Coraz bliżej rewolucji w szkole. Są szczegóły
W środę Sejm rozpatruje rządowy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw, nad którym pierwsze czytanie w Komisji Edukacji i Nauki odbyło się 8 listopada. Propozycje obejmują zmiany dotyczące egzaminów zewnętrznych, maturalnych jak i zawodowych. Komisja Edukacji i Nauki zaleca przyjęcie tego projektu. Jednak PiS chce wprowadzenia trzech poprawek do projektu nowelizacji.
Projekt przewiduje wprowadzenie zmian i uporządkowanie zasad dotyczących przeprowadzenia egzaminów zewnętrznych, maturalnego i zawodowego. Przewiduje też wprowadzenie funkcji operatora pracowni informatycznej i egzaminatora weryfikatora (egzaminatora drugiego sprawdzania), jako osób biorących udział w przeprowadzaniu egzaminów zewnętrznych.
Co więcej, proponowane jest, aby przez kolejne trzy lata uczniowie nie musieli zdobywać 30 proc. punktów z jednego wybranego przedmiotu dodatkowego na egzaminie maturalnym.
Posłanka Elżbieta Gapińska wyjaśniła, że zmiany te są wynikiem skutków edukacji realizowanej w czasie pandemii. Argumentuje, że wiele zajęć odbywało się w formie zdalnej, co miało swoje negatywne konsekwencje. - To były warunki elektroniczne, głównie za pomocą środków elektronicznych i utrzymują się, niestety, negatywne konsekwencje sytuacji pandemicznej - argumentowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS proponuje poprawki
Z drugiej strony, PiS wyraża zastrzeżenia do pewnych zapisów w nowelizacji. Poseł Dariusz Piontkowski zgłasza wątpliwości, co do rezygnacji z obowiązkowego uzyskania 30 proc. punktów na jednym z rozszerzonych egzaminów maturalnych.
Dodatkowo, Piontkowski zwraca uwagę na potrzebę ujednolicenia eksperymentów pedagogicznych, które mają być zatwierdzane przez kuratorów oświaty, a nie ministra. - To może powodować niejednolitość postawy kuratorów, bo często kuratorzy mylili eksperyment pedagogiczny z innowacją pedagogiczną, więc tu będą potrzebne kolejne dodatkowe działania ze strony ministerstwa, aby zachować jednolitość - dodał.
- Wątpliwości budzi także zapis o możliwości wykorzystania urządzenia telekomunikacyjnego z aplikacją monitorującą stan zdrowia ucznia na egzaminie (...). Pojawia się pytanie, jak w takiej sytuacji zapobiec ewentualnym oszustwom - powiedział poseł PiS.
Kolejną kwestią jest możliwość wyboru dowolnego języka obcego na egzaminie, nawet jeśli nie był nauczany w szkole, co może sprawiać trudności dla równych warunków egzaminacyjnych. Według posła, może to prowadzić do faworyzacji obcokrajowców uczących się w Polsce.
Piontkowski powiedział również, że przepis zakładający 75 proc. wypłaty dla pracodawcy za samo uczestniczenie w szkoleniu i 25 proc. za wyniki w egzaminie, może doprowadzić do obniżenia poziomu kształcenia praktycznego młodocianych pracowników u pracodawcy. - Wydaje nam się, że warto byłoby na razie spróbować podziału 50/50 - przyznał.