Rząd Syrii oskarża USA o wykorzystywanie broni chemicznej jako pretekstu do ataku
Syryjski szef dyplomacji Walid el-Mu'alim oskarżył USA o to, że działają na rzecz obalenia reżimu w Damaszku, posługując się pretekstem możliwości wykorzystania przez Syrię broni chemicznej - podobnie jak Waszyngton czynił w przypadku Iraku.
W wywiadzie dla bejruckiej telewizji Al-Majadin mgliście wypowiadał się na temat arsenału chemicznego Damaszku, a kwestię takiej broni określił jako "wymysł amerykańskiej administracji". Fragmenty wywiadu, który w całości ma być wyemitowany w poniedziałek, przekazała agencja AFP.
- Jeśli chodzi o broń chemiczną w Syrii, o ile ona istnieje - i powtarzam o ile istnieje - to jak byłoby możliwe, że użyjemy jej przeciwko własnemu narodowi? - pytał szef syryjskiego MSZ w wywiadzie udzielonym w Nowym Jorku przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Jak podkreślił, "nie oznacza to absolutnie, że Syria posiada zapasy broni chemicznej albo że ma zamiar użyć jej przeciwko własnym obywatelom". - To urojenie wywołane (przez Amerykanów), aby rozpocząć kampanię przeciwko Syrii, podobną do tego, co zrobili w Iraku - mówił Mu'alim.
W piątek amerykański minister obrony Leon Panetta mówił, że syryjski rząd, zaangażowany w walkę z antyreżimowymi rebeliantami, przemieścił część broni, aby ją zabezpieczyć.
Damaszek po raz pierwszy pod koniec lipca przyznał, że posiada broń chemiczną i zagroził jej użyciem w przypadku zachodniej interwencji militarnej, ale nie wobec własnych obywateli. Wywołało to falę ostrzeżeń ze strony wspólnoty międzynarodowej. Stany Zjednoczone oświadczyły, że ewentualne użycie przez Damaszek tego arsenału byłoby "tragicznym błędem".
Rebelianci oskarżali rząd w Syrii o przetransportowanie części arsenału na granice kraju.