Rząd domaga się pilnych wyjaśnień od państwowego instytutu. W tle spotkanie Agaty Dudy z oskarżonym o szpiegostwo
Po publikacji Wirtualnej Polski Janusz Cieszyński, odpowiedzialny w rządzie za cyfryzację i cyberbezpieczeństwo, zażądał od kierownictwa Państwowego Instytutu Badawczego NASK wyjaśnienia, jak doszło do zatrudnienia kobiety związanej z Mateuszem Piskorskim. Najprawdopodobniej dziś zostanie odwołana z rady nadzorczej jednej ze spółek kontrolowanych przez państwo.
Potwierdza nam to sam Cieszyński. Przyznaje, że sprawę traktuje jako pilną.
Chodzi o Ewę Bartosiewicz, o której w WP pisaliśmy w niedzielę.
To była żona Mateusza Piskorskiego, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Właśnie ona zaproponowała Piskorskiego do tłumaczenia wystąpienia pierwszej damy Agaty Dudy podczas spotkania z uchodźcami w ośrodku w Brańszczyku.
Kobieta od lat jest związana z państwową grupą NASK.
Dla spółki zależnej od instytutu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo w polskim internecie - NASK SA (nadzór nad tą spółką sprawuje NASK Państwowy Instytut Badawczy) - od 21 września 2020 r. świadczyła usługi prawne jako radca prawny. Od 24 sierpnia 2021 r. była zaś kierownikiem zespołu prawnego w spółce.
Współpracę zakończono 15 grudnia 2021 r., a umowa skończyła się wraz z końcem 2021 roku.
Prawdopodobne odwołanie
Ewa Bartosiewicz nadal jest jednak członkiem rady nadzorczej innej spółki zależnej od NASK - Mana Solid Invest (to spółka nieruchomościowa - budowała ona budynki m.in. dla państwowego instytutu badawczego). Została nawet wybrana przewodniczącą rady nadzorczej. Jest tam od 29 listopada 2019 r.
Z naszych informacji wynika, że najprawdopodobniej dziś zostanie odwołana z organu nadzoru spółki.
W rządzie - gdy dowiedziano się, że to właśnie Ewa Bartosiewicz odpowiada za zaproszenie Mateusza Piskorskiego, swojego byłego męża, na spotkanie z pierwszą damą - zawrzało.
Część członków gabinetu zastanawia się, jak to możliwe, że przez tak długi czas kobieta związana z oskarżonym o szpiegostwo na rzecz Rosji mężczyzną pracowała w państwowych podmiotach.
Stąd żądanie wyjaśnień od kierownictwa instytutu, który te podmioty nadzoruje.
Brak poczucia winy
Sam NASK nie ma sobie nic do zarzucenia.
W odpowiedzi na nasze liczne pytania instytut wydał oświadczenie, z którego wynika - w największym skrócie - że instytut za nic nie odpowiadał.
Decyzję o zatrudnieniu w NASK SA podjął zarząd spółki zależnej (czyli właśnie NASK SA), a powołanie Bartosiewicz do rady nadzorczej Mana Solid Invest "odbyło się w zgodzie z ładem korporacyjnym".
"Zdecydowanie odrzucamy próby wykorzystywania nie związanej (pisownia oryginalna - red.) z NASK PIB aktywności p. Bartosiewicz do formułowania zarzutów o braku właściwego nadzoru właścicielskiego nad spółkami zależnymi" - twierdzi NASK w wydanym oświadczeniu.
Szymon Jadczak
Szymon.Jadczak@grupawp.pl
Patryk Słowik
Patryk.Slowik@grupawp.pl