Najwięcej podtopień spowodowanych zostało przede wszystkim intensywnymi opadami deszczu, ale były też przypadki podtopienia spowodowane wylewającymi rzeczkami i potokami. Pojawiły się także problemy z przejazdem niektórymi lokalnymi drogami z powodu ich zalania lub obsunięcia.
Dotychczas wiadomo o podtopieniu i zalaniu około 400 hektarów pól i upraw, zniszczeniu 7 mostów i przepustów, podtopieniu i zalaniu ok. 80 domów i 3 szkół.