Rzecznik PiS‑u może mieć kłopoty. Giertych nie odpuści
Roman Giertych przygotował akt oskarżenia dla Rafała Bochenka. Powodem była wypowiedź rzecznika PiS, w której sugerował on, że nowy polityk KO startuje w wyborach tylko dla immunitetu. Były wicepremier w rządzie Kaczyńskiego zamierza domagać się kary 6 miesięcy ograniczenia wolności, połączonej z pracami społecznymi.
Konflikt rozpoczął się podczas niedawnej konferencji, na której dziennikarze zapytali Jarosława Kaczyńskiego o debatę polityczną z Romanem Giertychem. Prezes PiS uznał to pytanie za prowokację i odmówił odpowiedzi. Przysłowiowe trzy grosze wtrącił Rafał Bochenek, który stwierdził, że prokuratura czeka już na Giertycha. Zasugerował tym samym, że jego udział w wyborach jest związany z chęcią uzyskania immunitetu.
Kara ograniczenia wolności i prace społeczne
Na swoim Twitterze Giertych zapowiedział, że w poniedziałek akt oskarżenia za zniesławienie trafi do sądu. Polityk KO zamierza domagać się dla Bochenka 6 miesięcy ograniczenia wolności oraz prac społecznych w formie sprzątania miasta z woj. świętokrzyskiego.
"Pan Bochenek, próbując bronić swego szefa przed pytaniem o debatę ze mną, oświadczył, że jego zdaniem startuję dla immunitetu. Jestem ciekaw, czy to on się zasłoni immunitetem, albowiem za tę wypowiedź oczywiście składam przeciwko niemu akt oskarżenia za zniesławienie mnie (art. 212 par. 2 kk). Będę się domagał kary 6 miesięcy ograniczenia wolności. I aby w tym czasie sprzątał 10 godzin tygodniowo jakieś miasto w województwie świętokrzyskim" - napisał Giertych w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Giertych tłumaczy się z przeszłości
W kolejnym poście na Twitterze polityk KO przypomniał, że postawione mu w 2020 r. zarzuty ograniczały się do tego, że reprezentował firmę Polnord w procesie cywilnym o wykup urządzeń wolno-kanalizacyjnych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodno-Kanalizacyjne w Warszawie.
Jak zapewnia Giertych na Twitterze, "zarzut prokuratury sprowadzał się do tego, że ich zdaniem roszczenia Polnordowi się nie należały, więc bez sensu były koszty poniesione w związku z tym procesem".
Były lider LPR tłumaczy się także tym, że kolejne orzeczenia w tej sprawie zapadały na jego korzyść: uchylenie wniosku o areszt czy wstrzymanie wykonalności nałożonych środków zapobiegawczych. Ponadto sąd miał stwierdzić, że Giertych jako adwokat nie może odpowiadać za decyzje spółki.