Rząd przymyka oko na kongres nielegalnego hazardu. "Impreza prywatna"
W Warszawie co roku odbywa się wielki kongres firm promujących nielegalny hazard w sieci, także ten powiązany z rosyjskim kapitałem. Wszystko to pod okiem Ministerstwa Finansów, które twierdzi, że wszystko jest w porządku, bo to impreza prywatna, wstęp jest płatny, a prelekcje nie są po polsku. Organizatorzy właśnie ogłosili, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja.
"Conversion Conf" to kongres tzw. firm, które zajmują się napędzaniem klientów do nielegalnych serwisów kasynowych i bukmacherskich. Impreza jest coroczna i odbywa się w warszawskim centrum Expo XXI. W tym roku miała miejsce trzecia edycja, kolejna właśnie została zapowiedziana na kwiecień przyszłego roku.
Organizatorem imprezy jest zarejestrowana w Dubaju spółka Conversion Events and Conferences-FZCO. Przed wybuchem wojny wydarzenie było organizowane w Kijowie, także na terenie Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiedział co przewozi. Policjanci zaskoczeni zawartością ciężarówki
Google na imprezie firm z rosyjskim kapitałem
Wśród partnerów kongresu są m.in. firma V.partners, naganiająca graczy do takich serwisów jak Vulkan Vegas i Vulkan Bet, a także GG Affiliates napędzająca ruch dla GGBet.
Wirtualna Polska opisywała działalność serwisów Vulkan Vegas, Vulkan Bet i GGBet w zeszłym roku. Wszystkie trzy marki są ze sobą powiązane i wywodzą się z Rosji.
Vulkan Vegas to jeden z najpopularniejszych serwisów kasynowych w polskiej sieci. Według ukraińskich mediów Vulkan jest kontrolowany przez tajemniczego ukraińskiego biznesmena Maksima Krippę, który – jak twierdzi ukraiński "Forbes" - stoi za firmą bukmacherską GGBet. I to z pieniędzy zarobionych na bukmacherce miał założyć Vulkan Vegas.
W marcu 2023 r. firma Bet.ru, będąca właścicielem marki GGbet w Rosji została objęta sankcjami przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego działającą przy prezydencie Wołodymyrze Zełenskim. Co ciekawe, mimo obostrzeń nałożonych na rosyjską część grupy GGBet zdołał uzyskać licencję w Ukrainie.
W zeszłym roku obszerny tekst na temat Krippy opublikowała ukraińska agencja informacyjna UNN. Czytamy w nim, że znak towarowy GGBet należy do cypryjskiej spółki, która w przeszłości była kontrolowana przez nieżyjącego rosyjskiego miliardera Olega Bojkę. Z tekstu agencji wynika, że zarówno GGBet, jak i Vulkan są dziś powiązane z Maksimem Krippą. Najważniejszym rynkiem dla GGBet ma być Rosja, a dla Vulkan - Ukraina.
Zarówno Vulkan, jak i GGBet figurują w polskim rejestrze nielegalnych domen prowadzonym przez Ministerstwo Finansów. Narzędzie jest jednak mało skuteczne. Pirackie domeny od lat bawią się z fiskusem w kotka i myszkę i są zawsze o krok przed nim. Gdy witryna ląduje w rządowym rejestrze, operator zakłada jej klon z nieznacznie różniącym się adresem, np. dodaną cyfrą 1. Gdy klon ląduje w rejestrze, w sieci pojawia się kolejny, z inną cyfrą. I tak w kółko...
Właśnie dzięki takim trikom Vulkan cały czas oferuje zakłady polskim graczom. Co więcej, serwis bez problemu promuje się za pomocą płatnych kampanii w serwisie Google.
Partnerem warszawskiego kongresu był także serwis 1XAffiliates powiązany z firmą 1XBet, kolejnym nielegalnym bukmacherem o rosyjskim rodowodzie, także notowanym w polskim rejestrze domen zakazanych. Właścicielami 1XBet są Rosjanie z cypryjskimi paszportami: Siergiej Karszkow, Roman Semiochin i Dimitrij Kazorin.
W 2022 r. ukraińska agencja informacyjna UNIAN podała, że firma prawdopodobnie współpracuje z kremlowskimi służbami, którym ma przekazywać dane osobowe ukraińskich graczy. Płatności w 1XBet są realizowane za pośrednictwem rosyjskich banków takich jak Sbierbank czy AlfaBank.
Promowanie nielegalnych kasyn i zakładów bukmacherskich w sieci to wielki biznes dla takich platform jak Google. Nie bez powodu na tegorocznej edycji Conversion Conf jedną z głównych prelegentek była Olga Maksimuk, starsza ekspertka Google do spraw afiliacji. Wirtualna Polska zapytała Google o występ jej pracownicy na kongresie firmowanym przez nielegalne serwisy powiązane z rosyjskim kapitałem. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Ministerstwo: Impreza jest ok, bo prelekcje są w innym języku
O imprezę zapytaliśmy też Ministerstwo Finansów. Chcieliśmy wiedzieć, jak to możliwe, że w centrum Warszawy odbywa się wielki kongres promujący nielegalny hazard w sieci. A także czy skarbówka prowadzi działania mające na celu delegalizację imprezy.
Okazuje się, że resort ma szczegółową wiedzę na temat wydarzenia: zna ceny biletów, śledzi przebieg paneli.
"W wydarzeniach typu "Conversion Conf" biorą udział podmioty działające w obszarze marketingu afiliacyjnego, tj. powiązane z promocją gier hazardowych, jednakże sama przedmiotowa konferencja ma charakter prywatny (zamknięty). Udział w niej jest płatny, a cena pojedynczego biletu wynosi od 179 do 768 USD. Ponadto jak wynika z dostępnych informacji, wykłady i prelekcje podczas konferencji będą prowadzone w językach angielskim i ukraińskim. Z uwagi na powyższe, w tym przypadku, brak jest występowania niezbędnej przesłanki dla zaistnienia faktu reklamy i promocji gier hazardowych, jakim jest charakter publiczny danego działania" - czytamy w odpowiedziach biura prasowego resortu finansów.
I jak przekonują nas urzędnicy, promocja nielegalnego hazardu, również za pośrednictwem programów afiliacyjnych, jest zjawiskiem monitorowanym przez KAS. - "W przypadku stwierdzenia naruszeń stosownych przepisów podejmowane są, zgodnie z kompetencjami odpowiednie środki prawne" – zapewnia nas ministerstwo finansów.
Zapytaliśmy też o współpracę resortu z globalnymi platformami takimi jak Google w zakresie eliminowania reklam nielegalnego hazardu w sieci.
"W ramach organizowanego przez UOKiK Okrągłego Stołu w sprawie reklamy w mediach społecznościowych, przedstawiciele KAS brali udział w rozmowach prowadzonych z przedstawicielami trzech największych platform w Polsce: Facebooka i Instagrama (Meta), YouTube’a (Google) oraz TikToka. Na spotkaniu zwrócono szczególną uwagę na konieczność podjęcia przez platformy działań zapobiegających zakazanym praktykom reklamowania hazardu i efektywnego reagowania na zgłaszane nieprawidłowości" – podaje resort finansów.
"Polska jest ostatnim krajem"
Zdaniem prezesa Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej Adama Lamentowicza, narzędzia do zwalczania nielegalnego hazardu w sieci stosowane przez rząd są nieskuteczne.
– Według danych raportu wykonanego przez H2Gambling, firmę badawczą cenioną także przez Ministerstwo Finansów, ponad 3,3 mln osób korzysta w Polsce z nielegalnych serwisów online w skali roku. Z kolei inne badanie na zlecenie Stowarzyszenia "Graj Legalnie" wskazują na ponad 65 mld zł obrotu generowanego w czarnej strefie online – mówi Wirtualnej Polsce Adam Lamentowicz.
I jak podkreśla, nielegalnego rynku kasynowego online nie da się zatrzymać inaczej jak poprzez lepszą regulację w formie przynajmniej częściowego licencjonowania gier kasynowych dla podmiotów legalnych.
- Wszystkie kraje Unii Europejskiej poszły w tym kierunku. Polska jest ostatnim państwem, które liczy, że przy dzisiejszych rozwiązaniach technologicznych uda się nałożyć kaganiec nielegalnym kasynom czy zakładom bukmacherskim. Rzeczywistość jest jednak inna – uważa Adam Lamentowicz.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski