PolskaRząd idzie na wojnę z dopalaczami

Rząd idzie na wojnę z dopalaczami

Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiada wprowadzenie przepisów, które pozwolą zawiesić na półtora roku sprzedaż każdej nowej substancji psychoaktywnej podejrzanej o to, że może być niebezpieczna dla zdrowia publicznego. W tym czasie ma ona być analizowana w Agencji Oceny Technologii Medycznych. Jeśli potwierdzi się szkodliwość substancji, zostanie na stałe wycofana z rynku. Gdy przepis wejdzie w życie, będzie nowatorski w skali europejskiej i światowej - pisze "Polska Dziennik Zachodni".

09.04.2010 | aktual.: 09.04.2010 13:05

Projekt został zaakceptowany przez Ministerstwo Zdrowia. Teraz swoje uwagi zgłaszają do niego inne resorty, m.in. sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i Rządowe Centrum Legislacji. Jest szansa, że nowe przepisy wejdą w życie za około pół roku.

- Jednego dnia te środki nazywają się "x", drugiego - "y". Dlatego z dopalaczami nie radzą sobie rządy w całej Unii Europejskiej - mówiła Kopacz dziennikarzom.

W najbliższych dniach pod obrady sejmu wejdzie inna, równie ważna nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. - Chodzi o dopisanie do wykazu substancji zakazanych kolejnych siedmiu pozycji, w tym mefedronu, z którym mieliśmy ostatnio duże problemy. Nowelizację będziemy procedować w trybie pilnym - wyjaśnia posłanka PO Beata Małecka-Libera, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia.

Mefedron ma działanie podobne do kokainy. Jest nielegalny już w Szwecji, Izraelu, Norwegii, Finlandii i Danii. Odnotowano przypadki zgonów po jego zażyciu. Podnosił ciśnienie krwi, powodował wylewy.

Oprócz mefedronu na listę substancji zakazanych sejm w najbliższych dniach wprowadzi także te oznaczone symbolami JHW-073, CP 47,497, HU-210, JWH-398, JWH-250, JWH-200. O tym, że są one szkodliwe świadczą badania wykonane w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie i w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Rok temu na tę listę trafiło 17 innych środków, które były podstawowymi składnikami tzw. smart drugów, oferowanych w sklepach z dopalaczami. - Wykorzystujemy prawne możliwości walki z dopalaczami. Te środki działają jak narkotyki, nie mogą więc pojawiać się w ogólnodostępnych sklepach - wyjaśniał nam wówczas wiceminister zdrowia Adam Fronczak.

Wśród tych zakazanych substancji był JWH-018, główny składnik linii dopalaczy (należą do niej m.in. tabletki, napoje, skręty, a nawet kosmetyki) zwanej Spice. Jest to syntetyczna wersja THC, związku wchodzącego w skład marihuany. Do wykazu trafiła też szałwia wieszcza (łac. Salvia divinorum). Sklepy z dopalaczami bardzo często handlują suszem szałwii, który ma działanie relaksacyjne oraz wywołuje lekkie wizje. Oba te środki trafiły do tej samej grupy silnie uzależniających, co kokaina i heroina.

Do tej grupy ustawodawcy wpisali zresztą większość z nowych zakazanych środków. Są to przede wszystkim orientalne zioła wykorzystywane od setek lat przez szamanów, np. pieprz metystynowy, wzmagający euforię, czy Calea Zacatechichi, wywołująca senne wizje.

Z handlem dopalaczami zmagają się z lepszym lub gorszym skutkiem wszystkie państwa UE. Smart shops - legalne sklepy handlujące tymi substancjami są na niemal całym kontynencie. Najwięcej w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii. W Polsce jest już kilkadziesiąt legalnych sklepów z dopalaczami, w województwie śląskim - dziewięć. Substancje o działaniu podobnym do narkotyków rzekomo do celów "kolekcjonerskich" można kupić w Katowicach, Bytomiu, Zabrzu, Gliwicach, Rudzie Śląskiej, Częstochowie, Bielsku-Białej, Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu. Lekarze nie mają wątpliwości, że są one szkodliwe dla zdrowia i mogą uzależnić jak narkotyki.

Zresztą zabrzańscy policjanci we wrześniu 2009 roku, podczas kontroli takiego sklepu, znaleźli kilkanaście opakowań tabletek figurujących w wykazie środków odurzających. Substancje trafiły do analizy. Osobom, które je wprowadzały do obrotu grozi do ośmiu lat więzienia.

Pierwszy sklep z dopalaczami w regionie otwarto w Katowicach. Zainteresowanie torebkami z "kolekcjonerskimi", nieprzeznaczonymi do spożycia przez ludzi substancjami, było od początku dnia ogromne. Sklep odwiedzało nawet dwustu klientów dziennie. Krajowe Biuro Przeciwdziałania Narkomanii prowadzi ogólnopolską akcję "Dopalacze mogą cię wypalić" (www.dopalaczeinfo.pl)

. Ma ona rozwiać mity wokół smart drugów, m.in. że skoro nie są zakazane, to nie szkodzą i nie uzależniają.

Zakazy nie działają, pomoże tylko mądra profilaktyka
Z Jolantą Furą, przewodniczącą katowickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Dlaczego dopalacze są groźne?

- Wielu młodych ludzi jest przekonanych, że skoro te substancje nie są zabronione, to nie szkodą, można je brać dla zabawy, poprawy nastroju. Ta legalność specyfiku powoduje, że młody człowiek czuje się usprawiedliwiony. Na dodatek dopalacze są dostępne. Można je kupić bez ryzyka w sklepie, albo zamówić przez internet.

Czy dopalacz może uzależnić?

- To zależy od rodzaju substancji, wielkości dawki, częstotliwości przyjmowania. W pewnych okolicznościach może uzależnić.

Co pani sądzi o propozycji zawieszania sprzedaży podejrzanych substancji psychoaktywnych na 18 miesięcy, to jest do wykonania ekspertyz na temat ich szkodliwości?

- Ten rynek zawsze będzie szybszy niż prawo. Walka z dopalaczami przypomina mi walkę z wiatrakami. Ale oczywiście lepiej jest robić cokolwiek niż siedzieć z założonymi rękami.

A co dałoby lepszy skutek?

- Tylko mądra profilaktyka. Zakazy nie działają, wręcz dopingują do odwrotnych zachowań.

Jaka profilaktyka?

- Obejmująca wszystkie środowiska, w których przebywa młody człowiek: szkołę, dom. Powinna być systemowa, działać jak fala. Mamy szereg instytucji, które "coś" robią. Ale to działania wycinkowe, więc mniej skuteczne. Osoby uzależnione przychodzą do nas z domów, w których źle się dzieje, w których też są nałogi. Trzeba oddziaływać na całą rodzinę, a nie w oderwaniu od niej. Tylko wtedy jest szansa na sukces.

Czy dorośli chcą współpracować, brać udział w terapii?

- Tworzymy właśnie grupę rodziców dzieci eksperymentujących i mamy problem. Przychodzą do nas zwykle rodzice, którzy mają już naprawdę duży problem. Na początku uzależnienia dorośli zazwyczaj nie rozumieją, co się dzieje. Przymykają oczy, łudzą się, że to chwilowy problem, że zniknie. Potem zwykle bywa już za późno.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)