Rzecznik TVP komentuje żądania PiS po emisji filmu "Nasze matki, nasi ojcowie"
Propozycja, aby prezes TVP został zdymisjonowany za emisję niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", jest równie absurdalna, jak na przykład apel, aby prawie cztery miliony Polaków, którzy oglądali ten serial, podało się do dymisji ze swojej polskości - tak żądanie klubu PiS skomentował rzecznik TVP Jacek Rakowiecki.
Posłowie PiS kolejny raz domagali się w czwartek dymisji prezesa TVP Juliusza Brauna za dopuszczenie do emisji niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Według nich film jest antypolski. Za "żenujący" uznali brak reakcji premiera i prezydenta w tej sprawie.
Zdaniem szefa klubu PiS "najbardziej żenujący jest brak odzewu ze strony elit rządzących" - premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Widać, jak bardzo brakuje nam świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który nie milczałby w takiej sytuacji, nie godziłby się na to, żeby naród polski był szkalowany przez Niemców - podkreślił.
Odpowiedź TVP
- Serial miał wysoką oglądalność milionów Polaków bardzo zainteresowanych tym tematem, podobnie jak uczestnicy debaty, która po emisji się odbyła. Trudno mi walkę wyborczą, jaką PiS prowadzi, próbując zmieszać z błotem TVP i jej prezesa, traktować poważnie - powiedział rzecznik prasowy TVP Jacek Rakowiecki.
Film "Nasze matki, nasi ojcowie" w trzech częściach wyemitowała TVP1 w tym tygodniu (w środę, po emisji ostatniego odcinka, TVP pokazała też debatę dotyczącą sposobu przedstawienia w serialu Polaków oraz problemu odpowiedzialności Niemców za zbrodnie II wojny światowej)
. Film wywołał dyskusję w Polsce i Niemczech. Po emisji filmu w publicznej telewizji ZDF w marcu, w niemieckich mediach rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie wojenne. W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK jako antysemitów i za relatywizowanie odpowiedzialności Niemców.
Film zaniepokoił prezesa TVP. W liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca Braun stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną.
Decyzję o emisji filmu w Polsce w komunikacie TVP z początku czerwca uzasadniono tym, że polska opinia publiczna była "skazana jedynie na pośrednictwo dziennikarzy i polityków w ocenie niemieckiego serialu, nie mogąc wyrobić sobie w tej kwestii własnego zdania". "Dlatego TVP podjęła decyzję, by cały miniserial, w tym jego kontrowersyjny trzeci odcinek, pokazać wszystkim polskim widzom" - napisano.